Uchwała w sprawie Katynia - głosy na NIE

Zdjęcie z ekshumacji ciał polskich oficerów zamordowanych przez NKWD w Katyniu w 1940, Katyń 1943
PAP / drr

W sprawie zbrodni katyńskiej coś zmienić może tylko i wyłącznie rząd Federacji Rosyjskiej. Bez jego działań uchwała Dumy pozostaje niestety gestem pustym, ponieważ nie idą za nią żadne prawne konsekwencje - mówi znawca tematyki ZSRR prof. Andrzej Nowak.

- Konkretnie w sprawie zbrodni katyńskiej, pamięci o niej oraz moralnego zadośćuczynienia ofiarom i ich rodzinom może coś zmienić tylko rząd Federacji Rosyjskiej. Jego stanowisko zostało tydzień temu przedstawione w sposób urągający tej pamięci. Przypomnę, że rząd Federacji stoi tam na stanowisku, że nie wiadomo kto kogo zabił w Katyniu. W tej sytuacji gest Dumy pozostaje niestety gestem pustym, ponieważ nie idą za nim żadne prawne konsekwencje. Takie konsekwencje mogą się wiązać tylko i wyłącznie ze stanowiskiem rządu, na czele którego stoi Władimir Putin - ocenił prof. Nowak.

Pozytywnie ocenił jednak rolę uchwały w wewnętrznej debacie rosyjskiej. - Potępienie którejkolwiek ze zbrodni Stalina przez parlament Federacji jest Rosjanom potrzebne. Nam nie jest do niczego potrzebne, bo my wiemy, kto kogo zabił w Katyniu. Nam potrzebne jest stanowisko rządu rosyjskiego, które uzna zbrodnię katyńską i przyjmie odpowiedzialność wynikającą z kontynuacji między Federacją Rosyjską a ZSRR. To nie była zbrodnia Stalina, ale zbrodnia państwa sowieckiego wykonana przez jego organy. To nie była prywatna mafia Józefa Wissarionowicza, ale Narodowy Komisariat Spraw Wewnętrznych, z którego wywodzi się KGB, z którego pochodzi 70 proc. elit politycznych obecnej Federacji. Warto ten prosty fakt przypomnieć - podkreślił historyk.

Według niego, to może być ważna uchwała dla Rosjan, którzy "na nowo dyskutują czy Stalin był dobrym ojczulkiem i budowniczym imperium czy jednak zbrodniarzem". - I w tym kontekście Katyń odgrywa ważną, pozytywną rolę, jako argument na rzecz uczciwych Rosjan, których jest bardzo wielu i chcą potępienia zbrodni stalinowskich w swoim kraju. Do tej pory wciąż przecież oficjalna linia państwowa często odwołuje się do usprawiedliwienia zbrodni stalinowskich - na tej zasadzie, że co prawda zabijano ludzi, ale imperium rosło w siłę. I w tym kontekście uważam tę uchwałę za krok dobry dla samych Rosjan - zaznaczył prof. Nowak.

Jego zdaniem, uchwała ta dla Polski jednak niczego nie zmienia. - Jest przygotowaniem propagandowym do wizyty prezydenta Miedwiediewa w Polsce, zafałszowującym całkowicie istotę stanowiska państwa rosyjskiego w tej sprawie, którą wyraził w swoim stanowisku sprzed tygodnia rząd rosyjski - podsumował historyk.

Uchwała rosyjskiej Dumy ws. Katunia to odpowiedź na nasze wycofanie propozycji ugody - uważa córka jednego z oficerów zamordowanych przez NKWD w 1940 r. Witomiła Wołk-Jezierska, która złożyła skargę katyńską do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.

Wołk-Jezierska szczególnie pozytywnie odniosła się do fragmentu uchwały, w której rosyjscy parlamentarzyści mówią o potrzebie dalszego wyjaśniania zbrodni katyńskiej. - Należy dalej badać archiwa, weryfikować listy zabitych, przywracać dobre imię tych, którzy zginęli w Katyniu i innych miejscach, wyjaśniać wszystkie okoliczności tragedii - napisano w uchwale rosyjskiej Dumy.

- Te sformułowania są bardzo ładne i mówię to bez żadnej ironii. Ale oczywiście, jeżeli przyjmiemy, że nie jest to żadna gra Rosji - komentuje Wołk-Jezierska. Jej zdaniem, uchwała jest ważna dla rosyjskiego społeczeństwa, które otrzymuje jasny komunikat o stanowisku rosyjskiego parlamentu w sprawie zbrodni katyńskiej.

