Według indyjskiego dziennika "Economic Times" jest już 114 zabitych. Poprzednio władze informowały o 77 ofiarach śmiertelnych.
Kilkuset ratowników wciąż walczy z żywiołem, by ocalić mieszkańców zalanych domów. Około 150 tys. ludzi zostało bez dachu nad głową; potrzebującym rozdawana jest żywność. Władze lokalne twierdzą, że wiele osób zmarło pod gruzami domów.
Międzynarodowe lotnisko w Koczin, jednym z najważniejszych miast portowych w Indiach, pozostanie zamknięte co najmniej do 26 sierpnia. Meteorolodzy przewidują dalsze deszcze, w związku z czym we wszystkich dystryktach stanu Kerala obowiązuje czerwony alert. Rząd apeluje do mieszkańców, by nie ignorowali nakazów ewakuacji.
Ulewne deszcze monsunowe zmusiły władze do uwolnienia nadmiaru wody z kilkudziesięciu zbiorników, w tym Idamalayar. W wyniku tego pod wodą znalazły się rozległe obszary w 12 z 14 dystryktów. W całym stanie zamknięto szkoły, a władze niektórych z dystryktów ze względów bezpieczeństwa zakazały wjazdu turystom.
"Jesteśmy świadkami czegoś, co nigdy wcześniej w historii Kerali nie wydarzyło się - ocenił premier tego stanu Pinarayi Vijayan. - Prawie wszystkie zapory są otwarte. Większość naszych oczyszczalni ścieków jest pod wodą. Uszkodzone są silniki".
Stan Kerala, znany z plantacji herbaty i ceniony przez turystów za plaże otoczone palmami, co roku w czasie pory monsunowej nawiedzają ulewne deszcze, ale w tym roku są one szczególnie silne. Według oficjalnych danych w zeszłym roku Keralę odwiedziło ponad milion turystów.
Każdego roku w powodziach spowodowanych deszczami monsunowymi w Indiach ginie kilkaset osób. Pora monsunowa trwa tu od czerwca do września.
Skomentuj artykuł