Tusk: spór o przyszłość Polski - między PO a PiS
(fot. PAP/Andrzej Grygiel)
PAP / kn
Premier Donald Tusk przekonywał w piątek na konwencji wyborczej PO w Katowicach, że spór o przyszłość Polski toczy się między dwiema siłami politycznymi - Platformą i radykalną prawicą z PiS. Apelował do Polaków, by nie wysyłali do PE ludzi, których trzeba się wstydzić.
Tusk apelował o udział w niedzielnych wyborach do europarlamentu. "Proszę z całego serca, pójdźmy głosować mądrze, bo mamy wielką szansę uczynić z Polski dumę Europy" - podkreślił. Zwrócił się też do wyborców lewicy, by głosowali na PO. "W 2007 r. pomogliście uratować Polskę przed PiS-em, teraz możecie zrobić to samo - mówił szef rządu podczas konwencji Platformy w Katowicach.
Jak mówił, spór o przyszłość Polski i Europy toczy się dzisiaj między dwiema siłami politycznymi: PO oraz "radykalną prawicą z PiS, dziś obok PiS-u także (Janusz) Korwin-Mikke".
Premier zwrócił się do niezdecydowanych wyborców, których - jak zauważył - w Polsce jest wielu. "Czy chcecie, aby w PE w waszym imieniu występowali ci, którzy zasłynęli w Brukseli głównie z organizacji smoleńskich procesji, czy chcecie, by w waszym imieniu - jeśli nie pójdziecie głosować - występowali ci, którzy mówią, że kobietom należy odebrać prawa wyborcze, bo są za głupie do polityki?" - pytał.
"Czy chcecie, by w waszym imieniu i w imieniu całej Polski w PE występowali ludzie, którzy jadą tam tak naprawdę, by oświadczyć, że Polska jest pod okupacją, a UE jest historycznym błędem? Czy na pewno chcecie przeżyć ten wstyd i to wielkie ryzyko dla Polski tylko dlatego, że dziś nie możecie się zdecydować, by iść do wyborów?" - pytał Tusk.
Apelował, aby nie narażać własnego i polskiego interesu na szwank, wysyłając do Brukseli ludzi, których się trzeba będzie wstydzić. Zwrócił się także do tych, którzy głosowali na PO, a dzisiaj czują się rozczarowani. "Taka grupa też jest, także na Śląsku. Przez najbliższe miesiące, do końca kadencji, będę starał się być z wami jak najczęściej. Także po to, by usłyszeć od was, o co macie pretensję" - zapewniał szef rządu.
Przekonywał, że nie jest dobrym pomysłem, aby - nie idąc na wybory - wysłać do PE ludzi J. Kaczyńskiego i J. Korwin-Mikkego, aby "ukarać PO". "To w waszym imieniu i w imieniu Polski będą wypowiadali się i działali ludzie, dla których UE jest przeszkodą i kłopotem, a nie szansą, tak jak my uważamy" - argumentował.
Premier zaapelował też do wyborców lewicy o głosowanie w eurowyborach na PO. "Szanuję wasze poglądy. Kiedyś pomogliście w 2007 r., decydując się na głosowanie na Platformę, uratować Polskę przed PiS-em. Dzisiaj możecie zrobić to samo" - mówił Tusk.
"Zdajecie chyba sobie dobrze sprawę, że dziś ci ludzie, którzy aspirują z list radykalnej prawicy do Parlamentu Europejskiego, mają was w głębokiej pogardzie. Jeśli chcecie kraju, gdzie każdy ma prawo do szacunku, respektu, także wy, ludzie o innych niż moje poglądach, zróbcie to samo co w 2007 r. To opłaci się Polsce, to opłaci się wam" - apelował szef rządu.
Tusk zwrócił się także z prośbą do kobiet, aby nie głosowały na tych, dla których "kobieta jest przedmiotem, którzy potrafią o polskiej kobiecie powiedzieć najbardziej plugawe słowa". "Nie pozwólcie na to, niezależnie od tego, jakie macie poglądy polityczne, bo będziemy przez pięć lat tego gorzko żałować, a wy przede wszystkim" - mówił.
