Seremet kontra Parulski i co dalej?

Seremet przedstawia posłom sejmowej komisji informację na temat aktualnej sytuacji w prokuraturze. (fot. PAP/Tomasz Gzell)
PAP / slo

Prokuratorzy czekali na moją decyzję ws. szefa Naczelnej Prokuratury Wojskowej; to był czytelny sygnał - tak wniosek o odwołanie Krzysztofa Parulskiego uzasadniał w środę prokurator generalny Andrzej Seremet. Dodał, że nie widzi powodów do swej dymisji.

Sejmowa komisja sprawiedliwości zebrała się w środę, żeby omówić sytuację w prokuraturze po wydarzeniach z zeszłego tygodnia w Poznaniu, gdzie postrzelił się płk Mikołaj Przybył, prokurator wojskowy. Jak potem tłumaczył, chciał tym gestem ratować prokuraturę wojskową pod kierunkiem gen. Parulskiego.

- Gest prok. Przybyła odebrałem jako rodzaj moralnego szantażu, który w publicznym dyskursie w demokratycznym państwie nie może być stosowany, obrona swojego przełożonego takimi metodami jest absolutnie niedopuszczalna - ocenił Seremet.

Ujawnił on, że po incydencie samopostrzelenia się prok. Przybyła 9 stycznia zadzwonił do gen. Parulskiego. - W telefonicznej rozmowie podjętej z mojej inicjatywy gen. Parulski obciążył mnie odpowiedzialnością za incydent w Poznaniu, po czym przerwał połączenie; próby ponownego skomunikowania się z moim zastępcą okazały się bezskuteczne - mówił prokurator generalny.

Jeszcze przed posiedzeniem komisji Seremet potwierdził, że zwrócił się do szefa MON Tomasza Siemoniaka o stanowisko w sprawie powołania w miejsce Parulskiego płk. Jerzego Artymiaka. Jak powiedział, ruch jest teraz w gestii MON. Jak podkreślił, sprawa trafi do prezydenta dopiero kiedy razem z MON wypracują wspólne stanowisko.

Posłów prokurator zapewnił, że niezależnie od zdarzeń z Poznania i ich konsekwencji, 6,3 tysiąca prokuratorów w Polsce pracuje bez zakłóceń. - Ale jednocześnie sześć tysięcy trzystu prokuratorów oczekiwało na mój ruch - oczekiwało, czy prokurator generalny będzie tolerował wystąpienia, które w jawny sposób kontestują jego pozycję - dodał, uzasadniając swój wniosek o odwołanie Parulskiego.

Jak podkreślił, gdyby przeszedł do porządku dziennego nad sytuacją z Parulskim, dałby "czytelny sygnał, że przystaje na takie zachowania". - Dziś takie zachowanie, a być może jutro jakiś prokurator apelacyjny sprzeciwiłby się temu, żebym etat prokuratora rejonowego z jakiejś miejscowości przesunął do innej - wyjaśniał.

Seremet nie chciał odpowiadać na pytanie, co będzie, jeśli prezydent nie zgodzi się na odwołanie szefa NPW. Prosił o zadanie mu takiego pytania wówczas, jeśli taka byłaby decyzja Komorowskiego.

Zarazem prokurator generalny oświadczył, że nie widzi podstaw do swojej dymisji, bo uznaje, że jego rola w ostatnich wydarzeniach nie uzasadnia potrzeby rozważania ustąpienia ze stanowiska. - Jeżeli mówimy o tym, że prokurator generalny ponosi odpowiedzialność za funkcjonowanie prokuratury w całości, to rozwiązanie, że powołuje i odwołuje mojego zastępcę prezydent - a w przypadku naczelnego prokuratora wojskowego po uzgodnieniu mojego stanowiska z szefem MON - stwarza sytuację, że możliwość doboru przeze mnie zastępców jest wysoce ograniczona - ocenił.

Pytany o swój pogląd na temat dalszego funkcjonowania prokuratury wojskowej Seremet powiedział, że ostatnie wydarzenia utwierdzają go w przekonaniu, że trzeba struktury prokuratury wojskowej wcielić do struktur powszechnych. Zapewnił, że "nie oznacza to pogorszenia statusu prokuratorów wojskowych, odebrania im jakichkolwiek przywilejów bądź odebrania im jakichkolwiek prowadzonych przez nich spraw".

