"To wojna psychologiczna, a nie informacja"

(fot. Stuck in Customs/flickr.com/CC)
PAP / psd

- Ja osobiście odniósłbym tą publikację do dziedziny wojny psychologicznej czy propagandy, a nie do dziedziny informacji - mówi politolog i sowietolog prof. Włodzimierz Marciniak o wyroku Europejskiego Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu, do którego dotarły "Moskowskije Nowosti".

- Nie wiemy, czy publikacja "Moskowskich Nowosti" opiera się na prawdzie. W samym tekście możemy przeczytać informację, że pochodzi ona z jakiegoś źródła w samym Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu, co albo tę publikację stawia w dwuznacznym świetle, albo Trybunał, bo taki przeciek nie powinien mieć miejsca - dodaje prof. Marciniak.

Jak mówi w politolog, w samej publikacji podkreśla się to, że dziennik miał dostęp wyłącznie do sentencji, a nie do uzasadnień, co jest dosyć istotną kwestią, bo tak naprawdę w tej sprawie dla pozywających i dla wszystkich Polaków ważne będzie uzasadnienie tego wyroku, w którym mogą znaleźć się ważne - z naszego punktu widzenia sformułowania.

- Trudno jest powiedzieć, skąd wzięło się sformułowanie wybite w tytule publikacji (+Za Stalina nie odpowiadamy+ - PAP), tym bardziej, że sam proces nie dotyczył bezpośrednio kwestii zbrodni katyńskiej, a tym samym nie dotyczył winy i odpowiedzialności za tą zbrodnię, ale dotyczył kwestii naruszania praw człowieka w śledztwie i potem w postępowaniu przed prokuraturą oraz przed sądami Federacji Rosyjskiej - stwierdza prof. Marciniak.

DEON.PL POLECA


- Pośrednio można wnioskować, że być może w orzeczeniu Trybunały jest sformułowanie, że Europejska Konwencja Praw Człowieka nie odnosi się do zbrodni katyńskiej i w związku z tym Trybunał nie może tej kwestii rozpatrywać ze względu na kalendarz: Konwencja została przyjęta po zbrodni katyńskiej. To (rosyjska publikacja - PAP) może być nadinterpretacją. Trybunał mógł uznać, że nie jest właściwy dla rozpatrywania tej sprawy z przyczyn formalnych, co autorzy publikacji zinterpretowali w ten sposób, że Rosja nie jest winna - mówi sowietolog.

Jak mówi prof. Marciniak, to są jednak tylko dywagacje na podstawie dosyć szczątkowego tekstu. - Za trafnością takiej mojej interpretacji przemawia tytuł "Za Stalina nie odpowiadamy: to jest chyba informacja, którą - ku pokrzepieniu serc szeregowym Rosjanom, chciała ta gazeta przekazać "niezależnie od tego, co Stalin nawyprawiał, to my za to nie odpowiadamy, śpijcie spokojnie, macie sumienia czyste". Chyba głównie temu ta publikacja służyła i to jest zrobione na kilka dni przed ogłoszeniem wyroku - stwierdza politolog.

- Ja osobiście odniósłbym tą publikację do dziedziny wojny psychologicznej czy propagandy, a nie do dziedziny informacji. Może też chodziło o postawienie Polaków w trudnej sytuacji, bo nie bardzo wiemy, co z tą publikacją zrobić nie mogąc się odnieść do źródła - mówi prof. Marciniak.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"To wojna psychologiczna, a nie informacja"
Komentarze (1)
&
<jerzy>
12 kwietnia 2012, 14:58
Pażiwiom - uwidim.