Subwencje zostają - komentarze politologów
Subwencje dla partii politycznych nie będą zawieszone ani od przyszłego roku, ani w latach 2012-2013 - taką decyzję podjął dziś Sejm. Partie opozycyjne cieszą się z podjętej decyzji, a PO zapowiada, że o ograniczenie subwencji powalczy jeszcze w Senacie.
Dr Jarosław Flis, socjolog, wykładowca Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej UJ:
- Nie jest zupełnie zaskakujące, że PiS, SLD i PSL od zawsze były zwolennikami finansowania partii z budżetu, a Platforma Obywatelska była zawsze przeciwniczką tego rozwiązania. Pozostałe partie mają jednoznaczne interesy, obawiają się, że PO będzie miała więcej jako partia władzy i stąd pogłębi się jej przewaga. Ten wynik był spodziewany. To głosowanie było (...) manifestacją, a nie przekonaniem, że to się da uchwalić. Na dzień dzisiejszy nie ma żadnych racjonalnych podstaw, by sądzić, aby jakaś inna partia, poza PO, poparła takie rozwiązanie.
Dr Artur Wołek, politolog z Uniwersytetu Gdańskiego:
"Trudno się dziwić (decyzji posłów o niezawieszeniu subwencji dla partii politycznych). Odkąd obowiązuje ten system finansowania polityki w Polsce, czyli od 2001 roku, partie uzależniły się od pieniędzy budżetowych i tak naprawdę żadnych innych pieniędzy nie mają, więc decyzja o zawieszeniu dotacji, to decyzja o zawieszeniu działalności.
Trzeba wymyślić najpierw, skąd partie mają mieć pieniądze, a dopiero potem likwidować subwencje, czy nawet zawieszać. Być może sensowny byłby pomysł jakichś celowych dotacji, tzn. że partie mogą otrzymywać pieniądze budżetowe, ale one są dużo ściślej rozliczane niż teraz.
Ograniczenie finansowania partii z budżetu jest możliwe przy założeniu, że to duża reforma obliczona na kilka lat, a nie (gdy przeprowadza się to) w niecały rok przed wyborami w taki trochę partyzancki sposób.
Na taką zmianę musiałyby się zgodzić wszystkie partie, bo zawsze może pojawić się zarzut, że to jest pomysł na zarżnięcie konkurenta.
Skomentuj artykuł