Uczeń porażony. Dyrektorka niewinna

PAP / wab

Wrocławski sąd uniewinnił w piątek byłą dyrektorkę gimnazjum i dyspozytora pogotowia energetycznego od zarzutów niedopełnienia obowiązków i narażenia na utratę życia chłopca, którego na boisku szkolnym śmiertelnie poraził prąd.

Postępowanie karne wobec oskarżonego w tej sprawie policjanta sąd umorzył w zawieszeniu na dwa lata. Wyrok jest nieprawomocny.

Pierwszy proces w tej sprawie zakończył się w październiku 2008 r. Sąd Rejonowy uznał wszystkich oskarżonych za winnych m.in. niedopełnienia obowiązków. Dyrektorka szkoły została skazana na rok i trzy miesiące więzienia w zawieszeniu na 3 lata, a dwaj pozostali oskarżeni na rok w zawieszeniu na 3 lata.

W marcu 2009 r. Sąd Okręgowy skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia, wskazując m.in. na fakt, że nie wszystkie okoliczności wypadku zostały całkowicie wyjaśnione.

DEON.PL POLECA


W uzasadnieniu wyroku sędzia Agnieszka Kantczak-Makowska podkreśliła, że dyrektorka gimnazjum nie miała prawnego obowiązku opieki nad chłopcem w czasie, gdy szkoła była zamknięta z powodu wakacji i nie odbywały się tam żadne wydarzenia. - Opieka na małoletnimi uczniami jest bardzo poważnym obowiązkiem, ale i on ma swoje granice, zarówno czasowe, jak i terytorialne. Ponadto teren szkoły był ogrodzony i zamykany na kłódkę, ale mimo to młodzież i tak wchodziła na ten teren - mówiła sędzia.

Antczak-Makowska zaznaczyła jednak, że dyrektorka wiedziała o przebiciu prądu na siatce, ale nie zrobiła nic, by to niebezpieczeństwo usnąć. O zagrożeniu już dwa tygodnie przed wypadkiem informowała Barbara C., mieszkająca niedaleko boiska szkolnego. O niebezpiecznej siatce na szkolnym murze kobieta dowiedziała się od syna, który grając w piłkę na boisku szkolnym sam został porażony prądem, ale lekko i nie doznał większych obrażeń.

O znajdującej się pod napięciem siatce Barbara C. zawiadomiła dyżurującego policjanta Krzysztofa C. i dyspozytora pogotowia energetycznego Zygmunta L. - Krzysztof C. zamiast odnotować zgłoszenie i podjąć odpowiednie środki, np. wysłać patrol policji w celu zabezpieczenia groźnego miejsca, skierował dzwoniącą kobietę do pogotowia energetycznego. Jego uchybienie było jednak nieumyślne, nie zbagatelizował zgłoszenia. Był jednak przekonany, że skierowanie do pogotowia energetycznego jest jedynym wyjściem - tłumaczyła sędzia.

Sąd uznał także, że nieprzyjęcie zgłoszenia i niepodjęcie żadnych działań przez dyspozytora pogotowia energetycznego Zygmunta L., nosi cechy zaniechania, ale do przebicia prądu doszło na sieci wewnętrznej, a więc nie będącej pod zarządem dostawcy energii, ale właściciela budynku. - Zwyczajowo pogotowie mogło odciąć dopływ prądu, nie można jednak tylko z dobrego zwyczaju czynić podstawy odpowiedzialności prawnej dyspozytora, który był odpowiedzialny jedynie za sieć zewnętrzną - dodała sędzia.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Uczeń porażony. Dyrektorka niewinna
Komentarze (5)
jazmig jazmig
19 lutego 2011, 10:02
Trudno do końca ocenić, kto był odpowiedzialny za to, że ta siatka była pod napięciem. Za mało w tym artykule informacji. Fakt, że ktoś kiedyś to dyrektorce zgłosił, to za mało, aby ją obwiniać o brak reakcji. Jak długo szkoła była nieczynna, a boisko zamknięte, tak długo mogła ona uznać, że nie ma problemu. Natomiast chłopak wszedł nielegalnie na boisko, później wdrapał się na mur i dotknął siatki, która była pod napięciem. Mial po prostu pecha, ale ten pech był skutkiem niedozwolonego wejścia na szkolne boisko. Rozumiem ból rodziców, jednakże nie można karać ludzi na oślep tylko po to, żeby ktoś został ukarany.
18 lutego 2011, 23:00
To była szkoła, czy więzienie, że siatka pod napięciem?  To, zaprawdę, Polska jest
Szymon Żminda
18 lutego 2011, 21:19
Tak, Groszku. Właśnie dlatego nie żyje, że wszedł na zamknięte boisko. Za konsekwencje własnych czynów najlepiej obwiniać innych: "Ja nie muszę myśleć, inni niech myślą za mnie." To zaiste jest Polska...
G
Groszek
18 lutego 2011, 20:56
Gdy się czyta takie wyroki sądowe to przychodzi do głowy myśl, że chłopiec nie żyje, bo zamiast pić alkohol w bramie z kolegami lub ćpać, ośmielił się wejść na zamknięte boisko szkolne by pograć w kosza. Oto Polska właśnie.
PW
paru winnych jest
18 lutego 2011, 16:17
 tylko dlaczego pozostana bez kary?