Jak podkreśliła, rodziny ofiar zbrodni katyńskiej, które skarżą Rosję przed strasburskimi sędziami nie starają się w ten sposób o uzyskanie jakichkolwiek odszkodowań. - To jest bardzo ważne. W imieniu skarżących zapewniam, że nie staramy się o żadną rekompensatę finansową - oświadczyła Wołk-Jezierska, dodając, że rodziny ofiar wyrażały to stanowisko od początku wniesienia skargi do strasburskich sędziów.

W jej opinii, nie byłoby uchwały rosyjskiej Dumy dotyczącej zbrodni katyńskiej, gdyby nie postępowanie rodzin ofiar NKWD przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. - To autorytet Trybunału przymusza rosyjskich polityków do tego rodzaju posunięć - podkreśliła.

Skarga Wołk-Jezierskiej i innych 12 osób, złożona w czerwcu 2009 r., jest jedną z czterech skarg rodzin katyńskich, które wpłynęły do Trybunału. Największe zastrzeżenia rodzin budziło zamknięcie śledztwa rosyjskiej prokuratury w 2004 r. połączone z utajnieniem większości zgromadzonej dokumentacji procesowej.

Uchwała rosyjskiej Dumy w sprawie zbrodni katyńskiej to ważny gest polityczny, ale nie rodzi konsekwencji prawnych - uważa pełnomocnik rodzin ofiar zbrodni katyńskiej w postępowaniu przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu, dr Ireneusz Kamiński.

- Uchwała rosyjskiej Dumy w sprawie zbrodni katyńskiej to ważny gest polityczny, ale nie rodzi konsekwencji prawnych i nie ma bezpośredniego przełożenia na sprawę skargi katyńskiej w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu - powiedział dr Kamiński. Jego zdaniem, uchwała Dumy nie jest aktem prawnym w tym sensie, że nie można na jej podstawie dokonać rehabilitacji prawnej polskich ofiar mordu NKWD z 1940 r., ani odtajnić całej dokumentacji śledztwa rosyjskiej Głównej Prokuratury Wojskowej wraz z postanowieniem o jego umorzeniu z 2004 r.

- Nie można też na jej podstawie zmienić kwalifikacji prawno-karnej tej zbrodni z przestępstwa pospolitego, które uległo przedawnieniu, na przestępstwo o charakterze zbrodni wojennej lub przeciwko ludzkości, które przedawnieniu nie ulega - dodał prawnik.

- Rosyjska Duma nie jest organem, który mógłby tutaj cokolwiek zmienić - podkreślił dr Kamiński. Jak poinformował, w sprawie odtajnienia akt rosyjskiego śledztwa istotne są decyzje rosyjskiej Komisji Międzyresortowej ds. Ochrony Tajemnic Państwowych. Z kolei w przypadku rehabilitacji ofiar decyzję mógłby podjąć bądź prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew, wydając w tej sprawie dekret, bądź Duma w drodze własnej ustawy.

- Warto zwrócić uwagę, że w tekście uchwały zbrodnia katyńska określona jest jedynie jako "akt przemocy totalitarnego państwa" bez dopowiedzenia, czy była to zbrodnia wojenna, czy zbrodnia przeciwko ludzkości, czy też zbrodnia ludobójstwa. To jest kluczowa sprawa. Bo jeżeli ta zbrodnia reżimu totalitarnego zostałaby nazwana w języku prawa międzynarodowego właśnie jako zbrodnia o tych kwalifikacjach, to wówczas nie mogłaby ulec przedawnieniu - tłumaczył.

- Wówczas Rosjanie byliby zobowiązani w sensie prawnym do przeprowadzenia pełnego śledztwa wyjaśniającego zbrodnię katyńską oraz ścigania żyjących sprawców. Gdyby te słowa doprecyzowujące charakter zbrodni tam były, to wówczas mielibyśmy do czynienia z przełożeniem tekstu politycznego na konsekwencje prawne - ocenił dr Kamiński.

