Kadafi przy wsparciu wojsk nie daje za wygraną
Wojska Muammara Kadafiego przypuściły w niedzielę kontrofensywę na trzy libijskie miasta opanowane przez powstańców; walki trwają od soboty. W weekend napięta sytuacja panowała w innych krajach arabskich. Rijad zapowiedział wprowadzenie zakazu demonstracji.
Żołnierze Kadafiego, wspierani przez czołgi, artylerię, samoloty myśliwskie i śmigłowce, zaatakowali Zawiję, 50 km na zachód od Trypolisu, a na wschód od stolicy: Misratę oddaloną od niej o 200 km i Ras al-Unuf - o 660 km.
Jak ocenia agencja Reutera ożywienie działań wojsk Kadafiego w obliczu przybierającego na sile powstania oraz ich zdolność do kontratakowania zwiększa obawy, że Libia może zmierzać raczej w kierunku przewlekłej wojny domowej niż szybkiej rewolucji, jak w przypadku Tunezji i Egiptu.
Według rzecznika libijskiego rządu siły Kadafiego osiągnęły kilka łatwych zwycięstw, jednak z relacji świadków wynika, że wiele miast wciąż pozostaje w rękach sił antyrządowych. Mimo to zwolennicy Kadafiego świętowali zwycięstwo i wokół stolicy słychać było w niedzielę strzały z broni automatycznej.
Pojawiły się nawet informacje, że żołnierze kontrolują już wszystkie miasta po drodze do Bengazi i przymierzają się do zajęcia tej powstańczej stolicy.
Jak podała gazeta "Sunday Times", powstańcy w kontrolowanej przez nich wschodniej części kraju aresztowali oddział ośmiu brytyjskich komandosów z SAS oraz niskiego rangą dyplomatę. Wykonywali oni tajną misję, której celem miało być nawiązanie kontaktu z przywódcami libijskiej opozycji.
Opozycja jest niezadowolona z brytyjskiej inicjatywy, ponieważ obawia się, że Kadafi może wykorzystać ją jako dowód na zachodnią interwencję wojskową, co zmniejszyłoby poparcie społeczne dla rewolucji.
Przywódca Libii w wywiadzie dla dziennika "Journal du Dimanche” oświadczył, że walczy z terroryzmem, i dziwi się, że międzynarodowa społeczność nie udziela mu pomocy.
Głównodowodzącym sił powstańczych został Omar Hariri. Za sprawy zagraniczne odpowiedzialny będzie Ali Essawi, były ambasador w Indiach. Na czele komitetu kryzysowego, który ma usprawnić proces podejmowania decyzji, stanął Mahmud Dżebril.
W sobotę ONZ poinformowało, że do tej pory blisko 192 tys. osób, głównie zagranicznych robotników pracujących czasowo w Libii, uciekło z kraju ogarniętego walkami, a blisko 10 tys. uchodźców kieruje się ku granicy z Egiptem.
Prezydent Jemenu Ali Abd Allah Salah oficjalnie potwierdził w sobotę, że nie posłucha opozycji i zostanie na stanowisku do końca kadencji w 2013 r.
Opozycja apelowała wcześniej, by oddał władzę do końca tego roku. W piątek Salah zgodził się na plan przewidujący nowelizację konstytucji i ordynacji wyborczej w kierunku nadania parlamentowi rzeczywistego charakteru przedstawicielskiego oraz zagwarantowanie prawa do pokojowych protestów.
W Arabii Saudyjskiej MSW zapowiedziało, że wprowadzi zakaz demonstracji. W ostatnich tygodniach na wschodzie kraju zdominowanego przez sunnitów doszło do serii protestów ludności szyickiej, których uczestnicy domagali się głównie uwolnienia więźniów przetrzymywanych bez procesów.
W Omanie sułtan Kabus ibn Said as-Said po raz drugi w ciągu tygodnia wprowadził zmiany w swoim rządzie, wymieniając tym razem dwóch ministrów.
Od ponad tygodnia w tym kraju dochodzi do demonstracji, których uczestnicy domagają się reform politycznych.
Skomentuj artykuł