"Bez pomocy sunnitów ISIL niewiele osiągnie"

(fot. EPA/ALAA AL-SHEMAREE)
PAP / kn

Sunniccy przeciwnicy premiera Nuriego al-Malikiego są silniejsi od dżihadystów i uważają ich za barbarzyńców - powiedział BBC Muszir al-Kaisi, rzecznik zrzeszającej zbrojne ugrupowania sunnitów Naczelnej Rady Wojskowej Irackich Rewolucjonistów.

Kaisi, w przeszłości generał irackiej armii, twierdzi, że ugrupowanie, które reprezentuje, przed kilkoma dniami zajęło trzecie co do wielkości miasto Iraku, Mosul, wspólnie z dżihadystami Islamskiego Państwa Iraku i Lewantu (ISIL).
"Mosul jest zbyt duży, by mogli go zająć bojownicy (stosujący metody walki partyzanckiej - PAP), których liczba nie przekracza tysiąca. To nie tylko samo miasto, ale także przedmieścia, częściowo zamieszkane przez Arabów, a częściowo przez Kurdów" - zaznaczył rzecznik.
Kaisi przyznał, że ISIL kontroluje niektóre rejony miasta, ale nie całą aglomerację i bez wsparcia sunnitów występujących przeciwko Malikiemu nie zdołałby osiągnąć tak dużych sukcesów.
Dał do zrozumienia, że między sunnitami a dżihadystami nie ma jedności. "Jeśli chodzi o nas, to w wojnie stosujemy się do konwencji genewskich, a ISIL to barbarzyńscy" - oświadczył.
Jego zdaniem sunniccy imamowie potępiają ekscesy wynikające z dosłownego stosowania szariatu, takie jak obcinanie rąk itp., które na zajętych terenach praktykuje ISIL. Osobiście słyszał o jednej miejscowości, gdzie dżihadyści dokonali egzekucji.
Inne doniesienia sugerowały, że rodzinnego miasta Saddama Husajna, Tikritu, nie zajął ISIL, lecz dawni dowódcy irackiego dyktatora, funkcjonariusze jego partii i wywiadu.
Z kolei gubernator Mosulu, Athil al-Nudżaifi, powiedział telewizji Sky, że "ekstremiści wśród miejscowej ludności zdobyli sobie markę antyrządowych powstańców i każda próba walki z nimi, którą podejmie rząd, będzie postrzegana przez ludzi jako dążenie (szyickiego premiera) Malikiego do odzyskania kontroli".
Według niego rząd w Bagdadzie niewiele może, bo jest znienawidzony. "Rządowy plan zakłada posłużenie się sunnickimi ugrupowaniami paramilitarnymi w Mosulu do walki z bojownikami ISIL, ale na obecnym etapie tak się nie stanie" - dodał.
Podobnego zdania jest też cytowany przez Sky TV rzecznik kurdyjskich bojowników, peszmergów, Helgurd Hikmet Mela Ali. "Gdyby nie to, że rząd w Bagdadzie stracił (polityczne) poparcie w północno-wschodnim Iraku, ISIL nie zdołałby posunąć się aż tak daleko" - mówi.
"ISIL może być na pierwszej linii frontu, ale nie jest jedyną siłą prącą naprzód. W miarę zajmowania terenu dżihadyści werbują mężczyzn rozczarowanych rządami premiera Malikiego i jego amerykańskich popleczników (…). O przyszłości Iraku zdecyduje to, co się stanie, gdyby ten wspólny wróg sunnitów i dżihadystów miał upaść" - komentuje Sky TV.
DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

"Bez pomocy sunnitów ISIL niewiele osiągnie"
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.