Tusk: spodziewam się remisu między PO i PiS

(fot. PAP/Maciej Kulczyński)
PAP / drr

Premier Donald Tusk powiedział, że w wyborach do Parlamentu Europejskiego spodziewa się remisu między PO i PiS. Jak ocenił, kampania pokazała, że na scenie politycznej wciąż liczy się tylko dwóch wielkich graczy.

"Bardzo trudno wskazać w wyborach do Parlamentu Europejskiego jednoznacznie faworyta - PO i PiS idą łeb w łeb, pokazują to wszystkie sondaże. Na pewno można się spodziewać wyniku w okolicach remisu. Kampania pokazała, że na scenie wciąż liczy się tylko dwóch wielkich graczy. Może dzięki temu kampania mimo wszystko jest ciekawsza, niż gdybyśmy mieli do czynienia z takim mrowiem małych i średnich partii, gdzie ciężko byłoby się połapać o co chodzi" - powiedział Tusk w piątek na konferencji prasowej w Wałbrzychu (Dolnośląskie).

Zdaniem szefa rządu, kiedy jest wybór między PO i PiS, to większość Polaków wie, na czym polega różnica i jaki to jest wybór.

"Kampania, jak to kampania, była bardzo pluralistyczna, nie brakowało w niej akcentów poważnych, sensownych, ale też głupich, skandalicznych i śmiesznych. Pluralizm na tym polega, także pluralizm w mediach, że pokazuje się mniej więcej po równo, to co jest głupie i to co mądre, to co śmieszne i to co poważne" - ocenił premier.

Jak dodał, niektórzy mogą mieć wrażenie, że kampania nie stała na wystarczająco wysokim poziomie, ale - zauważył - podobnie wygląda to w wielu państwach europejskich.

"Żeby zwrócić na siebie uwagę w mediach, trzeba robić coraz bardziej niestandardowe rzeczy, tak ten świat się poukładał. Nawet żeby wygrać festiwal piosenki, kobieta musi mieć brodę. Bardzo starałem się, żeby w kampanii były obecne wszystkie najważniejsze wątki, uważam, że (wybory do PE) to poważna sprawa, dotyczą bezpieczeństwa Polski, skuteczności gospodarczej Polski i przyszłości Europy" - podkreślił premier.

Jak mówił, niezależnie od wyniku wyborów do PE, świat się nie zawali ani nie rozkwitnie. "Na pewno Europa jest dzisiaj na zakręcie, jeśli wygrają w różnych krajach, także w Polsce, ci, którzy Europę chcą rozmontować, to będziemy mieli z tego bardzo poważny kłopot, dlatego starałem się potraktować tę kampanię bardzo serio" - mówił szef rządu.

Pytany, co jeszcze można zrobić w ostatnim dniu kampanii, premier powiedział: "Kampania się toczy, więc już wielkiego zapasu nie ma. Wierzący się pomodlą, niewierzący albo obojętni w tych sprawach, będą trzymali może kciuki. Jedni będą życzyć innym dobrego wyniku. Moim zdaniem tu już wszystko jest jasne. Tu już nie ma co żadnych sztuczek używać. Zostały sobota - czas refleksji, niedziela - czas wyborów".

Tusk nawiązał do niedzielnych wyborów prezydenckich na Ukrainie. Zwrócił uwagę, że w ostatnich godzinach ciągle dochodzą do nas informacje o kolejnych strzelaninach i kolejnych zabitych. "Mamy tam rzeczywiście do czynienia z konfliktem o charakterze wojennym, a przecież chodzi o wybory, bo 25 maja tam się też mają odbyć wybory. I właściwie na Ukrainie giną ludzie po to, żeby się mogły odbyć wybory" - powiedział szef rządu.

Jak ocenił, "to jest być może takie bardzo ważne memento dla nas, Polaków: nie musimy niczego narażać - ani zdrowia, ani życia, żeby móc wybrać". "I dlatego (...) obawiam się trochę niskiej frekwencji, bo to nie byłoby dobre dla Polski, ale chciałbym jeszcze raz gorąco zaapelować: zobaczcie ile ludzie są gotowi poświęcić, a kiedyś ile nasi dziadkowie potrafili poświęcić, żeby coś pomóc Polsce, a my będziemy musieli poświęcić raptem kilka minut, żeby głosować" - podkreślił Tusk.

