Zmarła narciarka porwana przez lawinę

(fot. flickr.com/ by oc_layos)
PAP / ad

Narciarka porwana w niedzielę przez lawinę w Tatrach zmarła w nocy z poniedziałku na wtorek - poinformował wicedyrektor zakopiańskiego szpitala im. Chałubińskiego Marian Papież.

52-latka od momentu przywiezienia do szpitala była w stanie krytycznym. Lekarze utrzymywali ją w stanie śpiączki farmakologicznej. Wykonana w poniedziałek tomografia komputerowa wykazała uszkodzenie mózgu.

Kobieta została porwana przez lawinę w niedzielę. Ratownikom udało się ją wydobyć spod śniegu dopiero po 50 minutach. Była nieprzytomna, w stanie głębokiej hipotermii. Temperatura jej ciała wynosiła 30 st. C.

52-latka wraz z inną kobietą i mężczyzną jechali na nartach skiturowych popularnym szlakiem z Doliny Kondratowej do Doliny Goryczkowej w rejonie Kasprowego Wierchu. Kiedy przecinali Żleb Marcinowskich, najprawdopodobniej sami wyzwolili lawinę. Lawina porwała dwie narciarki, mężczyzna uniknął porwania przez zwały śniegu.

DEON.PL POLECA


Pierwszy na miejscu lawiniska pojawił się ratownik TOPR, który dyżurował w tej okolicy. Śmigłowcem dotarły kolejne grupy ratowników, którzy przeszukiwali zwały śniegu metr po metrze. Po 10 minutach wydobyli 53-letnią warszawiankę. Dzięki szybkiej akcji i reanimacji ratownikom TOPR udało się ją uratować.

Ratownicy górscy mówią, że przy ratowaniu ofiar lawin czas ma najistotniejsze znaczenie. Największe szanse na przeżycie są do 15 minut od zasypania poszkodowanego. Później bardzo szybko maleją i już po 35 minutach są niewielkie - mówią ratownicy górscy. Odnalezienie pod śniegiem ofiar lawin ułatwia detektor lawinowy, który turyści powinni mieć przy sobie. Narciarze których w niedzielę porwała lawina nie mieli takiego sprzętu.

W Tatrach obowiązuje trzeci stopień zagrożenia lawinowego. Oznacza to, że lawiny śnieżne mogą schodzić samoczynnie. Na Kasprowym Wierchu leży 176 cm śniegu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zmarła narciarka porwana przez lawinę
Komentarze (1)
K
Kolega
23 lutego 2012, 18:58
Dlaczego kobiete dopiero po 50 minutach spod lawiny wyciagneli, bo ten meszczyzna nie wpadl pod lawine. Zastanawialem sie co on tam 50 minut robil? I kto z nia szedl bez detektora lawinowego? Ten kto organizuje takie wyprawy ten nie rusza sie przez detektora lawinowego. 400,- zl za najtanszy detektor lawinowy i szansa znalezienia jest szybka, nawet przez uczestnikow, ktorzy nie sa porwani przez lawine. Zastanawiam sie dlaczego on tego detektora nie miala i kto byl tym przewodnikiem, ktory pozwolil isc bez detektora lawinowego?