W sobotę wchodzi w życie nowela Prawa o ustroju sądów powszechnych

(fot. shutterstock.com)
PAP / jp

W sobotę wchodzi w życie nowela Prawa o ustroju sądów powszechnych, która m.in. zwiększa uprawnienia ministra sprawiedliwości przy powoływaniu i odwoływaniu prezesów sądów. Komisja Europejska wszczęła już postępowanie wobec Polski o naruszenie przez nowelę unijnych przepisów.

Według PiS nowela to kolejny krok w reformie wymiaru sprawiedliwości, służący m.in. obiektywizacji rozpatrywania spraw w sądach. Zdaniem opozycji - która wnosiła o odrzucenie projektu - "wywraca konstytucyjny porządek, oparty na klasycznym trójpodziale władzy", bo daje za duże uprawnienia ministrowi sprawiedliwości. Zmiany uniezależniają sędziów od nacisków przełożonych, przywracając bezstronność i prawdziwą niezawisłość - podkreślał resort sprawiedliwości.

Projekt noweli posłowie PiS złożyli w kwietniu. Pierwsze czytanie odbyło się 25 maja, a drugie - 8 czerwca. Miały one burzliwy przebieg, tak jak i prace w komisji. Ostateczne głosowania były dwa razy zdejmowane z porządku obrad Izby. Sejm uchwalił nowelę 12 lipca. Zagłosowało za nią 229 posłów, a 3 było przeciw. Opozycja, mimo obecności na sali plenarnej, nie głosowała. 15 lipca Senat przyjął regulację bez poprawek.

Prezydent podpisał nowelę 24 lipca. Równocześnie zawetował dwa inne akty dotyczące sądownictwa - nową ustawę o Sądzie Najwyższym oraz nowelizację ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. Zapowiedział, że w ciągu dwóch miesięcy zostaną przygotowane projekty ustaw o SN i KRS.

Podpisanie Usp uzasadnia uruchomienie procedury o naruszenie unijnych przepisów - oświadczył 26 lipca wiceszef KE Frans Timmermans. KE wezwała już Polskę do "usunięcia uchybienia". Polska ma miesiąc na odpowiedź.

Główne zastrzeżenie KE dotyczy dyskryminacji ze względu na płeć. Chodzi o to, że nowela wprowadza odmienny wiek wcześniejszego przejścia na sędziowską emeryturę dla kobiet (60 lat) i mężczyzn (65 lat). KE ma też zastrzeżenia wobec uprawnienia ministra sprawiedliwości do odwoływania i powoływania prezesów sądów oraz prawa przedłużania przezeń służby sędziom, którzy osiągnęli wiek emerytalny. Według KE, podważy to niezależność polskich sądów.

Sprawy wymiaru sprawiedliwości mieszczą się w zakresie wewnętrznych uprawnień państwa - komentował stanowisko KE minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

- W tym zakresie będziemy z naszej kompetencji, naszego demokratycznego mandatu korzystać, nie ulegając jakiejkolwiek presji, naciskom, pogróżkom, czy groźbom - dodał.

Jak mówił zaś wiceszef MSZ Konrad Szymański, stanowisko KE jest nieuzasadnione, bo Usp dostosowuje wiek stanu spoczynku sędziów do powszechnego wieku emerytalnego w Polsce, a prezesi sądów odgrywają rolę przede wszystkim administracyjną.

Nowela wchodzi w życie w sobotę z jednym wyjątkiem. 1 października 2017 r. wejdą w życie zapisy o tym, że sędzia przechodzi w stan spoczynku z dniem ukończenia 60. roku życia w przypadku kobiety i 65. roku - mężczyzny, chyba że oświadczy ministrowi wolę dalszego pełnienia służby i przedstawi zaświadczenie, że zdrowie mu na to pozwala. W razie zgody ministra sędzia mógłby pełnić urząd nie dłużej niż do 70. roku życia. Według KE, brak określenia ram czasowych na decyzję ministra daje mu "możliwość wywierania wpływu na sędziów przez cały czas pozostały do wygaśnięcia ich mandatu".

