Czy UE nałoży sankcje wobec Łukaszenki?
UE powinna jak najszybciej ponownie wprowadzić w życie sankcje wobec prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki i jego popleczników, zawieszone w zeszłym roku - ocenia we wtorek niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
- Już od szesnastu lat Alaksandr Łukaszenka jest u władzy - i teraz nastąpią kolejne cztery lata. Biedna Białoruś!" - pisze "FAZ", komentując sytuację po niedzielnych wyborach prezydenckich w tym kraju.
Gazeta dodaje, że nikt nie oczekiwał, iż "ostatni dyktator Europy" tym razem przegra wybory. "Po prostu zbyt dobrze funkcjonuje system jego panowania, który ogranicza wolność słowa i zastrasza opozycję polityczną groźbami oraz prześladowaniami. Jednak w stolicach zachodnich krajów sąsiedzkich panowała pewna, choć trudna do uzasadnienia, nadzieja, że tym razem nie odbędzie się to w sposób tak ewidentnie niedemokratyczny, jak w przypadku poprzednich wyborów. Właśnie dlatego, że Łukaszenka pewnie siedzi w siodle, a opozycja polityczna, która wystawiła dziewięciu kandydatów, jest beznadziejnie podzielona, nie zaryzykowałby wiele, pozwalając tym razem na demokratyczne reguły" - pisze "FAZ".
Dodaje, że choć w trakcie kampanii wyborczej zachowano pewne pozory, to teraz "reżim pokazuje swoją prawdziwą twarz". "Znów kandydaci na prezydenta, na których podobno nikt nie głosował, zostali pobici na ulicach i uwięzieni. To dowód, że z tym człowiekiem, który najwidoczniej bardziej obawia się o utrzymanie władzy, niż się do tego przyznaje, nie dojdzie do reform" - dodaje "FAZ".
"FAZ" wskazuje, że UE próbowała "uchylić drzwi" dla przeprowadzenia przez Łukaszenkę politycznych zmian w sposób, który pozwoliłby mu zachować twarz. "Zachodni politycy, w tym niemiecki minister spraw zagranicznych Guido Westerwelle i szef Urzędu Kanclerskiego Ronald Pofalla złożyli mu niedawno wizyty" - przypomina dziennik. "Wszystko na próżno. Trudno powiedzieć, jak sprawy z Białorusią potoczą się dalej - ocenia dziennik. - Ale nałożone w 2006 r. na Łukaszenkę i popleczników jego reżimu sankcje, które zawieszono w zeszłym roku, należy jak najszybciej znów wprowadzić w życie".
Dziennik "Sueddeutsche Zeitung" ocenia, że zatrzymanie przez reżim w Mińsku niemal wszystkich opozycyjnych kandydatów na prezydenta "słusznie oburza Zachód i blokuje drogę ku nowej erze". "Białoruś nie jest jeszcze tak daleko. UE musi uzależnić pomoc finansową czy ułatwienia wizowe od ostrych warunków, także reform politycznych, które obecne były w miniaturowym formacie podczas kampanii wyborczej i telewizyjnych wystąpień rywali Łukaszenki. Berlin czy Bruksela nie mogą ufnie zabiegać o względy Mińska. Lecz mimo to Białoruś to nie Korea Północna, ale kraj na punkcie stycznym Europy. Jego ludność chce stabilności, a jednocześnie pragnie wolności, chce zostawić w tyle strach" - pisze "Sueddeutsche Zeitung".
Skomentuj artykuł