Uczniowie poczekają na mydło i papier

"Dziennik Polski" / PAP / zylka

Nie będzie obowiązkowego mydła, ciepłej wody i papieru toaletowego we wszystkich szkołach - informuje "Dziennik Polski".

Ministerstwo edukacji już kilka miesięcy temu napisało nowe rozporządzenia w sprawie bezpieczeństwa i higieny w szkołach, w którym znalazł się zapis, gwarantujący uczniom dostęp do bieżącej ciepłej i zimnej wody oraz środków czystości. To samo rozporządzenie mówi, że urządzenia higieniczno-sanitarne mają być utrzymywane w czystości i w stanie pełnej sprawności technicznej.

Okazuje się, że na te "wygody" uczniowie będą musieli jeszcze trochę poczekać. Choć nowe rozporządzenie ma zostać podpisane w lipcu, to jednak żaden samorząd nie będzie musiał się do niego stosować, bowiem ministerstwo edukacji uległo prośbom włodarzy gmin i dało im więcej czasu na dostosowanie się do nowych przepisów. Zaczną one obowiązywać dopiero od września przyszłego roku.

Co więcej, w nowym rozporządzeniu zabraknie planowanego wcześniej zapisu, że toalety szkolne mają znajdować się wewnątrz budynków. Chciano go wprowadzić po niedawnej kontroli sanepidu, która pokazała, że w Polsce nadal jest kilkadziesiąt szkół z wychodkami. To prędko się nie zmieni.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Uczniowie poczekają na mydło i papier
Komentarze (1)
D
Doswidania
22 czerwca 2010, 11:20
To dziwne, że sprawa toalet (priorytet w PE i UE) jest takim problemem w naszym szybko zmierzającym do dobrobytu kraju. W socjalizmie toalety na dworcu kolejowym szukało się "na węch". W okręgu rybnickim były toalety na wzór radziecki (szczyt luksusu i postępu) - betonowy budzynek i bezobsługowe brudne i śmierdzące dziury w ziemi. W pociągach wejście do toalet to nadal duża odwaga i sprawdzian dla możliwości ludzkiego powonienia. W miastach brakuje toalet. Kraków, europejska stolica kultury, jest również europejską stolicą brakującej toalety. Jedna rzecz, która się powoli zmienia to fakt, że w cenie za skorzystanie z toalety jest mydło i papierowy ręcznik (o ile tylko są). Jeszcze w latach osiemdziesiątych trzeba było za luksus umycia rąk i ich wytarcia w brudną szmatę dodatkowo zapłacić. No, ale w końcu wtedy pijało się na ulicach w popularnych saturatorach tzw. gruźliczankę. Sanepid aprobował, wirusy i bakterie nie istniały. To były piękne, zdrowe, postępowe czasy.