Poinformował też, że do tej pory Główna Prokuratura Wojskowa zakwalifikowała zbrodnię katyńską jako przestępstwo pospolite polegające na bezprawnym wydaniu rozkazu, co stanowiło przekroczenie uprawnień służbowych. - Ta kwalifikacja powoduje, że zbrodnia katyńska ulega przedawnieniu. Natomiast jeżeli w uchwale byłyby wprost słowa o tej zbrodni jako np. o zbrodni wojennej, świadczyłoby to o oczywistym błędzie w kwalifikacji prawnej dokonanej przez Główną Prokuraturę Wojskową. Musiałoby to prowadzić do zmiany stanowiska strony rosyjskiej i śledztwo powinno zostać wznowione. Tych słów nie ma, zatem ta uchwała jest zawieszona w powietrzu i nie powoduje jednoznacznych konsekwencji prawnych - podsumował.

Kamiński wspólnie z innymi prawnikami reprezentuje przed strasburskim Trybunałem m.in. Witomiłę Wołk-Jezierską i 12 innych krewnych oficerów zamordowanych w 1940 r., którzy oskarżyli władze Rosji o złamanie przepisów Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Wśród najważniejszych zarzutów są: brak w Rosji skutecznego postępowania wyjaśniającego zbrodnię katyńską (art. 2 Konwencji) oraz poniżające traktowanie krewnych ofiar zbrodni katyńskiej (art. 3), m.in. poprzez negowanie zbrodni katyńskiej jako historycznego faktu w wyrokach rosyjskich sądów

Nie mamy do czynienia z przełomem, ale z podwójną grą - tak eurodeputowany Paweł Kowal ocenił uchwałę rosyjskiej Dumy w sprawie Katynia.

- Przyjmując wszystkie gesty i dobre słowa za dobrą monetę, trzeba jasno powiedzieć: nie mamy do czynienia z przełomem. Mamy do czynienia ze swego rodzaju podwójną grą, która polega na tym, że w sprawach symbolicznych, emocjonalnych jest pewna gotowość. W sprawach dotyczących postulatów prawnych, udostępnienia materiałów, które mogłyby zdecydować o dalszym rozwoju aspektów prawnych tej sprawy, postępu nie ma - mówił podczas konferencji prasowej w Krakowie Kowal.

Według eurodeputowanego - b. polityka PiS, obecnie związanego ze stowarzyszeniem Polska Jest Najważniejsza - sprawa Katynia po raz trzeci - jak było za Nikity Chruszczowa i Michaiła Gorbaczowa - będzie ziarnem piasku, które "wstrzyma koła zębate rosyjskiej modernizacji".

Zdaniem Kowala, Rosja ustawia sprawę Katynia na dwóch płaszczyznach: emocjonalnej, na której wykonywane są gesty, których w Polsce oczekuje klasa polityczna, a także część komentatorów oraz na płaszczyźnie prawnej, na której zmian nie ma.

Jak zauważył, charakterystyczne jest to, że w momencie, kiedy przyjmowana jest uchwała Dumy jednocześnie oddalane są propozycje ugody w Strasburgu. - Rosyjski wymiar sprawiedliwości w żadnej sprawie nie jest gotów zmienić swojego stanowiska, raczej je utwardza - uważa Kowal.

- Mamy do czynienia z myleniem międzynarodowej, a także polskiej opinii publicznej poprzez przeniesienie akcentu na kwestie emocjonalne - ocenił.

Według europosła "to, co przychodzi, jeśli jest efektem dobrej woli, trzeba przyjąć w takim duchu". - Jeśli są tacy deputowani do Dumy, którzy w dobrej woli, a myślę, że takich jest bardzo wielu, dzisiaj głosują "za", to przyjmijmy to w dobrej woli, ale nie twórzmy złudzeń Polakom, że to jest nowa jakość - powiedział Kowal.

- Polskie stanowisko w sprawie Katynia nie polega i nie polegało nigdy na tym, żeby Rosja wydała jakąś kolejną uchwałę Dumy. Stwierdzenie, że to są zbrodnie stalinowskie nie posuwa nas do przodu - oświadczył Kowal.

Jak ocenił, jednym z największych zagrożeń dla polityki UE jest sytuacja, w której kilka dużych państw europejskich buduje swoje relacje z Rosją "pomimo, obok, czy dwutorowo" wobec polityki UE. - To prosta realizacja celów polityki rosyjskiej, które polegają na tym, by rozwarstwić wewnętrznie UE i wykorzystywać później różnice, które się pojawią - powiedział Kowal.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Uchwała w sprawie Katynia - głosy na NIE
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.