W środę TK wraca do badania zasad inwigilacji
W środę Trybunał Konstytucyjny wraca do badania przepisów o dostępie służb specjalnych do billingów obywateli oraz zasad stosowania przez nie kontroli operacyjnej, czyli podsłuchu i przeglądu korespondencji. Możliwe jest już wydanie wyroku w tej sprawie.
2 kwietnia TK w pełnym składzie odroczył badanie przepisów zaskarżonych przez RPO i prokuratora generalnego. TK ujawnił wtedy, że prezes warszawskiego sądu okręgowego - jako jedynego w kraju - odmówiła odpowiedzi na pisemne pytania TK. Trybunał zobowiązał SO, by do 5 maja odpowiedział na pytania. W tym terminie sąd odpisał Trybunałowi.
Jednobrzmiące pytania TK do sądów dotyczyły tego, czy istnieje w ich orzecznictwie utrwalone i jednolite pojęcie przestępstw "ściganych na mocy umów i porozumień międzynarodowych", "godzących w bezpieczeństwo państwa" i w jego "podstawy ekonomiczne" - i jakie konkretne czyny do nich się zaliczają. Skargi kwestionują niedookreśloność takich zapisów, uprawniających dziś służby do kontroli operacyjnej.
TK pytał też sądy, czy zgadzając się na kontrolę operacyjną, określają konkretny środek techniczny, który może być zastosowany. RPO kwestionuje, że dziś służby same mogą decydować, jakie środki zastosują, bo ustawy tego nie precyzują. Ponadto TK pytał sądy, czy jest linia orzecznicza dotycząca kontroli operacyjnej wobec osób zobowiązanych do zachowania tajemnicy zawodowej lub też - jak to określił TK - "obligacja do zniszczenia takich treści". Andrzej Seremet zaskarżył m.in. dopuszczalność podsłuchiwania osób, których tajemnice zawodowe są prawnie chronione, jak np. prawnicy czy dziennikarze.
Wiceprezes SO sędzia Beata Najjar tłumaczyła w TK, że brak odpowiedzi wynika z tego, że procedury zarządzania kontroli operacyjnej są niejawne, a prezes SO "nie obejmuje swą wiedzą wszystkich tych spraw". W reakcji TK przypomniał, że wszystkie organa mają obowiązek pomocy TK.
TK bada skargi Ireny Lipowicz z 2011 r. dotyczące zasad kontroli operacyjnej służb oraz sięgania przez nie po billingi obywateli. Rozpatruje też wnioski Seremeta, który w 2012 r. zaskarżył nieprecyzyjność zapisów o kontroli operacyjnej oraz dopuszczalność podsłuchiwania osób, których tajemnice zawodowe są prawnie chronione (m.in. adwokatów, lekarzy, dziennikarzy).
Dziś ustawy uprawniają dziesięć służb do uzyskiwania od operatorów danych telekomunikacyjnych, czyli informacji do kogo należy numer telefonu komórkowego, wykazów połączeń, danych o lokalizacji telefonu oraz numeru IP komputera.
RPO podkreśla, że dostęp służb do billingów nie jest ograniczony wagą przestępstwa; nie jest też kontrolowany przez sądy (jak np. podsłuch). Zwraca uwagę, że ich istotna część nie podlega zniszczeniu, nawet gdy okazały się nieprzydatne. Kwestionuje, że nie przewiduje się informowania danej osoby, iż po jej dane sięgnięto. Podkreśla, że nie ma wyłączeń od dostępu do billingów wobec osób objętych tajemnicą zawodową.
Ponadto RPO zaskarżyła zapisy dające służbom prawo uzyskiwania dzięki podsłuchom danych o obywatelu, których zakresu precyzyjnie nie określono. Ustawa stwierdza tylko, że za pomocą tych środków służby mogą pozyskiwać i utrwalać informacje i dowody, "w szczególności treści rozmów telefonicznych i inne informacje przekazywane za pomocą sieci telekomunikacyjnych". Według RPO narusza to prawo do prywatności. Powoduje też, że służby same określają, jakie dane o jednostce chcą pozyskać, stosując nieograniczoną gamę środków technicznych. Lipowicz zwróciła uwagę, że jednostka nie ma wiedzy o ingerencji służb w jej prawa.
Zaskarżone przez RPO zapisy są niekonstytucyjne - uznała Prokuratura Generalna. Zastępca Seremeta Robert Hernand ocenił, że godzą one w prawo do prywatności i konstytucyjne gwarancje praw i wolności. Hernand ocenił, że ustawy zawierają otwarte katalogi środków technicznych umożliwiających kontrolę operacyjną. Zwrócił uwagę, że np. SKW może ją stosować nie tylko dla wykrywania przestępstw, ale także dla działań "kontrolnych, planistycznych bądź analitycznych". Podkreślił, że katalog sytuacji, w których służby mogą sięgać po billingi, jest wielokrotnie szerszy niż przy kontroli operacyjnej. Dodał, że trzy służby mogą sięgać po billingi nawet przy przestępstwie "wyrębu drzewa".
Sejm wniósł o częściowe uznanie zaskarżonych zapisów za niezgodne z konstytucją.
Przedstawiciele służb mówili w kwietniu w TK, że korzystanie z billingów i stosowanie kontroli operacyjnej jest niezbędne dla skutecznych działań. Skarżący chcą, by były one obwarowane właściwymi gwarancjami pod kątem przestrzegania zasad konstytucyjnych i praw człowieka.
Niedawno Helsińska Fundacja Praw Człowieka zwróciła się do TK, by jeszcze przed swym wyrokiem, w ramach tzw. sygnalizacji do Sejmu i rządu, zwrócił uwagę na możliwą niekonstytucyjność polskich przepisów co do billingów. Fundacja powołała się na unieważnienie w kwietniu przez Trybunał Sprawiedliwości UE unijnej dyrektywy z 2006 r. o billingach, uznanej za sprzeczną z prawem do poszanowania życia prywatnego oraz obowiązkiem ochrony danych osobowych. W 2009 r. implementowano ją do polskiego prawa.
Przepisy o billingach nie chronią dostatecznie praw i wolności obywatelskich przed nadmierną ingerencją państwa - uznała w 2013 r. Najwyższa Izba Kontroli. Rząd zapowiadał wiele razy, że zakres sięgania po billingi ma być ograniczony do zwalczania tylko groźnych przestępstw, ale nie ma mowy np. o kontroli sądowej ich pobierania. Nad projektem zawężającym zakres pozyskiwania billingów pracuje senacka komisja.
Skomentuj artykuł