Zwrócił się też do starszego pokolenia Polaków: "Poświęciliście w swoim życiu wszystko co najcenniejsze, przeżyliście młodość w czasach strasznych. Dzisiaj jesteście dumni z tej Polski, bo to jest owoc waszego życia. Nie pozwólcie, aby w waszym imieniu występowali w Europie ci, którzy uważają, że Polska to kondominium, którzy uważają, że za Polskę trzeba się wstydzić i którzy uważają, że dla Polski jej obecność w zjednoczonej Europie jest największym problemem. Bo zmarnują owoce waszego życia, bo zmarnują ofiarę waszych towarzyszy, wszędzie tam, gdzie Polacy oddawali swoje życie i zdrowie, właśnie za taką Polskę, jaką mamy dzisiaj" - powiedział premier.
Tusk przekonywał, że Platforma kończy kampanię do PE na Śląsku, ponieważ to kluczowy region dla Polski. "Jeśli dzisiaj Polska bije się o bardzo poważne interesy całej Unii, ale też przede wszystkim o nasz interes narodowy - który przekłada się na interes każdego Polaka, jeśli wszyscy mamy poczucie, że to jest naprawdę bój o bardzo poważne sprawy, to tu na Śląsku widać te sprawy, niczym w soczewce" - podkreślił szef rządu.
Jak dodał, kiedy uporczywie przekonuje swoich europejskich partnerów o konieczności bezpieczeństwa energetycznego, to mówi wtedy także o Śląsku. "Kiedy mówimy w Europie o miejscach pracy, największej bolączce współczesnej Europy, jakim jest kryzys na rynku pracy ludzi młodych, to myślimy także o Śląsku, o tej ziemi, gdzie z jednej strony ludzie dobrze sobie radzą, są przedsiębiorczy, potrafią zaradzić temu problemowi, ale równocześnie tysiące młodych ludzi pozostają bez pracy" - zaznaczył Tusk.
Premier nawiązał w swym wystąpieniu do piątkowej wizyty w Wałbrzychu, gdzie rozmawiał na temat rewitalizacji tego miasta, w którym zamknięte zostały wszystkie kopalnie. "To miasto dźwiga się z upadku gospodarczego od wielu lat. Tam dokonano decyzji twardych i brutalnych. Prawdopodobnie w Wałbrzychu nie było lepszej alternatywy, ale równocześnie lekcja wałbrzyska pokazuje, że jak zamyka się zakład pracy, a kopalnia jest tutaj szczególnym przykładem, to zamyka się kilka tysięcy miejsc pracy" - powiedział szef rządu.
Według premiera, względy ekonomiczne są tu kluczowe, ale - jak zastrzegł - "nie mogą one iść w poprzek względów społecznych". "Nie można powiedzieć górnikowi: zwalniamy cię, bo kopalnia jest nieekonomiczna i nie dać nic w zamian. Trzeba mieć odwagę do podejmowania decyzji twardych. Nie można w nieskończoność utrzymywać czegoś, co przynosi straty, ale nie można się odwrócić plecami do społeczności lokalnej, do żywych ludzi i powiedzieć im +radźcie sobie sami+" - zaznaczył premier.
Także wicepremier, minister infrastruktury i rozwoju Elżbieta Bieńkowska wezwała wyborców, by nie głosowali na ludzi, którzy "nie chcą być we wspólnej Europie". Oceniła, że wbrew temu co twierdzą niektóry politycy, Polska wykorzystała wszystkie swoje szanse, jest stabilnym partnerem w UE i stoi przed kolejną szansą - wykorzystaniem budżetu europejskiego w nowej perspektywie finansowej.
"Ten wielki budżet, który Polska wynegocjowała, jest przede wszystkim wynikiem tego, jak pracowali Polacy, jaką przedsiębiorczość, energię, determinację wykazali. Po siedmiu latach mogę powiedzieć, że ja jestem dumna, że żyję w tym kraju i że przyszło mi żyć w takim momencie historii" - dodała.
