Zmarł 15. górnik ranny w piątkowej katastrofie w kopalni "Wujek-Śląsk"

Czy karetki na miejsce tragedii zostały wezwane z opóźnieniem? (fot. PAP/Andrzej Grygiel)
PAP / TVN /

Piętnasta ofiara piątkowej katastrofy w kopalni "Wujek-Śląsk" w Rudzie Śląskiej zmarła we wtorek w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Bilans piątkowej katastrofy w rudzkiej części "Wujka" to obecnie 15 ofiar.

W szpitalach znajduje się 37 poparzonych osób. Dwaj hospitalizowani górnicy zostali dziś wypisani ze szpitala do domów.

DEON.PL POLECA

 

 

Najwięcej poszkodowanych - 23 - przebywa w CLO. Pozostali w szpitalach w Sosnowcu (dwóch), Katowicach-Ochojcu (jeden), w Rudzie Śląskiej (siedmiu) oraz w Siemianowicach (trzech). W poniedziałek do CLO przewieziono z Sosnowca i Katowic pięciu górników - na specjalistyczne leczenie oparzeń możliwe w tamtejszym ośrodku. Kolejny trafił tam we wtorek z Chorzowa.

NIK zapowiada kontrole

Dziś Najwyższa Izba Kontroli rozpoczeła kontrolę dotyczącą planów wydobywczych spółek górniczych i bezpieczeństwa górników. O kontroli poinformował we wtorek rzecznik Izby Paweł Biedziak. - Kontrola została zaplanowana wiele miesięcy temu, a przygotowania do niej trwały od kilku tygodni - powiedział Biedziak.

Poinformował także, że będzie oceniana realizacja zaleceń wydanych po kontroli w kopalni Halemba, po katastrofie w listopadzie 2006 roku, kiedy zginęło tam 23 górników.

DEON.PL POLECA


Trwa badanie przyczyn tragedii

Katowicki Holding Węglowy, do którego należy kopalnia "Wujek-Śląsk", zapewnia, że przy akcji ratowniczej w kopalni nie doszło do sytuacji, w której ranni górnicy czekaliby na pomoc lub transport z powodu zbyt późnego wezwania karetek pogotowia.

- Nie było żadnej chwili, w której pacjenci czekaliby na pomoc lekarza lub na transport do szpitala - powiedział PAP rzecznik KHW Ryszard Fedorowski.Na dowód tego przytoczył dokładne czasy przybywania lekarzy i karetek oraz informowania o wypadku kolejnych służb kryzysowych i ratowniczych.

Fedorowski przypomniał, że do wypadku doszło w piątek o godz. 10.11. Jak powiedział o 10.30, gdy wszyscy poszkodowani byli jeszcze pod ziemią, a skala tragedii nie była jeszcze dokładnie znana, na powierzchni była już w gotowości kopalniana karetka z lekarzem.

- O 10.36 do punktu medycznego przybył drugi lekarz, a minutę później - kolejny. Oznacza to, że w czasie, gdy poszkodowani byli jeszcze transportowani na powierzchnię, czekała tam na nich karetka i trzech lekarzy - powiedział rzecznik. - O 10.50 - według relacji Fedorowskiego - o wypadku powiadomiony został wojewódzki sztab kryzysowy, który uruchomił dalsze procedury, w tym wzywanie na miejsce kolejnych karetek. Pierwsi poszkodowani wyjechali na powierzchnię o 10.55 i byli na bieżąco opatrywani przez trzech lekarzy.

Akcję służb medycznych w kopalni "Wujek-Śląsk" podsumowano podczas wtorkowej konferencji prasowej w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach. Jak podano, dyspozytor pogotowia ratunkowego w Rudzie Śląskiej dostał powiadomienie o wypadku o godzinie 10.53. Kopalnia początkowo podawała, że są potrzebne dwie karetki.

Akcja służb medycznych na miejscu rozpoczęła się o godz. 11.02. Pięć-sześć minut później przygotowano miejsce do lądowania śmigłowca. O godz. 11.10 koordynator zgłosił, że liczba poszkodowanych może sięgnąć 40 osób. Na miejsce wysłano kolejne śmigłowce LPR.

- W sumie mieliśmy do dyspozycji pięć śmigłowców, w akcji użyto cztery. Ponadto w akcji wzięły udział 23 karetki. Pracownicy pogotowia byli na miejscu do godz. 3 nad ranem następnego dnia - powiedział wicewojewoda śląski Adam Matusiewicz.

Koordynator akcji dr Michał Świerszcz relacjonował, że kiedy o 11.02 dotarł do kopalni, w punkcie opatrunkowym było już kilkunastu poszkodowanych, trzeba było wybrać tych w najpoważniejszym stanie, aby w pierwszej kolejności przetransportować ich do szpitala.

- Byli na miejscu. Nie wiemy kiedy zostali wywiezieni - czy było to minutę wcześniej, pięć czy 20 sekund. W każdym razie, kiedy wkroczyliśmy do akcji byli już poszkodowani w punkcie opatrunkowym. Nie znam sytuacji, jaka była wcześniej, to pytanie do dyrekcji kopalni - zaznaczył. Według oceny dr. Świerszcza, wszyscy oczekujący ranni byli w stanie ciężkim i bardzo ciężkim.

Kiedy okazało się, że poszkodowanych jest tak wielu, a pod ziemią są kolejni, wezwano śmigłowce i karetki - w sumie 18 zespołów ratownictwa medycznego. Wszyscy poszkodowani mieli oparzenia, zdarzały się też urazy mechaniczne. Pracownicy pogotowia konsultując to ze szpitalami, przewozili ich do poszczególnych placówek.- Karetek wystarczyło, były na miejscu o czasie i nie było tak, że ranny górnik czekał na karetkę - zaznaczył Borowicz.

O tym, że karetki pogotowia zostały wezwane na pomoc dopiero 40 minut po wypadku w kopalni "Wujek-Śląsk" poinformował w poniedziałek program TVN "Uwaga". Jego dziennikarze jako pierwsi podali, że pogotowie wezwanie odnotowało dopiero o 10.53, a dr Świerszcz, dotarł do kopalni wraz z ekipą ratunkową o godzinie 11.02. Koordynator akcji zaznaczył jednak, że nie potrafi jednoznacznie ocenić czy upływ czasu od momentu wypadku do wezwania pogotowia wpłynął na akcję ratunkową.

Na wyjaśnienia dotyczące domniemanych opóźnień w wezwaniu karetek do kopalni czeka premier Donald Tusk. - Z całą pewnością pierwsza rzecz - tu wyjaśnienia będę oczekiwał w najbliższym możliwym terminie - to kwestia wezwania z tym czterdziestominutowym, chyba mogę powiedzieć, opóźnieniem karetek. To jest sytuacja, która domaga się natychmiastowego wyjaśnienia - oświadczył dziś Tusk w TVN24.

Jak mówiła krótko po katastrofie minister zdrowia Ewa Kopacz, pierwsze zespoły ratownicze przybyły na miejsce wypadku 9 minut po zgłoszeniu, a śmigłowce wyruszyły po 3 minutach od wezwania.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zmarł 15. górnik ranny w piątkowej katastrofie w kopalni "Wujek-Śląsk"
Komentarze (1)
Z
zespol
5 października 2009, 20:38
w hołdzie górnikom, którzy odeszli od nas i pozostawili najbliższych, my jako zespół dedykujemy skomponowany utwór dla góników i dla ich rodzin: www.hemam.eu