Denis Lisow nie zostanie przekazany szwedzkim organom sprawiedliwości

(fot. depositphotos.com)
PAP / df

Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił w środę żądanie szwedzkich organów wymiaru sprawiedliwości o wydanie Denisa Lisowa na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania. "Wystawione w tej sprawie pismo narusza wolności, prawa człowieka i obywatela" - wskazał w uzasadnieniu wyroku sędzia Dariusz Łubowski. Postanowienie nie jest prawomocne.

W kwietniu Rosjanin razem z córkami uciekł do Polski. Szwedzi oskarżyli go porwanie córek i w maju wystawili za nim Europejski Nakaz Aresztowania.

Prokuratura Okręgowa w Warszawie podczas środowej rozprawy przezd Sądem Okręgowym w Warszawie wnosiła o wydanie postanowienia o niedopuszczalności przekazania Lisowa wymiarowi sprawiedliwości Królestwa Szwecji. Sąd rzeczywiście odmówił wydania Rosjanina.

Sąd podkreślił, że co do zasady w sprawie wykonania procedury ENA merytorycznie nie gromadzi materiału dowodowego, ale jest zobowiązany do jego starannej analizy, by sprawdzić, czy "w konkretnej sprawie spełnione zostały wszystkie warunki formalne, które powinny zaistnieć, by sąd mógł orzec o prawnej dopuszczalności ENA". I dokonując tej oceny, sąd stwierdził, że wydany przez władze szwedzkie ENA narusza "wolności i prawa człowieka i obywatela Denisa Lisowa" - argumentował w uzasadnieniu postanowienia sędzia Dariusz Łubowski.

Sąd stwierdził, że szwedzkie władze odebrały Denisowi Lisowowi dzieci z powodu choroby psychicznej matki, umieszczonej w szpitalu psychicznym. "Należy przy tym zauważyć, że stwierdzona choroba psychiczna matki uniemożliwiająca sprawowanie władzy rodzicielskiej wiązała się z ograniczaniem możliwości wyrażenia woli przez drugiego z rodziców" - dodał sędzia.

"Denis Lisow został postawiony przez władze szwedzkie w sytuacji bez wyjścia. Zostały mu odebrane dzieci, a jednocześnie postawiono mu warunki odzyskania dzieci niemożliwe do spełnienia, bo prawo stałego pobytu w Szwecji nie zostało mu przyznane" - podkreślił sędzia. Zaznaczył też, że szwedzkie władze nie zagwarantowały Rosjaninowi należnego prawa do kontaktu z dziećmi, bo wyznaczyły rodzinę zastępczą w znacznej odległości od jego miejsca zamieszkania.

"Ponadto z opinii psychologicznej wynika, że dzieci są silnie związane emocjonalnie z ojcem i wyłącznie przy nim czują się kochane i bezpieczne. Chcą przebywać i mieszkać z ojcem" - argumentował sąd.

Podkreślił również, że dzieci zostały umieszczone w "całkowicie obcej kulturowo, obyczajowo i religijnie rodzinie zastępczej, w której nie czuły się bezpiecznie. To mogło wywołać u dzieci stres, a w konsekwencji doprowadzić do zaburzeń osobowościowych i psychicznych".

Ojciec, zdaniem sądu, "nie mógł patrzeć, jak dzieciom dzieje się krzywda", a "działania władz szwedzkich bezpośrednio godziły w dobro dzieci. Pozbawiały je tożsamości etnicznej, kulturalnej, religijnej, ale przede wszystkim ciepła i miłości rodzicielskiej, miłości ojca" - głosi uzasadnienie.

Sąd wskazał też, że w Unii Europejskiej trwają zaawansowane prace nad wprowadzeniem regulacji zapewniającym dzieciom oddawanym do rodzin zastępczych prawo do zachowania tożsamości etnicznej, kulturowej i religijnej.

"Działania władz szwedzkich w sposób bezwzględny nie respektowały wrażliwości dzieci pochodzących z europejskiej rodziny rosyjskiej. Wszczęcie postępowania karnego wobec ojca, który odzyskał swoje dzieci, zabierając je z całkowicie nieodpowiednich, godzących w ich dobro warunków z rodziny zastępczej, prowadzić może w przypadku wydania Denisa Lisowa władzom szwedzkim do pozbawienia go praw rodzicielskich i nieodwracalnej utraty dzieci" - argumentował sąd.

Sędzia Łubowski wskazał, że w tej sprawie występuje "poważna, konkretna, realna obawa i bezpośrednia obawa naruszenia przez władze szwedzkie praw człowieka, a konkretnie art. 8 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Obywatela". "Przepis ten daje ochronę dla poszanowania prawa do życia prywatnego i rodzinnego. (…) Wzajemna radość dziecka i rodzica ze wspólnego przebywania stanowi fundamentalny element życia rodzinnego właśnie w znaczeniu art. 8 Konwencji Ochrony Praw Człowieka i podstawowych wolności" - podkreślił.

Po ogłoszeniu decyzji sądu jeden z pełnomocników Rosjanina Babken Khanzadyan powiedział, iż polski wymiar sprawiedliwości "pokazał, że wartości rodzinne, prawo ojca do dzieci, ażeby mogły być wychowane w rodzinie wraz z ojcem, było fundamentalnym prawem. Sąd jednoznacznie wskazał na art. 8 konwencji o Prawach człowieka, iż nie można rozdzielać dzieci z rodzicem, który prawidłowo opiekuje się i nadzoruje swoją rodzinę" - ocenił Khanzadyan.

Podziękował polskim organom za wsparcie. Dodał, że jeżeli decyzja Urzędu do spraw Cudzoziemców w sprawie azylu będzie pozytywna to Denis Lisow chciałby pozostać w Polsce, bo "okazana pomoc była dla niego bardzo ważna".

W kwietniu Denis Lisow i jego trzy córki: 12-letnia Sofia, 6-letnia Serafina i 4-letnia Alisa przypłynęli promem do Polski ze Szwecji. Zostali zatrzymani przez polską Straż Graniczną na lotnisku w Warszawie, skąd chcieli się dostać do Rosji.

Ojciec tłumaczył polskim służbom, że wywiózł córki ze Szwecji, bo tamtejsza opieka socjalna we wrześniu 2017 roku odebrała mu je i umieściła w muzułmańskiej imigranckiej rodzinie zastępczej, po tym, jak jego żona w 2014 roku zachorowała na schizofrenię. Lisowowi przyznano cotygodniowe 6-godzinne widzenia z dziećmi. Mężczyzna nie mógł się pogodzić z decyzją szwedzkich urzędników i zdecydował się wywieźć dzieci.

W kwietniu br. Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy orzekł, że trzy córki Rosjanina pozostaną pod jego opieką do rozpatrzenia wniosku o przyznanie mu statusu uchodźcy. Szwecja wydała za mężczyzną Europejski Nakaz Aresztowania. Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie wystąpiła o zastosowanie tymczasowego aresztu wobec Lisowa

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Denis Lisow nie zostanie przekazany szwedzkim organom sprawiedliwości
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.