Birmański rząd pokojowej noblistki Aung San Suu Kyi oświadczył, że wśród zabitych w walkach jest około 80 rebeliantów Rohingya. W sobotę w stanie Rakhine (Arkan) znów dochodziło do wymiany ognia miedzy ARSA a siłami rządowymi.
"Około 3 tys. Rohingya przybyło w pobliże oddzielającej Birmę od Bangladeszu rzeki Naf" - powiedział w sobotę agencji Reutera Manzurul Hasan Chan, bangladeski strażnik graniczny. "Około 500 Rohingya, głównie kobiet i dzieci, spędziło noc w bagnistym rejonie, czekając na przejście. Chroniliśmy ich przez całą noc" - dodał.
"Udało nam się uciec przed walkami w Birmie i chcieliśmy przekroczyć granicę z Bangladeszem. Czekaliśmy całą noc, po tym jak zostaliśmy cofnięci przez straż graniczną Bangladeszu. W ten poranek udało nam się w jakiś sposób przejść" - powiedział Hamid Husajn, jeden z przekraczających granicę Rohingya.
Minister spraw zagranicznych Bangladeszu Abul Hasan Mahmud Ali wyraził w sobotę zaniepokojenie, że tysiące "nieuzbrojonych obywateli Birmy" zebrało się w pobliżu granicy z intencją jej przekroczenia.
Zarządzając kontrofensywę sił bezpieczeństwa Suu Kyi potępiła w piątek wieczorem ataki rebeliantów Rohingya. Birmański rząd uznaje atakujących za terrorystów.
Według birmańskiej armii, w piątek muzułmańscy bojownicy przeprowadzili skoordynowane ataki na 24 policyjne punkty kontrolne i przejścia graniczne oraz na jedną bazę wojskową w stanie Rakhine. Do ofensywy przyznała się grupa o nazwie Armia Zbawienia Rohingya z Arakanu (ARSA).
Konflikt w stanie Rakhine wybuchł w październiku 2016 roku, gdy w odpowiedzi na podobne ataki na trzy przejścia graniczne wojsko rozpoczęło tam operację na szeroką skalę. ONZ podejrzewa, że w jej trakcie birmańskie siły bezpieczeństwa dokonywały zbiorowych gwałtów i zabójstw; istnieje duże prawdopodobieństwo, że te przestępstwa można zakwalifikować jako zbrodnie przeciwko ludzkości, a nawet czystki etniczne.
Jak wskazała agencja Reutera, Suu Kyi oskarżana jest przez niektórych zachodnich ekspertów, że nie występuje w obronie mniejszości Rohingya, natomiast popiera działania armii.
Chociaż przedstawiciele mniejszości Rohingya przebywają w Birmie od pokoleń, to nie mają obywatelstwa i przez buddystów są uważani za nielegalnych imigrantów. Żyją w biedzie, mają ograniczony dostęp do opieki zdrowotnej, rynku pracy, edukacji; są pozbawieni swobody poruszania się.
Od początku wojskowej kontrofensywy z października 2016 roku ok. 87 tys. Rohingya uciekło do Bangladeszu, gdzie przełączyło się do innych członków tej grupy, którzy opuścili Birmę w ciągu co najmniej ostatnich 20 lat.
Skomentuj artykuł