Kerry i Hagel: nie czas na izolacjonizm

(fot. PAP/EPA/JIM LO SCALZO)
PAP / mh

Nie czas na izolacjonizm, nie czas na przyglądanie się masakrze - mówił w Kongresie John Kerry. Sekretarz stanu i szef Pentagonu Chuck Hagel przekonywali senatorów do autoryzacji interwencji USA w Syrii, by zapobiec ponownemu użyciu tam broni chemicznej.

"Świat patrzy nie tylko na to, co zdecydujemy, ale w jaki sposób podejmujemy tę decyzję. Czy w tym niebezpiecznym świecie rząd może mówić jednym głosem" - powiedział Kerry podczas posiedzenia komisji spraw zagranicznych Senatu.
Przez prawie 4 godziny, Kerry, tak jak i szef Pentagonu Chuck Hagel, odpowiadał na pytania senatorów podczas pierwszego przesłuchania w Kongresie ws. projektu uchwały, w która - jeśli zyska poparcie Kongresu - oznacza zgodę na ograniczone uderzenia USA przeciwko siłom prezydenta Baszara el-Asada.
"To nie czas na fotelowy izolacjonizm, to nie czas na przyglądanie się masakrze" - apelował Kerry, podkreślając, że nie ma wątpliwości, że to siły dyktatora Asada użyły broni chemicznej pod Damaszkiem 21 sierpnia, powodując śmierć ponad 1400 ludzi, w tym setek dzieci. "Kiedy ktoś zabija setki dzieci bronią, której świat zakazał, to jesteśmy wszyscy współwinni" - dodał.
Kerry podkreślił, że decyzja, jaka stoi przed parlamentarzystami, "to jedna z najważniejszych decyzji w ich karierze". Obie izby Kongresu mają głosować w sprawie wniosku prezydenta Baracka Obamy dotyczącego interwencji w Syrii w tygodniu po wakacyjnej przerwie kończącej się 9 września.
"Nie ma wątpliwości, że zgoda jest w interesie naszego narodowego bezpieczeństwa" - powiedział Kerry, przekonując, że USA muszą udowodnić, że ich słowa coś znaczą. "Kiedy USA mówią +nigdy więcej+ (o użyciu broni chemicznej - PAP), to nie mamy na myśli +czasem+, ale nigdy. Nigdy znaczy nigdy" - podkreślił.
"Jeśli teraz nie zareagujemy, to za jakiś czas przyjdziemy tu znowu prosić was o wzięcie odpowiedzialności za zgodę na większą interwencję, znacznie bardziej niebezpieczną dla Amerykanów i ryzykowną dla naszego wojska" - powiedział Kerry. Przekonywał że brak reakcji na użycie broni przez Asada, będzie przesłaniem dla Hezbollahu, a także Iranu czy Korei Północnej, że mogą, na przykład, bezkarnie pracować nad bronią atomową.
Pytany, czy USA wiedzą, czy broń chemiczna wpadła już w posiadanie libańskiego Hazbollahu aktywnego w Syrii, Kerry uniknął odpowiedzi, obiecując, że udzieli jej później, podczas briefingu objętego klauzulą tajności.
Wielokrotnie zapewniał senatorów, że w zgłoszonym do Kongresu wniosku "prezydent Obama nie prosi o zgodę na wojnę", a interwencja nie będzie obejmować żołnierzy wojsk lądowych. Szef Pentagonu tłumaczył, że chodzi o ograniczoną operację, by "zredukować zdolności" Asada do ponownego użycia broni masowego rażenia, a także "zniechęcić" go do ponownego sięgnięcia po tę broń.
Szef Pentagonu podkreślał, że niezależnie od operacji wojskowej i tego, czy Kongres się na nią zgodzi, USA będą prowadzić równolegle działania, by wzmocnić umiarkowaną opozycję w Syrii, a także wysiłki dyplomatyczne, by doprowadzić do utworzenia tymczasowego rządu w Syrii i odejścia Asada.
Choć coraz więcej czołowych kongresmenów, w tym liderzy obu partii politycznych, deklaruje poparcie dla wniosku Obamy, podczas przesłuchania nie zabrakło też głosów bardzo sceptycznych. Wyrażali je Republikanie wybrani z poparciem Teat Party, którzy znani są ze wspierania idei izolacjonizmu w polityce zagranicznej USA.
"Jest argument, że Rosja i Iran bardziej zaangażują się w tej konflikt, jeśli zaatakujemy. Jest też rozsądny argument, że świat będzie po tym mniej stabilny. Odbieram telefony od tysięcy ludzi. Nikt nie chce tej wojny" - mówił republikański senator Paul Rand.
