Tusk kontra Urban - czyli co wolno w Polsce

(fot. PAP/Grzegorz Jakubowski)
PAP / slo

Satyra może krytykować i wyszydzać, ale nie może poniżać - tak sędzia Jacek Tyszka uzasadnił w piątek wyrok uwzględniający powództwo Donalda Tuska przeciw Jerzemu Urbanowi za primaaprilisowy tekst w tygodniku "Nie". Urban zapowiada apelację.

Sąd podkreślił, że wziął pod uwagę fakt, iż tygodnik Urbana ma charakter satyryczny, a satyra to zniekształcanie rzeczywistości mające na celu sprowokowanie opinii publicznej.

- Powodowi (Tuskowi - PAP) również zdarzało się ostro komentować zachowania oponentów. Satyrykom wolno jest to piętnować. Powód musi cierpliwie znosić satyrę, jaka go dotyczy. Nawet będąc pozbawionym poczucia humoru już po dementi powinno się przyjąć do wiadomości, że był to żart. Krytyka zmierzająca do poprawy rzeczywistości nie jest działaniem bezprawnym - mówił sędzia Tyszka, ale w tym momencie podkreślił, że w jego ocenie sporna publikacja poniżała powoda.

- Czy dla osiągnięcia satyrycznego efektu było konieczne przypisanie mu tak wulgarnych słów? W tym także o papieżu, Lechu Wałęsie i Aleksandrze Kwaśniewskim? Nawet jeśli jest prawdą, że sam powód przyznaje, że czasem klnie jak szewc, to nie ma powodów, by uznać, że czyni to w tak plugawy sposób, jaki przypisano mu w tym artykule - dodał.

Odnosząc się do argumentu pozwanych, że działali w warunkach prawa prasowego i skorzystali ze zwyczajowego przyzwolenia na żart primaaprilisowy, sąd podkreślił, ze z mocy prawa prasowego dziennikarz ma być rzetelny i unikać wulgarnego języka. - Nie ma niczego zabawnego we wkładaniu w usta tak wulgarnych słów, jakie przypisano powodowi. Narusza to jego godność i dobre imię - podkreślił sędzia Tyszka.

Sąd oddalił pozew Tuska w części dotyczącej zamieszczenia przeprosin za cały tekst i to w kilkunastu innych mediach i portalach internetowych, które podchwyciły artykuł z "Nie". Mocą wyroku pozwana spółka wydająca tygodnik ma zamieścić przeprosiny i wyrazy ubolewania wobec Tuska tylko za te z przypisanych mu wypowiedzi, które oprócz tego, że nieprawdziwe były też wulgarne. "Pozwany może odpowiadać tylko za własne działanie, nie można nakazać mu przeprosin na innych portalach, bo nie on je tam umieszczał" - dodał sąd.

Po wyjściu z sali rozpraw Urban zapowiedział, że złoży apelację od piątkowego wyroku. "Premier nie powinien być zadowolony z tego, że staje w jednym rzędzie z Łukaszenką, Kaczyńskim czy z takim demokratą jak Putin. Nie wypada, żeby premier wygrywał pyskówkę w sądzie. Martwi mnie stwierdzenie, że ten nasz tekst utrudnił mu sprawowanie funkcji premiera. To znaczy, że jest słaby. Konkurencja może się z tego cieszyć, ale mnie to martwi" - powiedział.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Tusk kontra Urban - czyli co wolno w Polsce
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.