Nowelizacja odstępuje od modelu powoływania prezesów sądów apelacyjnych i okręgowych przez ministra sprawiedliwości po uzyskaniu opinii zgromadzeń ogólnych sądów. Zakłada też - "dla wzmocnienia nadzoru zewnętrznego sprawowanego przez ministra" - odstąpienie od zasady powoływania prezesów sądów rejonowych przez prezesów sądów apelacyjnych z zastosowaniem procedury opiniowania kandydata - na rzecz powołania go przez ministra.

Resort uzasadniał, że "środowisko sędziowskie niejednokrotnie kierowało się sympatiami koleżeńskimi w opiniowaniu kandydatów na prezesów i wiceprezesów sądów, a względy merytoryczne i kompetencje nie miały znaczenia".

- W wielu sądach - o czym mówią sami sędziowie - doprowadziło to do stworzenia bizantyjskich systemów powiązań i folwarków prezesów, którzy sami, według własnych pozamerytorycznych opinii, decydowali o podziale funkcji czy awansów. Zmiana uniezależnia sędziów od takiego systemu i wprowadza zasadę, że decydujące będą kompetencje kandydata, a nie układy czy szczebel sądu, w którym orzeka - dodano.

Według MS, zmiany mają umożliwiać "szybkie działanie i zapobiegać bulwersującym społecznie sytuacjom, gdy prestiżowe funkcje pełnią osoby, które utraciły zaufanie, jak w przypadku afery związanej z podejrzeniem wyłudzenia co najmniej 10 mln zł z Sądu Apelacyjnego w Krakowie".

Dotychczas prezesi sądów apelacyjnych i okręgowych mogli być odwołani przez ministra w przypadku: rażącego niewywiązywania się z obowiązków służbowych oraz gdy dalsze pełnienie funkcji nie da się pogodzić z dobrem wymiaru sprawiedliwości. Nowela wprowadza możliwość odwołania również w sytuacji "rażącego lub uporczywego niewywiązywania się z obowiązków służbowych" oraz szczególnie niskiej efektywności działań w zakresie pełnionego nadzoru administracyjnego lub organizacji pracy w sądzie lub sądach niższych.

Przy procedurze odwoływania prezesów opinia Krajowej Rady Sądownictwa byłaby wiążąca - jeśli byłaby podjęta większością 2/3 głosów.

Z kolei przepis przejściowy przewiduje, że prezesi i wiceprezesi sądów "mogą zostać odwołani przez ministra sprawiedliwości, w okresie nie dłuższym niż 6 miesięcy od dnia wejścia w życie niniejszej ustawy" - bez zachowania wymogów określonych w tych przepisach. Przez pół roku będzie też możliwość dokonania przez prezesów "przeglądu stanowisk funkcyjnych" w sądach, czyli m.in. przewodniczących wydziałów.

Zdaniem opozycji, doprowadzi to do usunięcia doświadczonych prezesów i spowolnienia prac sądów. "To będzie czystka" - oceniali podczas prac legislacyjnych posłowie PO i N. To, że jest potencjalnie kilkuset prezesów do zmiany, to nie znaczy, że wszyscy będą odwołani - zapewniał wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak.

Według noweli, sprawy mają być przydzielane sędziom losowo, w ramach poszczególnych kategorii. Jak mówił Piebiak, "obywatel zyskuje gwarancję, że nikt nie wskaże palcem sędziego, który osądzi jego sprawę".

- Budujemy barierę - prezesi odpowiadają za administracje, a sędziowie za orzekanie - dodał.

Przydział spraw sędziom ma być równy. Nowelizacja - jak podkreślało MS - zapewnia "równe i sprawiedliwe obciążenie pracą sędziów oraz zagwarantowanie bezstronności stronom postępowań".

- Specjalny elektroniczny system wzorowany na niemieckim zważy gatunkowo poszczególne sprawy i doprowadzi do sytuacji, że żaden z sędziów w Polsce nie będzie miał większego zakresu obowiązków niż jego kolega z wydziału czy sądu - wskazał resort.

W razie przydzielenia sprawy wymagającej "nadzwyczajnego nakładu pracy", sędzia-sprawozdawca będzie mógł wystąpić do prezesa sądu o wstrzymaniu mu na określony czas przydziału kolejnych spraw. Od decyzji prezesa przysługiwałoby odwołanie do kolegium sądu aby - jak podkreślało PiS - uniknąć "ewentualnych arbitralnych decyzji".

