Solidarność nie zwija sztandarów!

Nie ma w nas radości również dlatego, że stanęliśmy w obliczu zagłady polskich stoczni (fot. Kali187 / flickr.com)
PAP / slo

Zapewnił, że Solidarność nie zwija sztandarów. Wezwał do ochrony miejsc pracy, przypomniał o nadal aktualnych postulatach Sierpnia: o godziwej płacy, o niezbywalnym prawie do wypoczynku, o zapewnieniu dzieciom pracujących matek miejsc w żłobkach i przedszkolach, o zasiłkach rodzinnych, o naprawie służby zdrowia.

Śniadek mówił, że 30-rocznica powstania Solidarności odbywa się w cieniu wielkich polskich dramatów - tragedii smoleńskiej, powtarzających się powodzi. - Nie ma w nas radości również dlatego, że stanęliśmy w obliczu zagłady polskich stoczni - zaznaczył.

- 18 sierpnia, w rocznicę strajku w Szczecinie, ze szczecińskiej stoczni na cały kraj kolejny raz popłynęło wołanie "pracy i chleba". Na oczach wszystkich, całej Polski kona polski przemysł okrętowy. Umiera poznański Ceglorz, umiera stocznia Gdynia, umiera stocznia Szczecin. Umierają nasze miejsca pracy, całe zakłady - jeszcze niedawno najwięksi zbiorowi bohaterowie na polskiej drodze do wolności" - mówił przewodniczący NSZZ "Solidarność".

DEON.PL POLECA

- Polska ma wykwalifikowane kadry i potencjał techniczny. Spełnionych jest wiele przesłanek, aby przemysł okrętowy był ciągle mocnym punktem polskiej gospodarki. Więc co zawiodło? Pracownicy w firmach, czy właściciele? Zawiodły elity gospodarcze i polityczne. Zabrakło kompetencji i dalekowzrocznej wizji godnej (ministra skarbu II RP - PAP) Eugeniusza Kwiatkowskiego, gdy gospodarkę morską uznano za polską rację stanu. Polską racją stanu powinna być także dzisiaj - powiedział Śniadek.

Przypomniał, że 18 sierpnia br. NSZZ "Solidarność" - wspólnie z władzami samorządu i województwa - skierowała memorandum do rządu i premiera Donalda Tuska. "Oczekujemy działań" - zaznaczył.

Śniadek mówił, że kiedy tworzyła się Solidarność, jej ludzie wierzyli, że wraz z "wywalczoną wolnością musi przyjść upragniona sprawiedliwość społeczna". "Tak się nie dzieje. Rozwarstwienie społeczne i płacowe w naszym kraju, podział na biednych i bogatych rosną, i są już największe w Europie" - ocenił.

- Musimy dzisiaj - mówił Śniadek - przypominać o społecznym wymiarze Sierpnia 1980, przypominać te postulaty, które zachowały aktualność: o godziwej płacy, o niezbywalnym prawie do wypoczynku, o zapewnieniu dzieciom pracujących matek miejsc w żłobkach i przedszkolach, o zasiłkach rodzinnych, o naprawie i dostępie do służby zdrowia.

- Cieszymy się z tych sukcesów, ale nie możemy się zgodzić na niesprawiedliwy podział owoców tego wzrostu - powiedział przewodniczący NSZZ "Solidarność".

Tłumaczył, że mówi to "dzisiaj, przy święcie tak mocno, bo na codzień głosu pracowników się nie słucha".

- Mówię o tym, bo Solidarność chce podkreślać, że świętowanie Sierpnia i ogromnego postępu, jaki się dokonał, nie może przysłonić zadań, które ciągle stoją przed nami. Te zadania to jest Polska sprawiedliwa i solidarna, Polska dialogu, szacunku do ludzi pracy i troski o rodzinę. O takiej Polsce marzyliśmy 30 lat temu. Zorganizowaliśmy się i zwyciężyliśmy. Dzisiaj ciągle NSZZ "Solidarność" jest potrzebny Polsce i pracownikom, nie zwijamy sztandarów - zadeklarował.

Nawoływał, aby nie odwracać się od siebie, aby odrzucić złudzenia, że każdy poradzi sobie sam.

- Bądźmy razem, droga do Polski naszych marzeń jeszcze się nie zakończyła. Pamiętajmy o Sierpniu po to, żeby wynikało z tego coś dobrego dla ludzi. Pokazujmy młodym, że kiedy jesteśmy razem, nie ma dla nas rzeczy niemożliwych, niech także oni realizują swoje i nasz marzenia o sprawiedliwości. Solidarność zwycięży znów - zakończył Śniadek.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Solidarność nie zwija sztandarów!
Komentarze (3)
KJ
Ksawery Jasieński
29 sierpnia 2010, 20:41
"Po planowej i metodycznej likwidacji polskich elit uzgodnionej przez Getapo I NKWD na trzech konferencjach: w październiku 1939 r. we Lwowie, w styczniu 1940r. w Krakowie i w marcu 1940r. w Zakopanem, koniec wojny zastał nas w opłakanym stanie. Nie byliśmy ani pół, ani nawet ćwierć-sierotami, lecz sierotami pełnymi, zupełnie pozbawionymi ojca i matki, czyli elit narodu, które pomogłyby w jego szybkim odrodzeniu. Te niedobitki, które walczyły jeszcze w konspiracji po 1944 roku były systematycznie dobijane przez miejscowych renegatów przy udziale doświadczonych sowieckich jednostek i wsparciu Stalina. Wszystkie polskie protesty, które miały miejsce w PRL-u i czczone są przez nas, jako „niepodległościowe” zrywy, tak naprawdę powodowane były jedną przesłanką, którą w skrócie i symbolicznie można określić „podwyżką cen kiełbasy”. Wstyd nam samym to przyznać, ale w przeciwieństwie do NRD, Węgier czy Czechosłowacji u nas nie musiała interweniować armia czerwona gdyż w zupełności wystarczali miejscowi zaprzańcy, którym Kreml powierzył nadzór nad tym, co pozostało po polskim narodzie." <a href="http://blogmedia24.pl/node/35770">blogmedia24.pl/node/35770</a>
J
Jaszka
29 sierpnia 2010, 20:03
I dzięki Bogu, że NSZZ "Solidarność" nie zwija sztandarów bo jest potrzebny Polsce i pracownikom.
W
ważka
29 sierpnia 2010, 20:01
Żaden europejski kraj, mimo głębokiego kryzysu, nie likwiduje, tak jak Polska, swojego przemysłu okrętowego - to racja.