Tusk: Kariera Piesiewicza jest zakończona

Premier Donald Tusk (fot. EPA/Olivier Hoslet)
PAP / wab

Premier Donald Tusk powiedział, że nie można bronić zachowań senatora PO Krzysztofa Piesiewicza, bo – jak podkreślił – "są one nie do obrony". Dodał również, iż wydaje się, że kariera polityczna senatora Piesiewicza jest zakończona.

Prokuratura chce postawić Piesiewiczowi zarzuty m.in. posiadania narkotyków. Senator zawiesił we wtorek członkostwo w klubie parlamentarnym Platformy Obywatelskiej.

Ja mam poczucie takiego podwójnego zażenowania, dotyczącego także z całą pewnością zachowania niektórych świadków tych przykrych zdarzeń, ktoś powie tego upadku autorytetu, nawet nie politycznego, tylko związanego z osiągnięciami twórczymi Piesiewicza jako scenarzysty, adwokata, ale też po części jako polityka – powiedział Tusk w radiu TOK FM.

Jak dodał, zbyt wiele wokół tej sprawy jest agresji wynikającej z charakterystyki mediów, które się tym zajmują, ale równocześnie – jak przyznał – nie podziela "takiego świętego oburzenia" tych, którzy uważają, że coś strasznego się dzieje dlatego, że ujawniana jest prawda.

– Wszędzie jest kwestia smaku i pewnych granic. My tego prawem nie opiszemy, to jest bardziej sprawa wyczucia, gdzie jest granica, do której się zbliżamy i której nie należy przekraczać, zarówno jeśli chodzi o własne zachowania, ale też o zachowania mediów wobec takich przypadków – powiedział premier.

Pytany o decyzję Piesiewicza o zawieszeniu członkostwa w klubie PO, ocenił, że są to decyzje dość oczywiste. – Jeśli chodzi o karę, którą przyjdzie mu zapłacić, ona i tak będzie bardzo duża, nie mówię tylko o tym przyszłym procesie związanym z nielegalnymi aspektami, ale też o życiu – powiedział szef rządu.

Jak zaznaczył, nie widzi powodu, żeby oburzać się na tych, którzy głośno mówią o tej sprawie, ale też nie widzi powodu, żeby "dokładać swoje".

Później, w rozmowie z dziennikarzami premier powiedział, że "po tym, co się stało, trudno oczekiwać, aby teraz i w przyszłości senator Piesiewicz mógł pełnić funkcje publiczne. Wydaje się, że tak czy inaczej kariera polityczna senatora Piesiewicza jest zakończona". Komisja regulaminowa Senatu ma wątpliwości ws. odebrania immunitetu Piesiewiczowi. – Nie chcę też wtrącać się w praktykę działania Senatu – powiedział Tusk.

Najwcześniej 5 stycznia senacka komisja regulaminowa podejmie decyzję dotyczącą wniosku sen. Piesiewicza w sprawie uchylenia mu immunitetu. Senatorowie w środę rano przerwali posiedzenie komisji i postanowili wysłuchać, co sam senator ma do powiedzenia w tej sprawie.

Komisja miała zbadać – pod względem formalnym – wniosek Piesiewicza o zrzeczeniu się immunitetu. Senatorowie jednogłośnie stwierdzili, że wniosek może mieć "wadę oświadczenia woli", co może oznaczać, że Piesiewicz zrzekł się immunitetu pod wpływem opinii publicznej.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Tusk: Kariera Piesiewicza jest zakończona
Komentarze (2)
D
drażliwy
21 stycznia 2010, 07:57
Przecież obowiązuje zasada: in dubio pro reo - wątpliwości powinny być rozstrzygane na korzyść oskarżonego - dobrze byłoby, gdyby przyjąć takie założenie za słuszne nie tylko na sali sądowej, ale i w normalnej, a także wirtualnej rzeczywistości... Niedobrze by było, bo to by oznaczało totalną cenzurę w mediach. Byłoby to zaprzeczeniem demokracji. To już przerabialismy. Sąd ma władzę pozbawienia człowieka wolności, skazania go inne dolegliwości (np. płacenie wysokich odszkodowań), dlatego musi byc ostrożny w wydawaniu wyroków. Gazety i internauci nie mają takiej władzy. Mogą co najwyżej doprowadzić do postawienia takiego delikwenta przed sądem. Polityk musi się liczyć z tym, że jego "dziwne" zachowania będą zwracały uwagę społeczeństwa. Jak byś wybierała, skoro nie wiedziałabyś o takich zachowaniach? A zapewniam Cię, że wywiady innych państw mają sposoby żeby je poznać, i stosować szantaż wobec takich polityków jak Piesiewicz.
K
kinsza
21 stycznia 2010, 01:11
Premier Tusk wykazał się ekwilibrystyką słowną - chciał, żeby wilk był syty i owca cała - ale nie do końca tak się da. Dał po głowie i atakującym K. Piesiewicza, i jemu samemu, mówiąc, że nie można bronić zachowań senatora i że jego kariera jest skończona. Żeby dojść do takich wniosków, trzeba przyjąć film szantażystów za pewnik! A niby na jakiej podstawie? Może został spreparowany - w drugiej części polityk jest przecież wyraźnie nieprzytomny. Tymczasem wielu komentatorów przyjmuje wersję szantażystów za fakt oczywisty. Przecież obowiązuje zasada: in dubio pro reo - wątpliwości powinny być rozstrzygane na korzyść oskarżonego - dobrze byłoby, gdyby przyjąć takie założenie za słuszne nie tylko na sali sądowej, ale i w normalnej, a także wirtualnej rzeczywistości... Na razie jest odwrotnie: wątpliwości są rozstrzygane na korzyść szantażystek, a na niekorzyść senatora - nie rozumiem dlaczego - zwłaszcza że, niezależnie od tego, jak ta "impreza" przebiegała i czy naruszono podczas niej jakiś paragraf, K. Piesiewicz jest ofiarą, a nie winnym. Dlatego oskarżycielski zapał niektórych jest zdecydowanie nie na miejscu. Kto wie, czym byśmy się dziś zajmowali, gdyby to na nich przestępcy zastawili pułapkę - każdego można wrobić w jakieś plugastwo - to kwestia czasu i metody...