Córka pastora Jonesa: "On potrzebuje pomocy"

Terry Jones - autor kontrowersyjnego pomysłu spalenia Koranu (fot. EPA/Steve Johnson)
PAP / drr

Emma Jones, mieszkająca w Niemczech córka pastora Terry'ego Jonesa z Florydy, o którym głośno jest ostatnio w związku z jego planami spalenia Koranu, uważa, że jej ojciec oszalał i potrzebuje pomocy.

W wywiadzie dla internetowego wydania tygodnika "Der Spiegel" 30-letnia Emma Jones powiedziała w piątek, że w e-mailu prosiła ojca, by zrezygnował z planu spalenia świętej księgi islamu w rocznicę zamachów terrorystycznych z 11 września 2001.

DEON.PL POLECA

"Daj sobie z tym spokój, tato" - napisała, ale nie dostała odpowiedzi.

Córka nie wierzy, by Jones zrezygnował, bez względu na doniesienia o jego zmianie planów w wyniku pertraktacji z przywódcami muzułmańskimi w sprawie meczetu w pobliżu miejsca zamachów z 11 września w Nowym Jorku. - Myślę, że on potrzebuje pomocy. Myślę, że zwariował - powiedziała.

Córka pastora, który, zanim przeniósł się na Florydę, przez wiele lat budował społeczność chrześcijańską w Niemczech, mówi, że pierwotnie była to społeczność kierująca się Biblią, ale później sprawy przybrały inny obrót. Jej zdaniem, społeczność ta przekształciła się w sektę.

Terry Jones "żądał całkowitego posłuszeństwa wobec siebie i swej drugiej żony" - powiedziała. Jego pierwsza żona, matka Emmy, zmarła w 1996 roku. - To, co widziałam, było religijnym urojeniem - dodała, wskazując, że to typowe dla sekty.

Emma Jones przypomniała, że w 2008 roku tamta społeczność religijna w Niemczech wyrzuciła jej ojca i Terry Jones wrócił do Stanów Zjednoczonych. - Naprawdę mam nadzieję, że on się opamięta - powiedziała.

Sam pastor, poleciał do Nowego Jorku. K. A. Paul, chrześcijański kaznodzieja, który prowadzi duszpasterstwo na przedmieściach Houston, twierdzi, że kupił bilet dla Jonesa na lot z Orlando do Nowego Jorku. Jones chciał być w Nowym Jorku w 9. rocznicę zamachów z 11 września. Według niepotwierdzonych informacji chciał rozmawiać z fundatorem islamskiego centrum i meczetu, które ma powstać w pobliżu Ground Zero.

Według Paula Jones, pastor z Gainesville na Florydzie, zdołał wymknąć się z kościoła niezauważony przez dziennikarzy.

Wcześniej, również w piątek, syn Jonesa, Luke zapewnił, że nie dojdzie w sobotę do palenia koranu, ale nie potrafił powiedzieć czy nie będzie to miało miejsca w innym terminie. Luke Jones odmówił komentarza na temat planów podróży swojego ojca.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Córka pastora Jonesa: "On potrzebuje pomocy"
Komentarze (2)
T
tomasz
11 września 2010, 13:11
 strach nęka nasze serca, nie jestem zwolennikiem palenia ksiązek, ale ta sprawa to jednak coś więcej. Jeżeli świat islamski nie potrafi inaczej reagować na zaczepki, tylko agresją, gniewem, nienawiścią - to mi wystarczy, żeby rozpoznać, kto stoi za ich wierzeniami. to nie jest Ktoś łaskawy i miłosierny, nieskory do gniewu i łagodny ... 
A
abuelo
11 września 2010, 12:22
Bracia w Allachu widzicie jak sie nas boją. Bo te Biblijne pierdółki możemy targać do woli i żadna prawdziwa obrończyni nie przywiąże się i nie będzie histeryzowała. Nie usłyszymy głosu "tu jest Polska". Nergal skopie biblię i będzie bohaterem a fani ze szpikiem pospieszą. Ja słyszę "tu będzie muzułmański kraj" z Nergalopodobnymi sobie poradzą. A prawdziwi Polacy do końca skompromitują Kościół i będą znowu siedzieli na grzędzie i biadolili gdzi się podziało Państwo. Okrutni zaborcy zabrali TAK NA WŁASNĄ PROŚBĘ PRAWDZIWYCH OBROŃCÓW (prywatnych geszeftów pod wspólną nazwą Kryptonim krzyż)