W Warszawie odsłonięto tablicę pamięci ofiar

PAP / psd

Tablicę poświęconą pamięci ofiar katastrofy samolotu Tu-154 pod Smoleńskiem odsłonięto w niedzielę na fasadzie kościoła garnizonowego pw. Matki Boskiej Ostrobramskiej na warszawskim Bemowie.

Wcześniej odprawiona została msza św. Uczestniczyli w niej m.in. przedstawiciele rodzin ofiar, oni także odsłonili tablicę. Odegrano hymn państwowy i odczytano nazwiska tragicznie zmarłych, których uczczono salwą honorową.

Na tablicy widnieje wyryty napis: "Pamięci 96 ofiar katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem polskiej delegacji udającej się na obchody 70 rocznicy zbrodni katyńskiej 10.04.2010". Znajduje się na niej także godło Polski.

Umieszczono też nazwiska i wizerunki ofiar katastrofy, związanych z Bemowem: ordynariusza polowego WP bp. Tadeusza Płoskiego, ks. Jana Osińskiego, szefa sztabu generalnego WP gen. Franciszka Gągora, dowódcy Sił Operacyjnych gen. Bronisława Kwiatkowskiego, dowódcy Garnizonu Warszawa gen. Kazimierza Gilarskiego, posłanki Grażyny Gęsickiej, sekretarza generalnego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, Andrzeja Przewoźnika oraz prezesa NBP Sławomira Skrzypka.

Tablicę zaprojektował artysta rzeźbiarz Marek Moderau, który przygotował projekt pomnika upamiętniającego ofiary katastrofy w Smoleńsku na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

W Warszawie odsłonięto tablicę pamięci ofiar
Komentarze (9)
ND
nie deptać przeszłości ołtar
11 października 2010, 10:02
Ta tragiczna śmierć przyszła do tych ludzi w dziwnym miejscu i czasie. Pojawiła się w kręgu innej śmierci elity Polski międzywojnia. Najpierw ból roztrzelanych ponad dwudzietu tysięcy Polaków , oficerów zabitych w Katyniu. Teraz bliskostu przedstawicieli polskiej elity epoki przełomu ginie w drodze do tego Katynia , na rocznicowe obchody tamtej śmierci . Tragedia nakłada się świeżą krwią na tamtą ponurą tragedię . To z pewnością jakiś znak. Znak, który nie tylko wskazuje przyszłość , ale chce nam powiedzieć coś nieznanego o przeszłości. Bo jeśli tamte śmierci z 1940 r. nie miały sensu , to pewnie i te nie mają . Ale jeśli ta nowa ponura śmierć ma jakiś sens, to śmierć sprzed siedemdziesieciu laty też była nam jakoś potrzebna.
W
witek
11 października 2010, 09:55
Przykro o tym pisać. Ale rzeczywiście czy nie za dużo i nie za często? Czy ból po stracie i pamięć bliskich musi się tak objawiać? Czy wtedy jest lżej? A co Cię obchodzi jak objawia sie czyjś ból, przeszkadza Ci to? Jeśli nie potrafisz współczuć, to miej chociaż troche tolerancji dla tych co potrafią i chcą. Stracisz coś na tym? Stracisz dojście do koryta w jak partia lodziarzy przegra?
NP
nie profanować pamięci po zmar
11 października 2010, 09:42
Czy przychodzi wam czasem  refleksja nad życiem, jego sensem, przemijaniem i trwaniem ?  Każda upływająca chwila prowadzi przecież ku końcowi. Już starożytni zastanawiali się nad tym, czy wszystko przemija i zanika, czy jest jednak coś, co pozwala mieć nadzieję na dalsze trwanie. Uświadamiając sobie istnienie duszy, będącej pierwiastkiem życia w ciele, poszukiwano argumentów za jej istnieniem także po rozłączeniu z ciałem – po śmierci. Najwięksi spośród filozofów znajdowali dowody przemawiające za tezą o nieśmiertelności duszy człowieka (koniecznie trzeba przywołać tu Platona, największego spośród filozofów, który przedstawił kilka takich dowodów). Chrześcijaństwo naucza jednak nie tyle o nieśmiertelności duszy ludzkiej, ile o życiu wiecznym człowieka. Święty Paweł na wierze w cielesne zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa oparł całe swoje nauczanie (zob. 1 Kor 15). To właśnie historyczny fakt zmartwychwstania Chrystusa po trzech dniach od swojej śmierci pozwala mieć nadzieję, że „w Chrystusie wszyscy będą ożywieni, lecz każdy według własnej kolejności” (1 Kor 15, 22-23). Zmarli nie żyją w naszej pamięci – oni żyją w Chrystusie, którego spotkali po drugiej stronie życia. Wiara budzi w nas postawę nadziei na zmartwychwstanie i życie wieczne. Ona pozwala nam nawet w jesienne, pochmurne dni, odnaleźć światło naszego życia. To nie ludzka pamięć (która bywa zresztą zawodna) jest podstawą naszej egzystencji w wieczności, ale pamięć Boga, która nie przemija. W sposób wzruszający świadczy o tym prorok Izajasz, który przekazuje nam słowo samego Boga: „Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie” (Iz 49, 15). ks.Krzysztof Rózański
A
ass
11 października 2010, 09:27
Ileż jeszcze tego bałwochwalstwa? Przykro o tym pisać. Ale rzeczywiście czy nie za dużo i nie za często? Czy ból po stracie i pamięć bliskich musi się tak objawiać? Czy wtedy jest lżej? Zwłaszcza, że zaraz są tacy, którzy chcą zrobić z tego jakąś demonstrację przeciwko komuś czy czemuś.
SG
sumienia głosu -jak go masz
11 października 2010, 08:43
Jeżeli rządowa machina wymaga od Ciebie abyś był pośrednikiem niesprawiedliwości wobec innych, wtedy, powiadam Ci, złam prawo. Henry David Thoreau
PP
POza prawdą
11 października 2010, 08:06
Andy jest z tradycji tych, co zakopywali zabitych pod kupą gnoju, więc się dziwi...
Jadwiga Krywult
11 października 2010, 07:54
Czy Kaczyński tam był ?
T
tad
10 października 2010, 22:12
Andy, Czemu to Cię tak boli? Czy nie wolno uszanować pamięci zmarłych? Czy swoich też byś nie uszanował? Człowieku stań się człowiekiem, postaraj się zrozumieć ból innych a nie tylko swoje polityczne interesiki.
Andrzej Szymański
10 października 2010, 21:18
Ileż jeszcze tego bałwochwalstwa?