Przeniesienie sędziego do innego wydziału wymagałoby jego zgody, poza sytuacjami, gdy następuje ono m.in. do wydziału, w którym rozpoznaje się sprawy z tego samego zakresu lub gdy żaden inny sędzia wydziału nie zgodził się na przeniesienie (wtedy bierze się pod uwagę staż pracy sędziów w wydziale).

Wprowadzono zasadę niezmienności składu orzekającego.

- Raz wylosowany skład sądu nie powinien ulegać zmianie do zakończenia sprawy. Dziś w wielu sądach nowemu sędziemu w wydziale przydziela się sprawy już rozpoczęte przez innych sędziów, ze szkodą dla sprawności postępowania - podkreślało MS.

Według Piebiaka, dzięki noweli "będzie więcej sędziów na linii", bo ograniczone zostaną wizytacje planowe, zlikwidowane oceny okresowe i "zbędna biurokracja sądowa". Wiceminister oceniał, że "obywatele zyskają też to, iż sędzia, który awansuje, albo przeniesie się do innej miejscowości będzie miał obowiązek sprawę dokończyć i nie zostawi sprawy rozgrzebanej".

Zgodnie z nowelą, sędzią sądu apelacyjnego będzie mógł zostać sędzia sądu rejonowego lub prokurator - pod warunkiem 10 lat stażu pracy. Zapis ten krytykowała opozycja. MS replikowało, że już wcześniej sędzia rejonowy lub prokurator mogli trafiać do Sądu Najwyższego - co nie wywołuje kontrowersji.

Nowela wprowadza również jawność oświadczeń majątkowych sędziów za 2016 r., złożonych do 5 stycznia br., które na razie nie podlegały ujawnieniu. Jawne są już oświadczenia złożone po tej dacie. Ponadto rozszerzono zakres oświadczeń majątkowych sędziów. Obowiązkiem złożenia takich oświadczeń objęto także dyrektorów sądów.

Nowe przepisy umożliwiają ministrowi sprawiedliwości wydanie decyzji o przyznaniu Skarbowi Państwa uprawnień wynikających z autorskich praw majątkowych do programu komputerowego obsługującego systemy informatyczne wymiaru sprawiedliwości. Będzie to możliwe w sytuacji zagrożenia dla "sprawności działania czy ciągłości funkcjonowania programu komputerowego albo systemu teleinformatycznego lub jeżeli zapewnienia ich sprawności czy ciągłości wymaga ważny interes państwa lub dobro wymiaru sprawiedliwości, a porozumienie z osobą, której przysługują prawa do programu, napotyka przeszkody". Wysokość wynagrodzenia dla autora przejętych praw minister określi po zasięgnięciu opinii biegłego.

Nowością jest instytucja urlopu rehabilitacyjnego sędziego. Nowela wprowadza także możliwość delegowania sędziego do Kancelarii Prezydenta RP czy MSZ. W okręgach sądowych powołani będą koordynatorzy do współpracy międzynarodowej, prawa europejskiego i praw człowieka w sprawach cywilnych oraz karnych.

Projekt krytykowała KRS, według której jego podstawowy cel to dalsze znaczące podporządkowanie sądów powszechnych ministrowi, co jest sprzeczne z zasadą trójpodziału władzy. Także według Sądu Najwyższego chodzi o stworzenie "jednowładztwa" ministra w zakresie obsady stanowisk prezesów.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

W sobotę wchodzi w życie nowela Prawa o ustroju sądów powszechnych
Komentarze (1)
Martino
11 sierpnia 2017, 20:54
W ten oto sposób Ustawodawca praktycznie "pogrąży" sądy okręgowe w dużych miastach, zwłaszcza w Warszawie. Żaden sędzia nie zgodzi się bowiem na awans ani delegację do SO, jeżeli oprócz pracy w tymże sądzie, gdzie sprawy z natury są przeciętnie trudniejsze lub bardziej skomplikowane, będzie musiał równolegle prowadzić swój referat w sądzie rejonowym, liczący zazwyczaj kilkaset spraw. To jest po prostu fizycznie niemożliwe i perspektywa wyższego uposażenia tego nie zmieni.