SLD chce nadzwyczajnego posiedzenia Sejmu
SLD chce nadzwyczajnego posiedzenia Sejmu w związku z incydentami, do których doszło podczas Święta Niepodległości w Warszawie. Klub Sojuszu złożył we wtorek w Sejmie wniosek w tej sprawie.
Według szefa Sojuszu Leszka Millera odpowiedzialność za poniedziałkowe zajścia ponosi m.in. szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz. "Oczekujemy decyzji od prezesa Rady Ministrów i to nie tylko dotyczących MSW, ale także Komendy Głównej Policji" - powiedział.
"Po raz kolejny w obchodach Święta Niepodległości doszło do gorszących zajść, burd, chuligańskich ekscesów. Po raz kolejny siły policyjne nie były właściwie dowodzone i po kolejny SLD reaguje, wiedząc, że jeśli będzie obojętny, to obojętność pada pierwszą ofiarą" - mówił szef SLD na wtorkowej konferencji prasowej.
Klub Sojuszu złożył we wtorek u marszałek Ewy Kopacz wniosek o zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia Sejmu w związku z poniedziałkowymi zajściami. "Rząd przedstawiłby tam informację o przebiegu zajść, o gotowości właściwych struktur państwa do reagowania w podobnych sytuacjach i o wszystkich możliwych wnioskach jakie należy wyciągnąć. Nie można tolerować sytuacji, że systematycznie każdego 11 listopada Warszawa staje się terenem bijatyk, ekscesów, chuligańskich zajść. Nie można tolerować też słabości naszego państwa" - podkreślił lider Sojuszu.
Jak dodał, "Sejm powinien dowiedzieć się, dlaczego po raz kolejny dochodzi do gorszących scen na terenie Warszawy i dlaczego po raz kolejny policja jest źle dowodzona". "Żołnierze i policjanci mają święte prawo do dobrego dowodzenia. Po raz kolejny widzimy, że tak nie jest. Pozostawienie właściwie bez ochrony ambasady Federacji Rosyjskiej jest przykładem niefrasobliwości, niedołęstwa i nieprofesjonalizmu" - wskazał Miller.
Wyraził przy tym pogląd, że "nacjonaliści atakując ambasadę rosyjską, zrobili wielką szkodę naszemu krajowi". Według niego efektem incydentów będzie to, że do Polski przylgnie etykieta państwa, które nie jest w stanie chronić placówek dyplomatycznych.
Miller przypomniał, że w poniedziałek w stolicy policja nie po raz pierwszy nie poradziła sobie podczas interwencji. "Kilka tygodni temu mieliśmy do czynienia z niedołężną interwencją na plaży w Gdyni (chodzi o sierpniową bójkę kibiców Ruchu Chorzów z grupą meksykańskich marynarzy - PAP). Wtedy również odezwały się głosy, żeby nauczyć policję interwencji w takich sprawach i postępowania zarówno przedstawicieli MSW, jak i Komendy Głównej Policji. Skończyło się na nic nieznaczących sankcjach. Teraz, jeżeli się znowu skończy na nic nieznaczących sankcjach, to w przyszłym roku będzie jeszcze gorzej" - uważa Miller.
SLD pracuje też nad projektem nowelizacji ustawy o zgromadzeniach, która miałaby wprowadzić całkowity zakaz zakrywania twarzy podczas zgromadzeń. "Oprócz debaty na nadzwyczajnym posiedzeniu Sejmu (...) powinniśmy porozmawiać o zmianach ustawowych" - powiedział rzecznik SLD Dariusz Joński. Później Na Twitterze napisał: "Przygotowujemy projekt ustawy zakazujący zakrywania twarzy". Projekt ma trafić do Sejmu jeszcze w tym tygodniu.
Sienkiewicz mówił we wtorek rano, że trwają obecnie analizy tego, czy czas reakcji policji na poniedziałkowe zajścia w trakcie "Marszu Niepodległości" był "adekwatny". "Gdy okaże się, że ktoś czegoś nie dopełnił lub za późno interweniował, trzeba będzie wyciągnąć konsekwencje - także personalne" - powiedział minister w RMF FM.
Podczas poniedziałkowego "Marszu Niepodległości" w Warszawie doszło do starć z policją. Zatrzymano co najmniej 30 osób. 7 policjantów zostało rannych. Marsz zorganizowany przez środowiska narodowe - na żądanie policji - został rozwiązany przez ratusz.
Do zamieszek doszło m.in. przed squatami przy ul. Skorupki i ul. Wilczej oraz w okolicach ambasady Federacji Rosyjskiej, gdzie stanęła w ogniu budka policji ochraniającej budynek. Atakowano też dziennikarzy.
Skomentuj artykuł