Przypomniała, że głównymi dziedzinami, w których mają być inwestowane unijne środki, będą takie dziedziny jak: przedsiębiorczość, energetyka, budowanie innowacyjności i tworzenie miejsc pracy, nauka, rewitalizacja miast. Wicepremier zaznaczyła, że choć program wydatków w polityce regionalnej to 82,5 mld euro w polityce regionalnej, to cały program szacowany jest na 160 mld euro -łącznie z wkładem Polski - z budżetu państwa, budżetu samorządów i przedsiębiorców.
Lider śląskiej listy PO Jerzy Buzek apelował o "powrót do prawdziwej obywatelskości" działań. "Europa to proces cywilizacyjny, to nie jest bankomat. My wiemy, że w Europie - zwłaszcza po 60 latach jej działania - nie wszystko jest idealne. Nasi obywatele nie zawsze rozumieją, na czym polega działalność instytucji europejskich, na czym polega sama Unia Europejska. Widzimy także przerosty administracyjne i urzędnicze" - dodał. Przekonywał, że Europa potrzebuje "ewolucji, a nie rewolucji".
Mówiąc o gospodarce przypomniał o roli przemysłu wydobywczego i hutniczego, z których - jego zdaniem - "nigdy żaden kraj nie będzie mógł zrezygnować". Węgiel nazwał "skarbem narodowym". Wskazał na potrzebę unowocześniania wsi i rewitalizacji miast, aby Polacy "chcieli pozostać w swoich małych ojczyznach, tam podejmowali pracę i nie wyjeżdżali z kraju".
Apelował też o udział w wyborach: "Pamiętajmy, że nie ma sprzeczności miedzy byciem Ślązakiem, warszawiakiem czy Kaszubem, a byciem Polakiem i Europejczykiem. Spotkajmy się 25 maja w lokalu wyborczym" - powiedział Buzek.
Konwencję PO wykorzystali także kandydaci innych ugrupowań startujący ze śląskiego okręgu. Tuż przed spotkaniem Platformy przy Muzeum Śląskim w Katowicach pojawili się lider śląskiej listy Solidarnej Polski, bokser Tomasz Adamek i jedynka Polski Razem Jarosława Gowina Marek Migalski.
Adamek powiedział, że przyszedł zapytać Donalda Tuska o to, co zrobił dla polskiego przemysłu. "Walczę o polski przemysł, a konkretnie górnictwo, żeby polskie rządy go nie dobiły do końca, bo będziemy niewolnikami we własnym kraju. Polska bez przemysłu nie ma przyszłości, jest zerem" - powiedział.
Deklarował, że wierzy w swój dobry wynik. "Wchodząc do ringu też w wielu przypadkach byłem na pozycji przegranej, a zwyciężałem, pokazując serce do walki i tak będzie też w polityce. Walczymy z najlepszymi, walczymy z gladiatorami, ale czuję się lepszy i ich pokonam" - oświadczył.
"PiS i PO diabli wzięli, Gowin i Migalski do Brukseli" - napisali zwolennicy Migalskiego na transparencie. Wytykali Platformie m.in. marnotrawstwo publicznych środków w związku z ciągnącą się latami modernizacją Stadionu Śląskiego i chaosem przy powstaniu Kolei Śląskich. "Mam nadzieję, że PO i PiS odeślemy na emeryturę, a Migalski i Gowin znajdą się w europarlamencie" - powiedział Migalski.
Konwencja PO odbywała się w nowej, jeszcze nie otwartej oficjalnie siedzibie Muzeum Śląskiego, w pomieszczeniach usytuowanych kilkanaście metrów pod ziemią, na terenie dawnej kopalni. Jak mówił witając zgromadzonych szef śląskiej PO Tomasz Tomczykiewicz, jest to miejsce podwójnie symboliczne. Po pierwsze to dokończone dzieło przodków z okresu międzywojennego, którzy zainicjowali budowę takiej placówki, a po drugie - przykład połączenia tradycji z nowoczesnością.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł