Jak podaje agencja AP, powołując się na relacje protestujących Palestyńczyków, przed świtem około 200 żołnierzy zdemontowało baraki i ciężarówkami wywiozło elementy, z których te prowizoryczne domy powstały.
Według agencji Reutera żołnierze nie dokonali żadnych zniszczeń w Chan al-Ahmar, leżącej koło osiedla Kfar Adumin, na wschód od Jerozolimy, przy drodze w stronę Morza Martwego. W ubiegłym tygodniu izraelski Sąd Najwyższy dał zielone światło dla wyburzenia tej beduińskiej wsi. Może ona teraz zostać legalnie zburzona, choć daty operacji jeszcze nie ogłoszono.
Władze Izraela utrzymują, że wieś powstała nielegalnie, a okolica nie nadaje się do zamieszkania z powodu drogi szybkiego ruchu. W wiosce mieszka około 180 ludzi, a w pobliżu znajdują się liczne izraelskie osiedla; usunięcia Beduinów domagali się m.in. deweloperzy, a Izrael zgodził się na osiedlenie mieszkańców Chan al-Ahmar około 12 km dalej. Przeciwnicy tego pomysłu sądzą jednak, że wyburzenie wsi ma służyć rozszerzaniu żydowskiego osadnictwa na palestyńskich terytoriach.
Wieś Chan al-Ahmar leży w 60 proc. na obszarze Zachodniego Brzegu określanym jako obszar C, który podlega wyłącznej kontroli izraelskiej. Na tym obszarze w kilkudziesięciu osiedlach mieszka ok. 400 tys. żydowskich osadników, a własność Palestyńczyków podlega tam poważnym restrykcjom i dochodzi do burzenia ich domów. Według Palestyńczyków obszar ten ma kluczowe znaczenie dla gospodarczego rozwoju przyszłego państwa palestyńskiego.
O odstąpienie od planów wyburzenia Chan al-Ahmar apelowali do Izraela m.in. Wysoki Komisarz NZ ds. Praw Człowieka i Unia Europejska, wyrażając sprzeciw wobec nielegalnej osadniczej polityki państwa żydowskiego.
Skomentuj artykuł