Wątpliwości mają też bardziej liberalni Demokraci. "Zastanawiamy się, jakie są granice wojskowych zdolności USA, by wpływać na polityczne wydarzenia na Bliskim Wschodzie" - mówił Christopher Murphy. Jego zdaniem, po przedłużającym się konflikcie z Syrią, przekonanie w przyszłości Amerykanów do ewentualnej interwencji w Iranie może okazać się znacznie trudniejsze.
Przedstawiciele rządu USA byli też wielokrotnie pytani o sojuszników w operacji przeciwko Syrii, sugerując, że USA są raczej osamotnione. Po tym jak z interwencji wycofała się Wielka Brytania, wciąż Francją i Turcja deklarują gotowość udziału w operacji. "Nie ma jeszcze ostatecznej listy, ale są chętni do wzięcia udziału w tej operacji" - zapewnił Kerry.
W ramach budowania międzynarodowego poparcia dla operacji USA Kerry będzie uczestniczył w sobotę w spotkaniu ministrów spraw zagranicznych Unii Europejskiej w Wilnie. "Większość z państw UE należy do NATO i będziemy o tym rozmawiać" - powiedział.
Tuż przed rozpoczęciem posiedzenia komisji, a także po zakończeniu wypowiedzi Kerry'ego, obrady zakłóciły okrzyki aktywistów z widowni: "Powiedzcie +nie+ kolejnej wojnie! Potrzebujemy systemu opieki zdrowotnej i edukacji, a nie nowej wojny!".
Sondaże wskazują, że amerykańskie społeczeństwo jest zmęczone wojnami. Według opublikowanego we wtorek sondażu Pew Reserach Center, tylko 29 proc. Amerykanów popiera uderzenie na Syrię, podczas gdy 48 proc. jest temu przeciwnych, a 23 proc. nie ma zdania. W sondażu ABC NEWS i Washington Post, także opublikowanym we wtorek, przeciw interwencji wypowiedziało się 58 proc. ankietowanych.
USA: Komisja Senatu w środę głosuje ws. operacji przeciwko Syrii
Według projektu rezolucji, który będzie głosowany w środę w komisji spraw zagranicznych Senatu, prezydent Barack Obama uzyska zgodę na interwencję w Syrii, ale bez udziału wojsk lądowych i z ograniczeniem czasowym do 60 dni, z możliwością przedłużenia do 90.
Rezolucja zakłada, że interwencja wojskowa w Syrii będzie ograniczona w zasięgu, a lądowe siły zbrojne Stanów Zjednoczonych nie zostaną wysłane do operacji bojowych. Prezydent USA będzie mógł przedłużyć operację z 60 do 90 dni, chyba że Kongres w głosowaniu wyrazi swój sprzeciw.
Porozumienie ws. tekstu rezolucji osiągnęli we wtorek wieczorem czasu lokalnego demokratyczny senator Bob Menendez z New Jersey, przewodniczący komisji spraw zagranicznych, i republikański senator Bob Corker z Tennessee. Rezolucja ma być poddana pod głosowanie komisji już w środę. Obie izby Kongresu mają głosować w tej sprawie w tygodniu po wakacyjnej przerwie kończącej się 9 września, ale nieznana jest jeszcze konkretna data.
"Dzięki porozumieniu jesteśmy o krok bliżej do udzielania prezydentowi upoważnienia do działania w interesie naszego narodowego bezpieczeństwa" - napisał Menendez w oświadczeniu. "Naszym obowiązkiem jest działać, a nie przyglądać się coraz większej tragedii humanitarnej" - podkreślił senator.
Projekt rezolucji został uzgodniony po tym jak wcześniej we wtorek sekretarz stanu John Kerry i szef Pentagonu Chuck Hagel uczestniczyli w przesłuchaniu w senackiej komisji spraw zagranicznych na temat planowanej interwencji. Przez prawie cztery godziny przekonywali oni senatorów do autoryzacji interwencji USA przeciwko Syrii.
DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kerry i Hagel: nie czas na izolacjonizm
Komentarze (1)
Z
zrk
4 września 2013, 12:36
gydby zabiegali o pkój, a nie korzyści dla siebie już dawno powinni rozpocząć ratowanie pokoju ns drodze dyplomatycznej i gospodarczej.