"Moim zdaniem warto, nawet jak się nie przepada za polityką - a tam ludzie narażają wszystko, żeby wybory się mogły odbyć - więc prosiłbym wszystkich, żeby w Polsce, nie płacąc żadnej wysokiej ceny, też uczestniczyć w wyborach" - zaapelował premier.

Niedzielne wybory prezydenckie na Ukrainie odbędą się w cieniu konfliktu na wschodzie tego kraju. Według organizacji Komitet Wyborców Ukrainy, która od lat monitoruje procesy wyborcze w kraju, w niedzielnym głosowaniu na prezydenta może wziąć udział ponad 70 procent uprawnionych. Szczególnie dużym zainteresowaniem wybory cieszą się w centrum i na zachodzie Ukrainy. Na wschodzie przeprowadzenie wyborów napotyka trudności - ponad połowa okręgowych komisji wyborczych w obwodzie donieckim i ługańskim była w czwartek zajęta przez separatystów lub przez nich zablokowana.

Najnowszy sondaż przedwyborczy daje zdecydowane zwycięstwo biznesmenowi i byłemu szefowi dyplomacji Petro Poroszence, na którego zamierza głosować 45 proc. ankietowanych. Na drugim miejscu jest była premier Julia Tymoszenko, którą poparło 13,3 proc. badanych.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Tusk: spodziewam się remisu między PO i PiS
Komentarze (6)
P
Piotr
23 maja 2014, 20:45
Jeśli chcesz żyć w lepszej Polsce to głosuj na PiS, jeśli wolisz aktualne szambo, a PO ci się znudziło to nic straconego masz jeszcze do wyboru: Korwina, Palikota, Gowina, PSL, narodowców, no i sprawdzone po dwakroć SLD. Wymienieni, wraz z Platformą stanowią jedną ekipę udającą tylko różne zwaśnione partie, aby oszukać więcej ludzi i wciąż mieć władzę i strzyc ich boleśnie. Sprawdź, że za odwołaniem Tuska głosował tylko PiS. Reszta tzw. "opozycji" nie była zainteresowana. Lepszy nieidelany, ale autentyczny PiS, niż idealne w mediach, załgane inne partie!
T
Tomek
23 maja 2014, 19:14
Obawiają się niskiej frekwencji, bo ludzie co mają gdzieś wybory, albo zastanawiają się czy iść, czy nie, to w większości ci, co polityką i gospodarką się nie interesują i głosują tak, jak w telewizji widzieli. Na partię opozycyjną tacy nie zagłosują, bo w TV było, że oszołomy, więc dla rządu lepiej, żeby szli głosować. Ot i cała tajemnica szkodliwości niskiej frekwencji.
M
Marcin
23 maja 2014, 15:56
I PIS i PO i Wyborcza i TVN i w Sieci boją się "małych partii które nie mają szans" czyli Korwina, Ziobry i Gowina. W ostatnich dniach zmasowany atak by zrobić z korwina drugiego "świra" na miarę Kaczyńskiego, którym będą straszyć lemingów. Chociaż Korwin nie ma programu śliśle zbliżonego to zasad wiary katolickiej, przyda się w zapyziałym Parlamencie i dlatego tym razem ja też głosuje na Korwina
W
wolnosc
23 maja 2014, 14:00
otóż NIE drogi tusku, w grę wchodzi coraz bardziej Nowa Prawica :)
Jadwiga Krywult
23 maja 2014, 14:45
JKM był inicjatorem ustawy lustracyjnej, dzięki czemu rozwalił rząd Olszewskiego, czego wcale nie chciał. Teraz wzmocni UE (bo tego nie chce). Głosujcie na JKM :))
T
Tomek
23 maja 2014, 19:07
Też myślę, że Korwin-Mikke wzmocni unię. Będzie mówił o obniżce podatków, i ograniczeniu wyrzucania pieniędzy w błoto, więc jeśli ktoś go posłucha, kto ma władzę w UE to Unia się wzmocni. O to Ci chodzi?