Seremet powtórzył opinię, którą wiele razy wcześniej wypowiadał, że byłoby lepiej, gdyby zapisy o prokuraturze znalazły się w konstytucji. - Przed prokuraturą stoją wyzwania ustrojowe, reforma tej instytucji nie jest jeszcze zakończona - powiedział. Jak mówił, ta reforma została zapoczątkowana rozdzieleniem funkcji ministra sprawiedliwości od prokuratora generalnego w 2010 r.

- Dokonując analizy całości podległych mi struktur dostrzegłem potrzebę reformy prokuratury wojskowej, nie mogłem dalej akceptować stanu rzeczy, w którym w związku ze zmniejszeniem liczebności armii ilość spraw przypadających na prokuratora wojskowego jest wielokrotnie niższa od ilości postępowań prowadzonych przez prokuratorów powszechnych - mówił prokurator generalny. Zauważył, że "niemal co szósty prokurator wojskowy jest prokuratorem szczebla centralnego, w którym nie są prowadzone postępowania przygotowawcze".

- Gdyby takie proporcje zastosować w prokuraturach powszechnych, w Prokuraturze Generalnej pracowałoby niemal tysiąc prokuratorów, a teraz jest to łącznie ze mną 60 osób - powiedział.

Odnosząc się do zapisów prawnych regulujących funkcjonowanie prokuratury Seremet ocenił, że prokurator generalny powinien odpowiadać przed Trybunałem Stanu. Ponadto, jak dodał, "jest wysoce wątpliwe, czy prokuratorzy powinni zrzeszać się w związki zawodowe". - Dziś, kiedy mamy tyle możliwości artykułowania własnych poglądów w sferze publicznej dyskusji, nie sądzę, żeby struktury zhierarchizowane były miejscem, w którym związki zawodowe powinny istnieć - ocenił.

Prokurator zapewnił, że jego intencją jest, aby zmiana personalna, do której dąży w prokuraturze wojskowej, nie miała wpływu na bieg śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej, które uznaje za priorytetowe. Zarazem krytycznie ocenił on nadzór nad śledztwem smoleńskim, jaki do czerwca zeszłego roku sprawował prok. Marek Pasionek - zawieszony wtedy w obowiązkach służbowych w związku ze śledztwem w sprawie rzekomego przekazywania przez niego informacji z tego postępowania. - Nie był to nadzór, który w ocenie mojej i naczelnego prokuratora wojskowego mógłby zostać uznany za właściwy - oświadczył Seremet.

- Być może państwa to zaskoczy, ale zgadzam się z gen. Krzysztofem Parulskim w tej sprawie - dodał, odpowiadając posłom na pytania o Pasionka. Zapowiedział zarazem, że nie zamierza wpływać na działalność rzecznika dyscyplinarnego badającego sprawę dyscyplinarną tego zawieszonego prokuratora.

W pełni podzielamy pańską ocenę wydarzeń poznańskich, ma pan nasze pełne wsparcie w walce o resztki niezależności prokuratury - powiedział w środę prokuratorowi generalnemu Andrzejowi Seremetowi Mariusz Kamiński (PiS).

Występując w trakcie posiedzenia sejmowej komisji sprawiedliwości, na którym pojawił się Seremet, Kamiński oświadczył, że jego ugrupowanie za "skandaliczne i niedopuszczalne" uznaje zachowanie naczelnego prokuratora wojskowego gen. Krzysztofa Parulskiego, które ocenia jako wypowiedzenie posłuszeństwa przełożonemu przez podwładnego.

- Akceptujemy pana wniosek do prezydenta (ws. zmiany szefa NPW). Jego dalsze losy będą testem na podejście partii rządzącej do kwestii niezależności prokuratury, bo stworzono fikcję tej niezależności - mówił Kamiński.

Według niego o tej fikcji świadczy to, że prokurator generalny ma znikomy wpływ na funkcjonowanie prokuratury, bo nie może samodzielnie nadać prokuraturze regulaminu urzędowania ani nie ma samodzielności budżetowej. - Walczy pan o resztki swej niezależności w prokuraturze. Ma pan nasze wsparcie w tej walce - zadeklarował poseł PiS.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Seremet kontra Parulski i co dalej?
Komentarze (1)
JK
Janusz Komór
26 stycznia 2012, 17:32
Jeśli przełożony prokurator łamie prawo to podwładny nie może milczeć. Kowal zawinił a cygana chcą powiesić !!!!!!!!!