ElBaradei wzywa armię do interwencji

ElBaradei wzywa armię do interwencji (fot. EPA/JIM HOLLANDER )
PAP / ad

Przywódca egipskiej opozycji Mohamed ElBaradei wezwał w środę wojsko do interwencji w celu obrony Egipcjan po starciach między demonstrantami pro- i antyrządowymi w Kairze - podała telewizja Al-Dżazira.

Egipski opozycjonista, laureat pokojowego Nobla Mohamed ElBaradei obawia się, że w jego kraju może dojść do rozlewu krwi i oskarża rząd prezydenta Hosniego Mubaraka o stosowanie "taktyki zastraszania".

Po środowych starciach w Kairze między zwolennikami i przeciwnikami prezydenta Egiptu ElBaradei, były szef Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, powiedział rozgłośni BBC: "Jestem wyjątkowo zaniepokojony (...) to jeszcze jeden symptom wskazujący, że przestępczy reżim dokonuje aktów przestępczych".

"Obawiam się, że przekształci się to w rozlew krwi" - dodał ElBaradei, nazywając zwolenników prezydenta Mubaraka "bandą zbirów".

W środę po południu setki zwolenników rządzącego od 30 lat Mubaraka pojawiły się na placu Tahrir w centrum stolicy, gdzie tysiące przeciwników prezydenta dziewiąty dzień z rzędu domagają się jego odejścia. Według świadków, sympatycy Mubaraka z kijami i batami wjechali na koniach i wielbłądach między protestujących na placu. Uczestnicy zamieszek używali kijów i kamieni.

Informator agencji Reutera wyraził opinię, że niektórzy zwolennicy Mubaraka, odpowiedzialni za środowe walki, to w rzeczywistości funkcjonariusze policji w cywilu. Władze zdementowały te doniesienia.

"To bandyci z (rządzącej) Partii Narodowo-Demokratycznej. Stałem przy wejściu na plac Tahrir, gdzie tworzyliśmy żywy mur, kiedy grupa rzuciła się na nas, a potem zostałem uderzony kamieniem" - powiedział jeden z demonstrantów, który został raniony w głowę.

Mubarak zdecydował się we wtorek na połowiczne ustępstwa, oświadczając w wystąpieniu telewizyjnym, że nie będzie ubiegał się o reelekcję, ale nie ustąpi też z urzędu, chcąc dotrwać do wrześniowych wyborów. Nie wykluczył, że jego syn będzie ubiegał się o urząd głowy państwa. Deklaracja Mubaraka w żadnym wypadku nie usatysfakcjonowała jego przeciwników.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

ElBaradei wzywa armię do interwencji
Komentarze (2)
Artur Demkowicz SJ
2 lutego 2011, 18:59
Przekazuję fragment redakcyjnej korespondencji z o. Ryszardem Wtorkiem SJ, który pracuje w jezuickiej szkole w Kairze: "Dziś zadziałał internet. Mogę wreszcie odpowiadać na emaile. W Kairze, w tej chwili, na placu Tahrir bitwa miedzy zwolennikami Mubaraka i jego przeciwnikami, co pokazują wszystkie telewizje. W szkole, we wspólnocie jezuitów, przy Placu Ramsesa, gdzie mieszkam jak na razie jest bezpiecznie, o tyle ile można zaufać kłódkom, łańcuchom i metalowym bramom. W nocy trudno spać, bo ulica Ramsesa, przy której jest szkoła, co rusz przejeżdżają czołgi albo transportery opancerzone. W naszej dzielnicy Fagalah obywatelska samoobrona nocami pilnuje dobytku i zaparkowanych na ulicach prywatnych samochodów, bo w nocy jest najniebezpieczniej. Zresztą tak jest w całym Kairze. Wszyscy obawiają się tego, co się wydarzy. Pozostaje nadzieja, ze z Boża pomocą jakoś uda się przetrwać te trudne chwile."
Bogusław Płoszajczak
2 lutego 2011, 17:21
Nie znam Egiptu ale wygląda na to, że robi się gorąco! Czyżby następna republika islamska?