Zakończyło się spotkanie minister edukacji z "Solidarnością"

PAP/Łukasz Gągulski
PAP / kk

Po niespełna dwóch godzinach zakończyło się spotkanie minister edukacji narodowej Anny Zalewskiej i przewodniczącego Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" Ryszarda Proksy. Uczestnicy spotkania umówili się na dalsze rozmowy w sprawie ewentualnych nowych rozwiązań.

Tematem rozmów była aktualna sytuacja nauczycieli i protest tej grupy zawodowej prowadzony w siedzibie Kuratorium Oświaty w Krakowie. W spotkaniu poza minister Zalewską uczestniczył także wiceminister Maciej Kopeć. Ze strony "S" w spotkaniu - poza Proksą - uczestniczyli też członek Prezydium Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność" ds. dialogu społecznego i negocjacji Henryk Nakonieczny i przewodniczący Sekretariatu Służb Publicznych Jerzy Wielgus.

"Obu stronom zależało na przedstawieniu obiektywnej sytuacji, z wyraźnym zaakcentowaniem dokonanych już lub będących w trakcie realizacji postulatów związków zawodowych, w tym podwyżek płac nauczycieli. Obie strony zapewniły, że dołożą wszelkich starań, by napięta sytuacja, która ma miejsce chociażby w siedzibie małopolskiego kuratora oświaty wróciła do normy" - podkreśliło ministerstwo edukacji w komunikacie przesłanym PAP.

Poinformowano, że uczestnicy spotkania umówili się na dalsze rozmowy w sprawie ewentualnych nowych rozwiązań. Wkrótce ma zostać podany termin kolejnego spotkania.

Resort edukacji podkreślił, że "Solidarność", wraz z innymi związkami zawodowymi, to ważni partnerzy rozmów z MEN.

"Od początku kadencji minister Anny Zalewskiej prowadzony jest dialog z oświatowymi związkami zawodowymi. Spełniliśmy większość postulatów m.in. Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ «Solidarność». Łącznie odbyło się prawie dwieście spotkań w różnej formule" - wskazało ministerstwo.

Rzecznik prasowa oświatowej "S" Olga Zielińska powiedziała, że spotkanie odbyło się w siedzibie "Solidarności" przy ul. Prostej w Warszawie, a nie - jak wcześniej informowano - w gmachu MEN. Zielińska dodała, że po rozmowach Proksa udał się do protestującej grupy nauczycieli w Krakowie. Zapowiedziała, że wybierają się tam także związkowcy z innych części kraju.

Grupa blisko 10 nauczycieli z oświatowej "S", m.in. z Krakowa, Nowego Sącza i z Nowego Targu, rozpoczęła w poniedziałek okupację małopolskiego kuratorium oświaty. Zapowiedziała, że jest ona "bezterminowa". Nauczyciele zamierzają w dzień i w nocy przebywać na terenie małopolskiego kuratorium oświaty. Jak poinformowała PAP we wtorek przewodnicząca Sekcji Oświaty Regionu Małopolskiego NSZZ Solidarność Agata Łyko, do protestujących mają dołączyć przedstawiciele z Warszawy, Kielc i z Gdyni. "Są też ci zapowiedziani z Wrocławia, Poznania, Leszna, i jeszcze inni" - podała.

Protestujący w kuratorium domagają się podniesienia wynagrodzenia zasadniczego pracowników oświaty o 15 proc. z wyrównaniem od stycznia 2019 r., a od 2020 r. o kolejne 15 proc. Chcą też wycofania przepisów o wydłużonej ścieżce awansu zawodowego nauczycieli oraz powrotu do poprzednich rozwiązań dotyczących oceny pracy nauczycieli.

W wystosowanym w poniedziałek piśmie do premiera Mateusza Morawieckiego związkowcy napisali, że są oburzeni powielanymi przez niektórych polityką stereotypami dotyczącymi czasu pracy nauczycieli czy też odsyłaniem ich do programu "500 plus" w celu poprawienia sytuacji materialnej.

"Większość z nas czeka już 30 lat na poprawę warunków pracy i płacy, a swoje dzieci wychowaliśmy, nie korzystając z żadnej finansowej pomocy państwa. Teraz domagamy się godnych wynagrodzeń" - podkreślili.

