"Wizyta prezydenta została zmarginalizowana"

"Oficjalna wizyta prezydenta została potraktowana jako prywatna i zmarginalizowana" (fot. PAP/Bartłomiej Zborowski)
PAP / mik

Szef parlamentarnego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej Antoni Macierewicz (PiS) powiedział, że podczas wizyty 7 kwietnia w Smoleńsku premier Donald Tusk korzystał z pełnej ochrony, a oficjalną wizytę prezydenta Lecha Kaczyńskiego 10 kwietnia rząd potraktował jako prywatną.

Zdaniem Macierewicza, to rząd odpowiadał za bezpieczeństwo oraz zorganizowanie wizyty prezydenta 10 kwietnia w Katyniu, a zwłaszcza: szef kancelarii premiera Tomasz Arabski, minister obrony narodowej Bogdan Klich, szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski oraz minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller z racji tego, że to właśnie on nadzoruje Biuro Ochrony Rządu.

Zaznaczył jednak, że "szczególna odpowiedzialność" za zorganizowanie lotu prezydenta i nadzór nad nim spoczywał na Arabskim oraz na Klichu. - Wynika to wprost z instrukcji organizacji lotów statków powietrznych o statusie HEAD wprowadzonej w życie na podstawie decyzji 184 z dnia 9 czerwca 2009 roku ministra obrony narodowej Bogdana Klicha - podkreślił Macierewicz.

Jak dodał dokument ten składa odpowiedzialność za wyznaczanie samolotów na szefa kancelarii premiera Tomasza Arabskiego, a odpowiedzialność za przygotowanie samolotu, lotnisk oraz monitorowanie lotu na służby podległe ministrowi obrony narodowej.

Rzecznik rządu Paweł Graś odnosząc się do tych zarzutów powiedział PAP: "Pan Macierewicz jeszcze przed rozpoczęciem prac zespołu, na konferencji prasowej wskazał winnych katastrofy. Nie ma wątpliwości, że teraz będzie dopasowywał fakty do postawionej tezy. Podobnie było ze +zbrodniami WSI+. Na konferencjach (Macierewicza) wyglądało to strasznie, a niezawisłe sądy żadnej zbrodni nie dopatrzyły". Graś dodał, że w sprawie katastrofy rząd czeka na ustalenia prokuratury.

Według Macierewicza, Klich "zaniechał" zamówień bezpiecznych samolotów dla najważniejszych osób w państwie - wskazanych przez swojego poprzednika Aleksandra Szczygłę. Jak dodał, Klich miał komplet dokumentów pozwalających na zorganizowanie przetargu. - Mimo to, że była przygotowana możliwość zakupu bezpiecznej floty, wybrano samoloty mało bezpieczne, ale drogie w eksploatacji. W samolotach tych (...) trzy razy wyżej była oceniana dodatkowa toaleta, niż dodatkowy silnik. Tak dbano o bezpieczeństwo prezydenta - mówił.

W ocenie Macierewicza, na skutek decyzji Klicha Polska do dzisiaj nie dysponuje flotą bezpiecznych samolotów, mogących przewozić najważniejsze osoby w państwie. Informacje te - jak mówił - zostały przekazane zespołowi przez wiceministra obrony narodowej Jacka Kotasa.

Według posła samolot Tu-154M, który Arabski wyznaczył delegacji prezydenta, pięć miesięcy przed wylotem przeszedł generalny remont w zakładach w Samarze, będących własnością Olega Deripaski - przyjaciela Władimira Putina. Macierewicz uważa, że o wyborze tych zakładów zdecydowała firma MAW Telecom, wskazana - jak twierdzi - przez ministra Klicha.

Zdaniem Macierewicza, po remoncie samolot Tu-154M miał ponad 11 awarii, związanych m.in. z systemem nawigacyjnym i silnikiem. - Zastanawiamy się dlaczego firma MAW Telecom otrzymała takie duże możliwości i wskazała zakłady, które dotychczas nie remontowały statku Tu-154M - mówił.

Macierewicz nawiązał także do decyzji wydanej przez Klicha 5 lutego 2010 roku, w której minister stwierdził, że "stan 36. Specjalnego Pułku Lotniczego nie gwarantuje bezpieczeństwa realizacji jego zadań, czyli przewozów najważniejszych osób w państwie". Podkreślił, że pomimo wydania takiej decyzji Klich dopuścił do transportu delegacji prezydenta oraz sam wyraził zgodę na piśmie w tej sprawie.

Zaznaczył, że kompetencje MSWiA, MSZ, MON, BOR, ABW, AW, SKW, SW, Straży Granicznej umożliwiały zebranie wystarczających informacji gwarantujących bezpieczne zorganizowanie wizyty prezydenta w Katyniu.

- Szczególną rolę w zabezpieczaniu takiej wizyty, a także zaniechaniach, które zostały przez nas stwierdzone ponosi Biuro Ochrony Rządu, podległe ministrowi SWiA oraz jednostki organizacyjne, które podlegają ministrowi ON oraz ministrowi SZ - mówił Macierewicz.

Jednak wiodącą rolę w zapewnienie ochrony prezydentowi - zdaniem posła PiS - miało BOR. - Ono też koordynuje wszystkie systemy bezpieczeństwa dotyczące prezydenta. A obowiązkiem pozostałych służb, organów, instytucji było dostarczanie BOR-owi niezbędnych informacji na temat ewentualnych zagrożeń - mówił. Zdaniem posła, ze swoich obowiązków BOR się nie wywiązał.

Powołując się na zebrane przez zespół dokumenty poseł stwierdził również, że swoich obowiązków nie dopełnili: Arabski, Klich, Sikorski, Miller. - Konieczne jest zdaniem zespołu szczegółowe rozpatrzenie odpowiedzialności prawnej szefa BOR - mówił.

Rzecznik Biura Ochrony Rządu Dariusz Aleksandrowicz powiedział, że nie będzie komentował ustaleń zespołu, ponieważ ich nie otrzymał. - Jest postępowanie prokuratorskie w tej sprawie i tego się trzymajmy - oświadczył.

Macierewicz podkreślił, że z analizy dokumentów dotyczących organizacji wizyty wynika, że czynności określone w wewnętrznych procedurach nie zostały przeprowadzone w sposób należyty i staranny. Dotyczy to - jak mówił - przygotowania i monitoringu samolotu, rozpoznania sytuacji na lotnisku w Smoleńsku oraz zabezpieczenia ochrony prezydenta w Smoleńsku.

Poseł PiS uważa, że strona rządowa wiedziała o problemach z przygotowaniem lotniska w Smoleńsku. Zwrócił uwagę, że kilkakrotnie odkładana była wizyta specjalnej grupy roboczej, która miała sprawdzić stan lotniska.

- 23 marca 2010 r. ambasador Rosji Władimir Grinin uprzedził MSZ, że nie wiadomo, czy lotnisko w Smoleńsku będzie gotowe na przyjęcie prezydenta. Nakazywało to szczególną ostrożność i staranność w przygotowywaniu wizyty. Informacja przekazana MSZ została dostarczona do Kancelarii Prezydenta w dniu 12 kwietnia 2010 roku - podkreślił Macierewicz.

Zaznaczył, że Tusk nie wyciągnął żadnych konsekwencji wobec rządowych organizatorów tej wizyty. - Jest to szczególnie bulwersujące zważywszy na fakt, że to on jako premier odpowiedzialny był za sposób działania rządu i podległych mu ministrów w sprawie przygotowań wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego wraz z delegacją w Katyniu 10 kwietnia 2010 roku - powiedział.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Wizyta prezydenta została zmarginalizowana"
Komentarze (4)
Jurek
16 sierpnia 2010, 21:53
Trudno powiedzieć jak wielki wpływ miały zaniechania ekipy Tuska prz przygotowywaniu wizyty Prezydenta na zaistnienie katastrofy pod Smoleńskiem. Jedno jest pewne, po to tworzy się pewne procedury aby zminimalizowac ryzyko takich zdarzeń. I w tym kontekście słuszne były słowa pana Kaczyńskiego, że po takim czymś rząd Tuska powinien podac sie do dymisji.
L
libertarianin
16 sierpnia 2010, 18:34
To nie ma związku z katastrofą samolotu. 1000 ochroniarzy nie zapobiegłoby tej katastrofie. jazg, po raz kolejny udowadniasz, że nie czytasz artykułu. Albo czytasz, ale kompletnie bez zrozumienia.Zarzuty podniesione przez Macierewicza są bardzo konkretne: zwłaszcza pod adresem Tuska. Bo to naprwdę skandal, że jako zwierzchnik tych ministrów, którzy odpowiadali bezpośrednio za organizację podróży Prezydenta, nie wykonał żadnego ruchu zmierzającego chociaż do ustalenia odpowiedzialności za niepowodzenie tej misji. Gdyby ktoś miał Tuskowi podstawić schodki na lotnisku, a by tego nie zrobił i bidok wyrżnąłby dziubem o ziewię, to poleciałyby głowy. I dobrze! A tu? Zginął Prezydent oraz setka innych ważnych osobistości... I nic! Więc, jazgu, przestań jazgotać i zacznij pisać coś z sensem.
TJ
taki jeden
16 sierpnia 2010, 15:11
Wizyta prezydenta została zmarginalizowana, zeby mozna przeprowadzic przygotowany zamach. Gdyby ta wizyta byla zorganizowana zgodnie z przepisami, albo zamach by sie nie udal, albo juz dzis wiedzielibysmy, kto ten zamach organizowal. "Katastrofa" ? Dobre dla czytelnikow GW.
J
jazg
16 sierpnia 2010, 14:36
To nie ma związku z katastrofą samolotu. 1000 ochroniarzy nie zapobiegłoby tej katastrofie.