"Kommiersant": pod Moskwą trwa nowy konflikt z władzami o ekologię
Sytuacja w Wołokołamsku, gdzie w środę protestujący mieszkańcy zaatakowali lokalnych urzędników, to pierwszy wielki konflikt ekologiczny w regionie Moskwy od roku 2010, czyli od protestów przeciwko wycinaniu Lasu Chimkińskiego - ocenia w czwartek "Kommiersant".
Moskiewski dziennik relacjonuje na pierwszej stronie wydarzenia w Wołokołamsku, gdzie mieszkańcy rozpoczęli w środę protest przed szpitalem po informacji o hospitalizowaniu dzieci z oznakami zatrucia. Uczestnicy protestu żądali niezwłocznego i całkowitego zamknięcia wysypiska śmieci Jadrowo.
Łącznie 57 dzieci w wieku szkolnym skarżyło się na mdłości i zawroty głowy; ostatecznie w szpitalu umieszczono kilkoro z nich. Obwodowy wydział resortu zdrowia oświadczył, że nie wiąże tych przypadków z wysypiskiem śmieci. Jednak władze rejonu przyznały, że 21 marca na wysypisku doszło do erupcji gazu, który był wyczuwalny w Wołokołamsku. Niemal w całości był to bezwonny metan, jednak domieszki innych gazów, w tym siarkowodoru, sprawiły, że wyczuwalny był silny przykry zapach.
Szef rejonu wołokołamskiego Jewgienij Gawriłow i gubernator regionu podmoskiewskiego Andriej Worobiow próbowali w środę uspokoić protestujących. Jak relacjonuje "Kommiersant", gdy w odpowiedzi na jeden z okrzyków Gawriłow uśmiechnął się, wywołało to agresję - w urzędnika zaczęto rzucać śnieżkami, a potem poturbowano go w tłumie, zanim wszedł do budynku szpitala. W kierunku Worobiowa również poleciały śnieżki, ale policja oddzieliła od niego protestujących.
Ministerstwo ds. sytuacji nadzwyczajnych zapewnia, że zanieczyszczenie na wysypisku Jadrowo mieści się w normie. Jednak - jak przypomina "Kommiersant" - już na początku marca w Wołokołamsku mieszkańcy zorganizowali mityng, skarżąc się na nieznośny odór. 20 marca sąd miejski odrzucił żądanie państwowych służb Rospotriebnadzor, by wstrzymać działalność wysypiska Jadrowo. Poprzestał jedynie na wysokiej karze finansowej.
Protesty przeciwko wycinaniu Lasu Chimkińskiego pod budowę autostrady Moskwa-Petersburg wybuchły w 2010 roku. Ówczesny prezydent Dmitrij Miedwiediew nakazał wstrzymanie prac, niemniej potem budowę wznowiono i w 2014 roku doprowadzono do końca.
W trakcie protestów przeciwnicy drogi przez las w Chimkach i piszący o tym dziennikarze padali ofiarą brutalnych napaści.
Skomentuj artykuł