Kurdowie proszą o pomoc w rozmowach z Turcją, aby ta zaprzestała bombardowań
(fot. shutterstock.com / kafeinkolik)
PAP / mp
Główne ugrupowanie syryjskich Kurdów, Partia Unii Demokratycznej (PYD), wezwało w środę wspólnotę międzynarodową, aby skłoniła Turcję do zaprzestania bombardowań w regionie Afrin, kurdyjskiej enklawie w prowincji Aleppo w północnej Syrii.
"Afrin nie pozostanie samo" - oświadczyła PYD i zapewniła, że cała północna i wschodnia Syria pozostanie z tym regionem. "Wzywamy wspólnotę międzynarodową (...), aby wzięła odpowiedzialność za ponad milion ludzi żyjących w Afrin" - napisano w komunikacie.
Partia Unii Demokratycznej, będąca polityczną ekspozyturą milicji o nazwie Ludowe Jednostki Samoobrony (YPG), wezwała ONZ do podjęcia natychmiastowych działań w celu przekształcenia kontrolowanych przez Kurdów północnych i wschodnich części Syrii w strefy bezpieczeństwa. "Turecki reżim (...) stał się zagrożeniem dla jakiegokolwiek rozwiązania kryzysu syryjskiego" - dodała PYD w oświadczeniu.
Władze Turcji zapowiedziały, że w najbliższych dniach dojdzie do zbrojnej ofensywy na Afrin, kontrolowanego przez YPG. Celem ofensywy - jak zapowiadał prezydent Recep Tayyip Erdogan - jest "usunięcie elementów terrorystycznych" z południowej granicy Turcji.
Przez ostatnie dni zarówno YPG, jak i tureckie siły działające na terytorium Syrii oskarżają się nawzajem o prowadzenie ostrzału w okolicach Afrin - zwraca uwagę Reuters. Jednak na razie agencje nie informowały, aby turecka ofensywa na Afrin faktycznie się rozpoczęła.
Kurdowie opanowali znaczne obszary w północnej Syrii po wybuchu zbrojnej rebelii przeciwko reżimowi syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada w 2011 roku. Strefa wpływów milicji YPG i ich sojuszników rozszerzyła się po tym, jak dołączyli oni do sił USA, aby zwalczać dżihadystów z Państwa Islamskiego, aczkolwiek - jak zastrzega Reuters - Waszyngton sprzeciwia się ich planom autonomicznym.
Turcja i jej sojusznicy na Zachodzie, w tym USA, uważają YPG za ugrupowanie terrorystyczne powiązane ze zdelegalizowaną w Turcji Partią Pracujących Kurdystanu (PKK), zaangażowaną w wieloletni konflikt zbrojny z tureckimi władzami. Jednak Stany Zjednoczone dostarczają broń części syryjskich Kurdów w celu pokonania IS. Amerykańskie wsparcie dla kurdyjskich bojowników to drażliwa kwestia w napiętych relacjach na linii Waszyngton-Ankara.
Dowodzona przez USA międzynarodowa koalicja do walki z IS poinformowała w niedzielę, że pracuje nad utworzeniem w Syrii 30-tysięcznych Sił Bezpieczeństwa Granicznego (BSF) dowodzonych przez Kurdów. Planom tym ostro sprzeciwia się Ankara.
Erdogan powiedział w weekend, że "mimo wszystko" chce współpracować z USA w regionie i ma nadzieję, że podczas ofensywy na Afrin USA nie staną po stronie YPG. Nowa operacja to przedłużenie podjętej przez Turcję w 2016 roku ofensywy "Tarcza Eufratu" na terenach w północnej Syrii, która miała na celu walkę z IS i powstrzymanie kolejnych podbojów kurdyjskich bojowników w tamtym regionie. Obecnie tureckie siły są rozmieszczone po obu stronach Afrin, na terenach kontrolowanych przez syryjską zbrojną opozycję.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł