Wrocław: ekshumacje 350 szczątków więźniów

(fot. PAP/Maciej Kulczyński )
PAP / ad

Na Cmentarzu Osobowickim we Wrocławiu rozpoczęły się prace ekshumacyjne 350 szczątków więźniów z lat 1945-56. Mają one doprowadzić do utworzenia Kwatery Wojennej Ofiar Terroru Komunistycznego.

Prace potrwają co najmniej do marca. Są największymi tego typu prowadzonymi w Polsce.

Na dwóch polach cmentarza prowadzona jest ekshumacja szczątków ponad 350 więźniów, głównie politycznych, z całej Polski, ale straconych i zmarłych we wrocławskich więzieniach w latach 1945-1956. "Znamy nazwiska i tożsamość pochowanych tu ludzi. W większości przypadków potrafimy wiele powiedzieć o życiorysach tych ludzi" - powiedział PAP dr hab. Krzysztof Szwagrzyk z Instytutu Pamięci Narodowej we Wrocławiu, który nadzoruje ekshumację.

Dodał, że celem tych działań jest doprowadzanie do takiej sytuacji, że pochowane tu osoby będą miały rzeczywiste, a nie symboliczne groby z imieniem i nazwiskiem, datą śmierci na płycie nagrobnej oraz informacją kim był pochowany. Wśród ekshumowanych - przyznał Szwagrzyk - jest kilku przestępców pospolitych, ale tego typu informacje nie będą umieszczane na nagrobkach.

Jak poinformowała PAP Katarzyna Maziej-Choińska, rzeczniczka prasowa Instytutu Pamięci Narodowej we Wrocławiu, Cmentarz Osobowicki jest jedynym w Polsce, gdzie zachowały się prawie w niezmienionym kształcie kwatery więźniów - ofiar terroru komunistycznego.

Według niej, cmentarz pod kilkoma względami jest wyjątkowy w skali kraju. Przede wszystkim dlatego, że w miejscu, gdzie chowano więźniów politycznych w latach 1945-1956, później nie pochowano innych osób. Po drugie władze cmentarza odnotowywały w swoich księgach każdy z pochówków. To obecnie pomaga nie tylko w odnalezieniu miejsca, ale i identyfikacji osoby. W latach 1945-1956 na 22 polach pochowano blisko 840 osób, ale do ujawnienia faktu istnienia na cmentarzu kwater więźniów okresu stalinowskiego doszło dopiero w 1987 r.

Przy ekshumacjach pracują antropolodzy, lekarze medycyny sądowej we Wrocławiu, którzy po wydobyciu szczątków przenoszą je do prowizorycznej pracowni w baraku ustawionym na cmentarzu, gdzie szczątki są najpierw układane, dopasowywane a później analizowane medycznie, pobierane jest także materiał do identyfikacji DNA.

Dr Szwagrzyk zaapelował do tych, których bliscy zmarli we wrocławskich więzieniach w tamtym okresie, aby się zgłaszali do IPN czy zakładu medycyny sądowej i pomogli potwierdzić tożsamość ofiar.

Przyznał, że choć tego typu tematyką zajmuje się od dawna, to wciąż odkrywa nowe rzeczy. "Większość więźniów była chowana w drewnianych skrzyniach ale odkryliśmy już, a to dopiero początek prac, że niektórzy więźniowie zostali pochowani nieprawidłowo na boku, bez trumny, czyli byli wrzucani do grobu" - dodał.

Szwagrzyk zwrócił uwagę, że wrocławscy więźniowie byli chowani w ubraniach i butach. "W Warszawie na przykład więźniów chowano prawie zawsze nago lub w bieliźnie i bez obuwia. We Wrocławiu było inaczej" - mówił historyk IPN.

Przyznał, że bez tego typu prac ekshumacyjnych nie można by potwierdzić miejsca pochówków wielu osób i ustalić wielu informacji: w jaki sposób wykonywano egzekucje, jak chowano więźniów?

"Tu następuje oczyszczanie szczątków i układanie ich w porządku anatomicznym - to jeszcze zadanie antropologa. Później następują szczegółowe oględziny sądowo-lekarskie, czyli szukanie jakich kości brakuje, stopień zachowania szczątków i opisujemy cechy charakterystyczne, w tym anomalia anatomiczne. Oczywiście szukamy też obrażeń: złamań, śladów po kuli" - dodał Szleszkowski.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wrocław: ekshumacje 350 szczątków więźniów
Komentarze (1)
A
adam
17 października 2011, 01:40
Po tylu latach, wreszcie.. Zasłużyli na powrót ze skazania na zapomnienie jak nikt inny.. Gloria victis!