"Brak efektów rozmów w sprawie wysokości podwyżek w oświacie pomiędzy stroną rządową a NSZZ «Solidarność» jest powodem lawinowo narastającego niezadowolenia i napięcia w szkołach i placówkach oświatowych. Konsekwencją tego jest wchodzenie w spory zbiorowe przez oświatowe struktury NSZZ «Solidarność» w całej Polsce. Mamy pełną świadomość, że to nie dyrektor danej placówki jest stroną w tym sporze tylko rząd RP. Oczekujemy, że jako premier rządu podejmie Pan zdecydowane działania w tym zakresie" - czytamy w piśmie.

Minister edukacji narodowej Anna Zalewska pytana we wtorek w Telewizji WP m.in. o akcję protestacyjną związkowców z oświatowej "Solidarności" powiedziała, że rząd nie jest stroną sporu zbiorowego.

"Jeżeli chodzi o ustawę o sporach zbiorowych, mówi ona o pracodawcy, a pracodawca to dyrektor szkoły". Dopytywana o to, czy wybierze się do Krakowa, podkreśliła: "Nie ma takiej sytuacji, w której bym nie rozmawiała z nauczycielami. Ja te postulaty realizuję trzeci rok" - powiedziała szefowa MEN. "Oddałam wszystko, co zabrali moi poprzednicy" - dodała.

Odnosząc się do postulatu płacowego protestujących w Krakowie, Zalewska powiedziała: "Rozpoczęliśmy podwyżki (...) Czytamy postulaty, większość rozpoczęliśmy realizować, tylko trzeba te postulaty rozłożyć na kolejne miesiące". Pytana zaś o postulat skrócenia wydłużonej w ubiegłym roku ścieżki awansu zawodowego nauczycieli poinformowała, że są przepisy, które pozwalają na skrócenie awansu.

Minister mówiła także: "(Nauczyciel - PAP) to zawód zapomniany przez moich poprzedników". "Ostatnia podwyżka była w 2012 r. właściwie z pieniędzy samorządowców. Nauczyciele pojawili się w głośnych zapowiedziach przed «piątką Morawieckiego», przed «piątką Kaczyńskiego», to było trzy razy pięć. To 168 (zł - PAP), dodać 166, dodać 174" - przypomniała minister edukacji.

Chodzi o trzy podwyżki wynagrodzeń nauczycieli po 5 proc., zapowiedziane w 2017 r. przez ówczesną premier Beatę Szydło. Pierwszą podwyżkę nauczycielom przyznano od kwietnia 2018 r., drugą - od stycznia 2019 r. Trzecią mają otrzymać - zgodnie z projektem nowelizacji ustawy Karta nauczyciela - we wrześniu 2019 r.. Pierwotnie trzecią podwyżkę nauczyciele mieli dostać styczniu 2020 r.

"Przyśpieszyliśmy, chcemy się spotkać w pół drogi" - zaznaczyła. "Oprócz tego, że w minimalnym wynagrodzeniu pojawiają się, w ciągu 17 miesięcy, znaczące podwyżki, to jeszcze kilkaset milionów złotych na dodatkowe rozwiązania, a to dodatkowe zajęcia, które będą płatne, a to 200, 400 i 500 zł dla wyróżniających się nauczycieli, a to 1000 zł na start dla nauczyciela stażysty" - wyliczała Zalewska, mówiąc o podwyżkach i propozycjach, jakie złożyła nauczycielskim związkom zawodowym podczas styczniowych negocjacji płacowych.

Sekcja Krajowa Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" w styczniu powołała komitet protestacyjno-strajkowy, który zdecydował, że do 15 marca w szkołach i placówkach oświatowych mają się rozpocząć procedury sporu zbiorowego.

Nie jest jedynym związkiem w oświacie, który rozpoczął procedury sporu zbiorowego. W połowie stycznia rozpoczęły je Związek Nauczycielstwa Polskiego i Wolny Związek Zawodowy "Solidarność - Oświata", należący do Forum Związków Zawodowych.

