Izrael ma prawo, ale reaguje nieproporcjonalnie

(fot. EPA/YAHYA ARHAB)
PAP / pz

Choć na Zachodzie zasadniczo panuje zgoda co do tego, że Izrael ma prawo do obrony swego terytorium przed ostrzałem rakietowym, to izraelskiej odpowiedzi nie da się określić inaczej niż "nieproporcjonalna" - pisze w środę "Financial Times".

Władze Izraela przekonują, że ofensywa militarna jest jedynym skutecznym sposobem, aby powstrzymać ostrzał rakietowy prowadzony przez radykalny Hamas ze Strefy Gazy. Twierdzą, że wyłączną odpowiedzialność za rosnącą liczbę ofiar cywilnych ponosi Hamas - relacjonuje dziennik.

Jak ocenia "FT", ta argumentacja jest wadliwa. Choć strona izraelska odrzuca określenie "nieproporcjonalny", to trudno w inny sposób opisać bilans ofiar po stronie palestyńskiej, który przekroczył 600 osób, a - według ONZ - ok. 70 proc. z nich to cywile. Palestyńskie rakiety zabiły do tej pory dwóch izraelskich cywilów - przypomina gazeta w komentarzu redakcyjnym.

"Financial Times" ocenia także, że obie strony ponoszą odpowiedzialność za to, że koncepcja rozwiązania izraelsko-palestyńskiego kryzysu jest tak mglista. "Prawdą jest, że nieprzerwana ekspansja izraelskiego osadnictwa na okupowanej palestyńskiej ziemi za rządów (premiera Benjamina) Netanjahu zdecydowanie utrudnia osiągnięcie porozumienia dwupaństwowego, do którego izraelski premier twierdzi, że jest przywiązany" - komentuje dziennik, zaznaczając, że takie postępowanie Izraela odbiera argumenty tym Palestyńczykom, którzy do tej pory opowiadali się wyłącznie za pokojowym rozwiązaniem.

Świat - USA, a nawet większość krajów europejskich - uznaje głęboki dylemat Izraela w kwestii własnego bezpieczeństwa i przyznaje rację izraelskiemu rządowi, gdy ten twierdzi, że żaden kraj nie mógłby tolerować ostrzału rakietowego własnego terytorium - pisze dziennik. Społeczność międzynarodowa jest zgodna również co do tego, że sam Izrael płaci wysoką ceną; od rozpoczęcia ofensywy lądowej zginęło 27 izraelskich żołnierzy.

"Zdefiniowanie, jak powinna wyglądać proporcjonalna odpowiedź na hamasowski ostrzał jest niemal niemożliwa. Ale nawet Netanjahu przypuszczalnie rozumie, że musi istnieć jakaś granica w dopuszczalności liczby ofiar cywilnych podczas wysiłków na rzecz powstrzymania ataków rakietowych na Izrael" - podsumowuje dziennik.

I choć przyznaje, że nie ma dwóch takich samych sytuacji, jako przykłady bardziej umiarkowanych odpowiedzi rządów na terroryzm podaje reakcję władz Indii na ataki w Bombaju w 2008 roku i brytyjską odpowiedź na kampanię IRA w latach 70.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Izrael ma prawo, ale reaguje nieproporcjonalnie
Komentarze (3)
jazmig jazmig
23 lipca 2014, 10:09
Wszystko OK, zgadzam się z poglądami zawartymi w tym artykule, ale pragnę zadać pytanie: dlaczego nie jest potępiany rząd z Kijowa, którego wojska bombardują osiedla mieszkaniowe, miasteczka i wioski, chociaż nikt nie ostrzeliwał rakietami Kijowa?
H
hummels
23 lipca 2014, 12:13
Niech zgadnę: bo jego wojska nie bombardują osiedli mieszkaniowych, miasteczek i wiosek?
jazmig jazmig
23 lipca 2014, 16:37
bombadują i zachód wie o tym doskonale.