W weekend na drogach: zginęło 47 osób
Od piątku do poniedziałku na polskich drogach doszło do 387 wypadków, w których zginęło 47 osób, 476 zostało rannych. Policjanci apelują o rozwagę i "zdjęcie nogi z gazu" podczas wtorkowych powrotów do domu.
Od piątku trwa policyjna akcja "Znicz 2011". Więcej funkcjonariuszy jest m.in. na drogach krajowych, wyjazdowych z miast i w okolicach cmentarzy. Kontroluję przede wszystkim prędkość, z jaką jadą kierowcy i ich trzeźwość. W dzień Wszystkich Świętych kierują też ruchem i rozładowują korki w okolicach cmentarzy.
- Cały czas apelujemy o ostrożność, rozwagę i zdjęcie nogi z gazu. Dotychczasowe statystyki pokazują, że ten świąteczny weekend nie należał do najbezpieczniejszych. We wtorek po południu spodziewamy się powrotów. Tłoczno będzie prawdopodobnie na drogach dojazdowych do miast. Nie odkładajmy podróży na ostatnią chwilę; wyjedźmy wcześniej i nie spieszmy się - powiedział w poniedziałek PAP Robert Horosz z wydziału prasowego Komendy Głównej Policji.
Zaapelował ponownie, by kierowcy szczególnie uważali w okolicach cmentarzy, gdzie obowiązują zmiany w organizacji ruchu.
- Zwracajmy uwagę na znaki i słuchajmy poleceń służb porządkowych. Nie jedźmy na pamięć, nie próbujmy zaparkować jak najbliżej cmentarza. Uważajmy na pieszych - podkreślił.
Policjanci cały czas apelują też do pieszych, by przestrzegali podstawowych zasad bezpieczeństwa - nie przechodzili w niedozwolonym miejscu, korzystali z chodników i poboczy. - Warto mieć przy sobie jakiś element odblaskowy czy latarkę. Pogoda, wcześniej zapadający zmrok powodują, że piesi są gorzej widoczni na drodze - dodał Horosz.
Od piątku do poniedziałku funkcjonariusze zatrzymali też 1766 pijanych kierowców. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, za jazdę po spożyciu alkoholu - gdy jego zawartość we krwi kierowcy wynosi od 0,2 do 0,5 promila - grozi zakaz prowadzenia pojazdów do trzech lat, do 30 dni aresztu i do 5 tys. zł grzywny; jeśli stężenie alkoholu przekracza 0,5 promila, kierowcy grozi do 2 lat więzienia i utrata prawa jazdy na 10 lat.
Skomentuj artykuł