Czy brzoza odcięła skrzydło TU-154M?

(fot. Serge Serebro / Vitebsk Popular News / Wikipedia Commons / CC BY)
PAP / drr

Celem rozpoczętej w poniedziałek misji polskich biegłych oraz prokuratora wojskowego w Moskwie i Smoleńsku jest ustalenie, czy doszło do kontaktu skrzydła Tu-154M z brzozą rosnącą na miejscu katastrofy. Poinformował o tym polskich dziennikarzy w Moskwie podpułkownik Karol Kopczyk, przedstawiciel Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która prowadzi śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej.

Kopczyk podał, że towarzyszy mu sześciu biegłych i że wkrótce do grupy tej dołączy jeszcze jeden ekspert. Wojskowy prokurator przekazał, że 4 i 5 marca biegli będą pracować na lotnisku w Smoleńsku. Zakończenie misji planowane jest na 8 marca.

Podczas swojego grudniowego pobytu w Moskwie ppłk Kopczyk informował, że brzoza z miejsca katastrofy została zabezpieczona - znajduje się w Komitecie Śledczym Federacji Rosyjskiej. - Jest zabezpieczona w takiej formie, w jakiej prosiła strona polska - zaznaczył wtedy.

DEON.PL POLECA

Obecnie Kopczyk wyjaśnił, że badanie brzozy zostało podzielone na kilka etapów. - Pierwszy będzie polegał na dokładnym zmierzeniu i sfotografowaniu tych elementów, które zostały zabezpieczone przez specjalistów w mojej obecności w październiku ubiegłego roku. Kolejny etap to wykonanie odlewów silikonowych wszelkich ułamań i śladów darcia, które znajdują się na tych zabezpieczonych elementach drzewa. Trzecim etapem będzie wyciągnięcie znajdujących się w tych zabezpieczonych elementach drzewa fragmentów metalowych różnej wielkości. Następnie zostaną one poddane badaniom - powiedział.

- Chcemy uzyskać odpowiedzi na kilka pytań. Pierwsze - to określenie, jakie siły działały na to drzewo, które zostało zabezpieczone. Drugie - określenie, czy elementy, które znajdują się w zabezpieczonych kawałkach drzewa, pochodzą z samolotu TU-154M nr boczny 101. Trzecie - określenie, w jaki sposób, w wyniku działania jakich sił te fragmenty metalowe znalazły się w drzewie - oświadczył prokurator.

Kopczyk wyjaśnił także, iż celem wyjazdu biegłych do Smoleńska będzie pobranie próbek referencyjnych. - Czyli próbek, na podstawie których eksperci z zakresu mechanoskopii i metaloznawstwa określą następnie, czy elementy tkwiące w zabezpieczonym drzewie pochodzą z tego samolotu, czy też nie pochodzą z niego - powiedział. Sprecyzował, że chodzi o pobranie kilku bądź kilkunastu próbek ze skrzydła Tu-154M znajdującego się na lotnisku w Smoleńsku.

Prokurator nie potrafił powiedzieć, jak długo potrwają badania. - To wszystko zależy od pracy biegłych i wielkości elementów, które zostaną zabezpieczone. Ze zdjęć rentgenowskich, które wykonaliśmy w ubiegłym roku, wynika, że są one różnej wielkości - od kilku milimetrów do dwóch-trzech centymetrów. Rzeczywistą wielkość poznamy dopiero w momencie ich wydobycia - zauważył.

Kopczyk oznajmił również, że to, iż dopiero teraz przystąpiono do badania tego aspektu katastrofy, wynika z przyjętej metodyki. - Jest plan śledztwa. Do dyspozycji mamy różne dowody. W momencie, gdy dochodzimy do wniosku, że pewne dowody są niewystarczające, korzystamy z innych dowodów - wskazał.

Prokurator oświadczył też, że strona polska nie rozważała jeszcze kwestii, czy będzie chciała sprowadzić do Polski zabezpieczone drzewo. - Myślę, że dopiero badania, które przeprowadzą eksperci, wykażą, czy brzozę należy przewozić do Polski, czy też potrzeby takiej nie będzie - powiedział.

Wcześniej rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa przekazał, że "z uwagi na charakter tego dowodu, jego niepodzielność, badanie będzie prowadzone wspólnie, przez polskich i rosyjskich biegłych". Podał także, iż uzgodnienia dotyczące przeprowadzenia tych wspólnych badań zakończono w styczniu oraz że stronie rosyjskiej przekazany został wykaz urządzeń koniecznych do ich przeprowadzenia.

Kilka dni temu NPW poinformowała, że brzoza, w którą 10 kwietnia 2010 r. uderzył polski Tu-154M, została przełamana na wysokości około 666 cm, licząc od poziomu podłoża, a nie, jak wcześniej omyłkowo podano, około 770 cm. Dodała, że drzewo "zostało przełamane w sposób nieregularny".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy brzoza odcięła skrzydło TU-154M?
Komentarze (3)
PS
po szkodzie głupi
19 lutego 2013, 12:22
Po 3 latach da się również udowodnić, że ten samolot spadł w wyniku zderzenia z latającym spodkiem.
Szymon Żminda
19 lutego 2013, 12:12
Właśnie ~tak :) Kpiny i jeszcze raz kpiny. I choć nie pałam entuzjazmem do Macierewicza, to gdyby nie determinacja jego zespołu, takie kwestie w ogóle nie byłyby podniesione.
T
tak
18 lutego 2013, 21:28
Po co te cyrki po trzech latach. To po prostu kpina z ludzi. Po drugie jeżeli samolot spadł z około 7 metrów - kilkadziesiąt cm wyżej niż wynosi rekord świata w skoku o tyczce to jakim cudem samolot rozpadł się na małe szczątki w promieniu około kilometra? Jaki  cudem nikt nie wyszedł z takiego upadku zywy?