Tusk o zdjęciach: trudno wykluczyć prowokację

(fot. PAP/Radek Pietruszka)
PAP / pz

Trudno wykluczać prowokację; będziemy chcieli szczegółowych informacji, jak mogło do tego dojść - powiedział w środę premier Donald Tusk, komentując upublicznienie w internecie drastycznych zdjęć ofiar katastrofy smoleńskiej.

- Trudno wykluczać prowokację, chociaż nie chciałbym tutaj snuć publicznych domysłów, komu mogłoby zależeć na tym, aby emocje - i to w tak drastyczny sposób wzbudzane na nowo - żeby te emocje dotyczące Smoleńska znowu w Polsce wybuchły. Może w przyszłości będziemy mieli okazję dowiedzieć się całej prawdy, także o tym przedsięwzięciu - powiedział Tusk dziennikarzom w Bukareszcie.

Jak podkreślił, doświadczenie podpowiada, że "małe motywacje niektórych ludzi są często źródłem takich spraw, a niekoniecznie wielkie prowokacje polityczne".

DEON.PL POLECA

- Prawdopodobnie mówimy tutaj raczej o braku etyki, niż o przestępstwie i wykroczeniu, bo podejrzewam, że nie ma tam zakazu robienia zdjęć i pewnie nie ma zakazu upowszechniania takich zdjęć. Widocznie nikt nie pomyślał, że komukolwiek może to przyjść do głowy - podkreślił Tusk.

Premier zaznaczył także, że polskie władze będą domagały się od strony rosyjskiej wyjaśnienia przyczyn upublicznienia w internecie zdjęć ofiar katastrofy smoleńskiej.

- Będziemy chcieli szczegółowych informacji, jak to jest możliwe, żeby ktoś z urzędników, lekarzy, ochrony, nie wiem, nie byłem w tym prosektorium, mógł dopuścić do takiej sytuacji. (...) Dzisiaj MSZ wezwał ambasadora Federacji Rosyjskiej z prośbą o precyzyjną informację i zapewnienie, że władze rosyjskie podejmą wysiłki, aby zatrzymać ten problem, żeby ten problem się nie rozwijał i żeby podjęto działania informacyjne wobec strony polskiej, ale przede wszystkim blokujące ten haniebny proceder - powiedział szef polskiego rządu.

Pytany, czy w sprawie zdjęć będzie kontaktował się prezydentem Rosji Władimirem Putinem lub szefem rosyjskiego rządu Dmitrijem Miedwiediewem odparł, że "interwencje na tym poziomie dyplomatycznym, a wcześniej służbowym i organizacyjnym były wystarczające".

Dopytywany, czy strona rosyjska zachowuje się w jego ocenie fair powiedział: "dlatego wezwany został przez MSZ ambasador Federacji Rosyjskiej, aby wyjaśnił, w jaki sposób doszło do powstania tych zdjęć i wycieku".

Premier poinformował także, że sygnały o tym, że "jacyś podli ludzie usiłują handlować, czy szokować tymi zdjęciami" docierały wcześniej i wówczas Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego podjęła działania interwencyjne.

- One przyniosły na krótką metę skutek tzn. niektóre państwa podjęły decyzje blokujące, czy eliminujące z sieci te zdjęcia, mówię tu o Rosji i Ukrainie - powiedział. Dodał, że niektóre państwa, jak Stany Zjednoczone, czy Niemcy odmawiały interwencji, powołując się na przepisy wewnętrzne.

Szef polskiego rządu pochwalił także polskie media za to, że nie opublikowały zdjęć ofiar katastrofy smoleńskiej. - Muszę też powiedzieć, że z najwyższym uznaniem przyjmuję postawę polskich mediów, że nie uczestniczą w tym procederze - oświadczył Tusk.

We wtorek Radio ZET podało, że na rosyjskich stronach internetowych znajdują się zdjęcia ofiar katastrofy smoleńskiej, w tym prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Według Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zdjęcia niektórych ofiar pojawiły się na rosyjskich stronach internetowych 28 września. Szef ABW Krzysztof Bondaryk już 1 października skierował do szefa Rosyjskiej Służby Bezpieczeństwa pismo o wyjaśnienie sprawy.

Ambasador Rosji został wezwany w środę do MSZ na polecenie szefa resortu Radosława Sikorskiego. Wiceszef MSZ Jerzy Pomianowski przekazał ambasadorowi, że Polska oczekuje od władz rosyjskich stanowczych działań, natychmiastowego śledztwa oraz ukarania winnych wycieku do internetu drastycznych zdjęć ofiar katastrofy smoleńskiej.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Tusk o zdjęciach: trudno wykluczyć prowokację
Komentarze (2)
OD
oko donalda
19 października 2012, 10:22
Nie dajmy się zwieść pierwszej reakcji Donalda Tuska, który jak zwykle w podobnych sytuacjach, marszczy brew i, niby zdecydowany walczyć o należne nam prawa, mówi: „Będziemy chcieli szczegółowych informacji, jak mogło do tego dojść”. To tylko PR. Rosjanie znają pustosłowie Donalda Tuska równie dobrze jak my. Pamiętają, z jaką stanowczością po ogłoszeniu raportu MAK premier oświadczył, że raport jest nie do przyjęcia przez stronę polską i że będzie się domagał odpowiednich sprostowań, poprawek i aneksów. Już po kilku dniach jego zapał do walki o prawdę w sprawie Smoleńska ostygł. Nie zrobił nic nawet w tak bulwersującej sprawie jak obraz rzekomo pijanego gen. Andrzeja Błasika, rozpartego w kokpicie przy sterach tupolewa. Teraz nie musieliśmy czekać kilku dni, żeby usłyszeć złagodzoną wersję pierwszej reakcji naszego premiera. „Może w przyszłości będziemy mieli okazję dowiedzieć się całej prawdy także o tym przedsięwzięciu”. Można rzec, szef rządu zmitygował się natychmiast. Rosyjscy analitycy przygotowujący codzienny raport dla Władimira Putina mogli napisać: „mołodiec, odłożył sprawę ad acta”.
AP
Adrian Podsiadło
18 października 2012, 07:24
Trudno wykluczyć prowokację? CO TEN CZŁOWIEK OPOWIADA? Minister Ciochocki twierdzi, że zdjęcia zostały zrobione kiedy już tam nie było Polaków, a ciało POLSKIEGO PREZYDENTA było pozostawione de facto na pastwę rosyjskich służb. Jakim "CUDEM" doszło do takiej sytuacji? To jest NIEBYWAŁY skandal!