Białoruś: wybory parlamentarne z bufetem i muzyką
Dobrze zaopatrzone bufety i programy artystyczne uatrakcyjniają białoruskim wyborcom w niedzielę wyłanianie niższej izby parlamentu, Izby Reprezentantów. Głosowanie potrwa do godz. 20 (19 czasu polskiego).
W punkcie wyborczym znajdującym się w białoruskojęzycznym gimnazjum na głównej arterii Mińska, prospekcie Niepodległości, mieszkańcy mają do wyboru 7 kandydatów, w tym przedstawiciela opozycyjnej Zjednoczonej Partii Obywatelskiej (ZPO). Ich portrety wraz z krótką informacją o wykształceniu, wykonywanym zawodzie i wysokością dochodu wiszą przy kabinach do głosowania.
Naprzeciwko członków komisji wyborczej siedzi szereg obserwatorów, reprezentujących Czerwony Krzyż, Zjednoczenie Kobiet, kolektyw pracowniczy szkoły i prorządową organizację Biała Ruś. Nie było natomiast obserwatora z ramienia ZPO.
Szefowa komisji wyborczej w punkcie nr 530 Iryna Pasiukiewicz powiedziała PAP, że w głosowaniu przedterminowym, które trwało od wtorku do soboty, zagłosowało już 320 spośród 1543 wyborców (niecałe 21 proc.).
Zaznaczyła, że żadnych nieprawidłowości nie zanotowano. W niedzielę zdarzyło się natomiast, że kilku wyborców przyszło bez dokumentów. "Oczywiście nie wydawaliśmy im karty do głosowania i wysyłaliśmy do domu po dokumenty" - powiedziała.
Jak podkreśliła, członkowie komisji pracują w niej nie pierwszy rok i są doświadczeni. "Stworzono wszystkie warunki po temu, by można było wygodnie zagłosować, także inwalidom" - podkreśliła.
Przed wejściem do lokalu wyborczego zorganizowano dobrze zaopatrzony bufet, w którym można niedrogo kupić kanapki, różne wypieki, owoce, słodycze, napoje, a nawet alkohol. Obsługują dwie panie ubrane w stroje ludowe.
Przed lokalem ustawiono też aparaturę nagłaśniającą, przez którą rozlega się muzyka. Na drzwiach wejściowych powieszono program artystyczno-rozrywkowy, który będzie wyborcom uprzyjemniać głosowanie. Przez cały dzień proponuje się m.in. gry sportowe, koncerty uczniów gimnazjum i studentów mińskich uczelni.
Obserwatorka z ramienia Czerwonego Krzyża powiedziała PAP, że "wybory odbywają się w życzliwej atmosferze, a ludzie się uśmiechają". Zaznaczyła też, że w wyborach przedterminowych głosowało wielu starszych ludzi, bo wybierali się na weekend na dacze.
Pytani przez PAP na ulicy mieszkańcy Mińska często mówili, że głosowali przedterminowo. Wyznawali przy tym, że nie znali kandydatów przed pójściem do lokalu wyborczego.
"Zagłosowałem na kobietę, której nazwiska nie pamiętam. Była pierwsza na liście i spodobała mi się. Na kogoś przecież trzeba zagłosować" - powiedział pewien emeryt.
Inny oświadczył, że wybrał kandydata na podstawie informacji wywieszonej w lokalu. Był to - jak powiedział - "biznesmen, ktoś w rodzaju Trumpa". "Pomyślałem, że jest przedsiębiorczy i ma inicjatywę. To mi się spodobało" - powiedział.
Emerytka powiedziała zaś PAP, że zagłosowała na kobietę - "dlatego, że to kobieta, i dlatego, że pracuje, w firmie (cukierniczej) Kommunarka". "Doszłam do wniosku, że wie, co to praca" - powiedziała.
Niektórzy mówili jednak, że nie zamierzają głosować. Młody chłopak wyjaśnił, że po pierwsze, nie wie, na kogo, a po drugie, po co. "Nie wiem, co to za ludzie. Żadnego nie znam. Piszą w programach, że chcą wyremontować dach albo uporządkować podwórko. Przecież to programy szczebla lokalnego, a nie izby parlamentarnej" - oświadczył.
Spotkana na ulicy emerytka powiedziała zaś: "Nie biorę udziału w tej szopce. Nie znoszę Łukaszenki. Głosować pójdę dopiero, kiedy będą u nas wolne wybory. Mam nadzieję, że jeszcze tego doczekam".
W wyborach, które mają wyłonić 110 deputowanych, startuje 485 kandydatów, w tym około 180 przedstawicieli opozycji.
Swoich kandydatów wystawiły najważniejsze ugrupowania opozycyjne, w tym Zjednoczona Partia Obywatelska, Partia BNF czy lewicowa partia Sprawiedliwy Świat, które traktowały kampanię przede wszystkim jako szansę na przedstawienie swoich programów. W wyborach uczestniczą też przedstawiciele ruchu "Mów Prawdę!".
Wybory do Izby Reprezentantów odbywają się według ordynacji większościowej. Do parlamentu przejdą w pierwszej turze kandydaci, którzy zdobędą w danym okręgu najwięcej głosów, o ile frekwencja wyniesie co najmniej 50 proc.
W poprzednich wyborach do Izby Reprezentantów w 2012 roku o 110 miejsc ubiegało się 293 kandydatów. Opozycję reprezentowało 46 kandydatów, ale żaden z nich nie dostał się do parlamentu.
Skomentuj artykuł