Decyzją ZNP od 5 marca do 25 marca trwa referendum strajkowe we wszystkich szkołach i placówkach, z którymi w ramach prowadzonego sporu zbiorowego zakończono etap mediacji, nie osiągając porozumienia w sprawie żądania podwyższenia wynagrodzeń zasadniczych o 1 tys. zł. FZZ prowadzi referendum strajkowe od 6 marca.

Jeśli taka będzie wyrażona w referendum wola większości, strajk rozpocznie się 8 kwietnia. Oznacza to, że jego termin może zbiec się z zaplanowanymi na kwiecień egzaminami zewnętrznymi: 10, 11 i 12 kwietnia ma odbyć się egzamin gimnazjalny, 15, 16 i 17 kwietnia - egzamin ósmoklasisty, a 6 maja matury.

ZNP chce zwiększenia o 1000 zł tzw. kwoty bazowej służącej do wyliczania średniego wynagrodzenia nauczycieli. FZZ żąda zwiększenia o 1000 zł wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli na wszystkich stopniach awansu zawodowego. Sekcja Krajowa Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" domagała się wcześniej podwyżki o 15 proc. jeszcze w tym roku, a później poinformowała, że żąda m.in. podniesienia płac w oświacie podobnie jak w resortach mundurowych, czyli nie mniej niż 650 zł od stycznia tego roku i kolejnych 15 proc. od stycznia 2020 r. do wynagrodzenia zasadniczego bez względu na stopień awansu zawodowego nauczyciela.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zakończyło się spotkanie minister edukacji z "Solidarnością"
Komentarze (2)
13 marca 2019, 18:34
"Niestety, mam wrażenie, że dopóki nie nastąpi totalna zapaść w polskiej edukacji, dopóki zdolni i pracowici nauczyciele nie odejdą w siną dal, a na ich miejsce nie zatrudni się imigrantów z Syrii i Ukrainy, dopóty nadal będzie się pomiatać szkołą i nauczycielami. Później nastąpi okres, kiedy o wykształconego, subtelnego Polaka na ulicach polskich miast będzie trudniej niż o pierwiosnka na biegunie północnym... A potem okaże się, że Polacy nadają się tylko na zmywak albo na budowę do Niemiec, bo wszystkie w miarę mózgowe etaty w całej Europie zajmą Pakistańczycy, Hindusi, Chińczycy i Wietnamczycy - którzy zresztą już teraz wciągają nosem większość europejskiej elity... I wtedy nie pomogą Żołnierze Wyklęci, Bóg-Honor-Ojczyzna i inne podobne dyrdymały... Z edukacją dzieci doskonale sobie poradzą ślusarze, parkieciarze, magazynierzy, fryzjerki oraz onr-owskie kibolstwo, a także cała reszta tych nizin społecznych, które znają się na wszystkim, ale jak przychodzi co do czego, to najlepiej im wychodzi życie za darmochę, typu "pincet na każde", pozyskaną z podatków innych obywateli." ....
SM
Sylwester Mrozik
13 marca 2019, 11:44
Reformy w oświacie to coś więcej niż podwyżki dla nauczycieli. Carl Sagan w książce ,,Świat nawiedzany przez demony” ubolewał nad tępotą Amerykanów. Nie odróżniają nauki od pseudonauki, prawdy od fałszu. Są przekonani o istnieniu UFO, Trójkąta Bermudzkiego, yeti a jednocześnie zaprzeczają lądowaniu na Księżycu, sądzą, że ludzie żyli w czasach dinozaurów, bakterie i wirusy są tym samym. Nikt ich nie naucza jak odróżnić prawdę od fikcji albo jak rozpoznać fake newsy. Sagan pisał o latach 90-tych w USA, teraz mamy to samo w Polsce. Lud pogrążony w ciemnocie, któremu można wmówić wszystko (bo prawdę mają za fałsz a fałsz za prawdę). A ten kochany, cudny internet przyczynił się do tego, bo tylko nieliczni potrafią w nim odróżnić plewy od ziarna. Tego belfry nauczajcie - jak odróżnić prawdę od kłamstwa w każdej z nauk.