Grecja: starcia policji z demonstrantami

(fot. EPA/SIMELA PANTZARTZI)
PAP / psd

Policja użyła gazu przeciwko uczestnikom demonstracji w Atenach. W protestach przeciwko oszczędnościowej polityce rządu uczestniczyło tam w środę wg konserwatywnego dziennika "Ekathimerini" 60 tys. ludzi. Całą Grecję sparaliżował 24-godzinny strajk generalny.

W śródmieściu Aten doszło do starć, kiedy zakapturzeni młodzi ludzie zaczęli rzucać butelkami i kamieniami w policjantów w pełnym rynsztunku, którzy odpowiedzieli kilkoma salwami gazu łzawiącego.

Nie było doniesień o aresztowaniach ani rannych, a w ocenie agencji Reutera demonstracja przebiegała generalnie pokojowo; udział w niej wzięło ponad 60 tys. ludzi i była największym od miesięcy protestem przeciwko oszczędnościowej polityce rządu. Oszczędności te są warunkiem udzielenia Grecji międzynarodowej pomocy przez Unię Europejską i Międzynarodowy Fundusz Walutowy, które już dwukrotnie udzielały Atenom środków ratujących kraj przed bankructwem, opiewających na ponad 200 mld euro.

Natomiast według greckiej policji w dwóch odrębnych demonstracjach w Atenach wzięło udział w środę w sumie 40 tys. ludzi; w pierwszej 15, a w drugiej - 25 tys.

Kilkadziesiąt tysięcy ludzi maszerowało w kierunku parlamentu z hasłami w rodzaju: "Nie zostaniemy niewolnikami w XXI wieku" na transparentach. Bito w bębny i skandowano: "Rabusie! Rabusie!". Demonstrację tę zorganizowały główne związki zawodowe pracowników sektora publicznego i prywatnego. Wcześniej tą samą trasą przeszło około 15 tys. ludzi w demonstracji na apel związku zawodowego związanego z partią komunistyczną.

Związki zawodowe domagają się odnowienia wiążących kontraktów zbiorowych w miejsce indywidualnych umów pozwalających pracodawcom na stosowanie większej presji w negocjacjach płacowych. Proszą również rząd o wsparcie rynku pracy, który od 2010 roku traci niemal tysiąc miejsc pracy dziennie.

Zorganizowany przez dwa największe związki zawodowe strajk generalny sparaliżował cały kraj. Do strajku przyłączyli się m.in. kierowcy autobusów, maszyniści i pracownicy banków. Promy nie wypłynęły z portów, zamknięto szkoły publiczne, a na dyżurach w szpitalach pracuje tylko niezbędny personel.

Według związkowców polityka oszczędnościowa rządu premiera Antonisa Samarasa tylko pogłębia trudną sytuację obywateli, usiłujących przetrwać najgorszą recesję w czasach pokoju.

"To nasza odpowiedź na ślepą politykę, która wyciska wszystkie soki z pracowników, prowadzi do zubożenia społeczeństwa i pogrąża gospodarkę w recesji i kryzysie" - twierdzi związek GSEE, zrzeszający pracowników sektora prywatnego. Zorganizował on strajk wraz ze zrzeszającym pracowników sektora publicznego związkiem ADEDY.

"Dzisiejszy strajk to nowa próba pozbycia się transakcji pakietu ratunkowego oraz tych, którzy jedynie wykorzystują ludzi, dając im w zamian nędzę" - powiedział sekretarz generalny związku ADEDY Ilias Iliopulos. Dodał, że jest "już bardzo blisko do wybuchu społecznego".

"Będziemy walczyć, dopóki rząd nie przestanie wprowadzać tych środków" - dodano w oświadczeniu obu związków, reprezentujących 2,5 mln pracowników.

Rząd premiera Samarasa od początku roku dwukrotnie sięgał po nadzwyczajne środki, by zmusić strajkujących do zakończenia protestu. Zobowiązał do pracy pracowników ateńskiego metra, a następnie załogi promów, by tym samym zakończyć ich tygodniowe akcje. Strajk marynarzy doprowadził do braku lekarstw i żywności na niektórych greckich wyspach.

Oznaką tego, że rząd zaczyna uginać się pod presją, była poniedziałkowa zapowiedź, że wbrew wcześniejszym planom nie zostanie zwolnionych z pracy prawie 2 tys. urzędników. Rząd obiecał to, choć wcześniej zobowiązał się wobec zagranicznych pożyczkodawców do cięcia zatrudnienia i płac w sektorze publicznym.

W ostatnim czasie protestów jest coraz więcej. We wtorek wizyta prezydenta Francji Francois Hollande'a w Atenach przeszła niemal niezauważona z powodu 24-godzinnego strajku dziennikarzy.

Od prawie miesiąca w północnej i środkowej Grecji rolnicy protestują z powodu wysokich kosztów produkcji i cen paliwa, blokując od czasu do czasu główną autostradę łączącą północ z południem kraju.

Według analityków kolejna transza zagranicznej pomocy z grudnia 2012 roku, która pomogła krajowi uniknąć bankructwa, sprawiła, że wśród Greków pojawiły się oczekiwania, iż także ich sytuacja się poprawi. "Jeśli te oczekiwania do lata nie zostaną spełnione, to wówczas to, co jeszcze zostało z klasy robotniczej, odpowie kolejnymi protestami" - powiedział szef ośrodka badawczego ALCO Kostas Panagopulos.

Grecja szósty rok z rzędu jest pogrążona w głębokiej recesji i od blisko trzech lat uzależniona od międzynarodowej pomocy finansowej, która chroni ją przed bankructwem. W zamian za wsparcie z MFW i UE greckie władze zobowiązały się wprowadzić program oszczędnościowy polegający na zmniejszeniu wydatków budżetowych i podwyższeniu podatków.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Grecja: starcia policji z demonstrantami
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.