Chińczycy boją się skutków promieniowania

pasażerowie przylatujący z Japonii poddawani są kontroli na lotnisku w Hongkongu (fot. PAP/EPA)
PAP / wab

Chińczycy masowo wykupują sól wierząc, że ochroni ich przed skutkami promieniowania radioaktywnego, które miałoby do nich dotrzeć z uszkodzonej japońskiej elektrowni atomowej Fukushima. Rząd w Pekinie zapewnia, że wyciek nie zagraża Chinom.

Niektórzy mieszkańcy Państwa Środka wierzą, że zawierająca jod sól, uodparnia na promieniowanie radioaktywne. W czwartek w supermarketach w wielu chińskich miastach zabrakło jej. Pojawiły się również plotki, że radioaktywne substancje już przedostały się z elektrowni Fukushima do wody, wywołując skażenie, w efekcie czego sól morska będzie niezdatna do użycia.

Największy chiński producent soli zapewnił w czwartek w oświadczeniu, że w kraju są wystarczające zapasy tego produktu na co najmniej trzy miesiące - podała agencja Xinhua. Producent oświadczył również, że cena soli jest kontrolowana przez rząd, a osoby, które będą próbowały spekulować na jej sprzedaży zostaną ukarane.

W samej prowincji Zhejiang (Czeciang), położonej na wschodzie Chin, sprzedaż soli wzrosła w czwartek do 4000 ton - ośmiokrotnie więcej niż średnia dzienna.

Su Xu, naukowiec z Chińskiego Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób, uważa, że jodowana sól jedynie w minimalnym stopniu może wpłynąć na ochronę przed skutkami promieniowania. Ostrzegł, że spożywanie zbyt dużych jej ilości może mieć negatywne skutki dla zdrowia.

Jednocześnie chińskie władze zapewniają, że awaria w japońskiej elektrowni nie zagraża Chinom. "Chiny nie są zagrożone radioaktywnym promieniowaniem" - poinformował w oświadczeniu Krajowy Urząd Bezpieczeństwa Nuklearnego dodając, że dalej będzie dokładnie śledzić rozwój sytuacji.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Chińczycy boją się skutków promieniowania
Komentarze (1)
Bogusław Płoszajczak
17 marca 2011, 14:37
Wygląda, że poziom zaufania rządzonych do rządzących jest wszędzie podobny. Czy ktoś gdzieś jeszcze wierzy w oficjalne komunikaty?