"Świeża krew w szkołach to rzadkość"

(fot. szlagor / Foter / CC BY-NC-SA)
PAP / kn

Karta nauczyciela zablokowała kadrowo polską szkolę - donosi "Rzeczpospolita".

Pracujący w publicznych szkołach i przedszkolach nauczyciele są zaszeregowani w cztery tzw. stopnie awansu zawodowego. Rozpoczynający pracę stażyści po kilku latach stają się nauczycielami kontraktowymi, następnie mianowanymi i w końcu dyplomowanymi.
"Taka ścieżka kariery, którą określa Karta nauczyciela, trwa dość krótko. Najwyższy stopień awansu można osiągnąć nawet w osiem, dziewięć lat" - mówi Joanna Kluzik-Rostkowska, minister edukacji narodowej.
Dodaje, że jest to problem, bo po pierwsze nauczyciel, który osiągnął już ostatni etap kariery, nie może być później motywowany do lepszej pracy wyższymi zarobkami (reguluje je sztywno Karta), a po drugie, nawet gdy pracuje nieefektywnie, niezwykle trudno jest go zwolnić (tu także chroni go Karta).
Sławomir Broniarz, prezes ZNP, broni struktury zatrudnienia w szkołach. Zwraca uwagę, że rząd wydłużył okres pracy nauczycieli, likwidując ich przywileje emerytalne. Ponadto nie zgadza się z zarzutami, że pedagodzy, którzy osiągnęli już najwyższy stopień awansu, pracują gorzej.
DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Świeża krew w szkołach to rzadkość"
Komentarze (5)
M
Martin
23 marca 2015, 11:59
W każdej branży najważniejsze są znajomości, i na etapie poszukiwania pracy jak i w samej pracy. Nawet na rozmowie rekrutcyjnej stajesz się już znajomym pracodawcy.
M
Michał
23 marca 2015, 10:01
Byłem nauczycielem przez 11 lat i bardzo się cieszę, że już nie jestem. Nikt tutaj nie pisze, że młody nauczyciel z wyższym wykształceniem dostaje taką stawkę, że ma dopłatę do pensji minimalnej. Co do jakości nauczania - szczeble awansu wymuszają wyprodukowanie całej masy niepotrzebnych papierków - dopiero jak nauczyciel nie musi już tego robić może zająć się uczciwie uczniami. Czas nie jest z gumy. I żeby nie było - pracuję teraz na normalnym etacie i mam więcej czasu dla rodziny, niż jak byłem nauczycielem.
PZ
precz z KN
23 marca 2015, 09:11
Jestem nauczycielem i uważam, że karta nauczyciela powinna być jak najszybciej zlikwidowana. W każdej normalnej firmie szef może zwolnić słabego pracownika (kierowcę, księgowego, hydraulika itp.), a na jego miejsce przyjąć lepszego, z lepszym wykształceniem i osiągnięciami w pracy. W szkole jest to, z powodu karty nauczyciela, niemożliwe. Uczą ludzie, którzy NIGDY nie powinni się w szkole znaleźć, ale są właściwie "nie do ruszenia", a najlepsi absolwenci, bądź świetni nauczyciele, którzy zmienili miejsce zamieszkania, nie mogą znaleźć pracy w szkole. Trzeba to zmienić.
A
andrzej
23 marca 2015, 10:47
I tu się zgadzam w 100%. W wielu placowkach szkolnych nauczycieli przyjmuje się do pracy po znajomości.Sprzyja temu to że placowki te podlegają samorządom.Co z kolei daje tym organom wolną ręke i one decydują kogo przjmą do pracy.Np... w moim miasteczku ok 20000 mieszkańcow w szkolach stanowiska są dziedzicze itu się krąg zamyka. Nie ważne kwalifikacje tylko koneksja.
P
piotr
23 marca 2015, 15:54
popieram, to prawda