Lewica połączy siły, by pokonać Sarkozy'ego

(EPA/CHRISTOPHE KARABA)
Szymon Łucyk / PAP / slo

Socjalista Francois Hollande jest faworytem przed 2. turą wyborów prezydenckich we Francji, gdyż cała lewica pragnie mieć "swojego" prezydenta po wielu latach rządów prawicy w Pałacu Elizejskim - powiedział PAP w poniedziałek francuski politolog Bruno Cautres.

Według wyników z całego kraju, podanych przez MSW, kandydat socjalistów Francois Hollande wygrał w niedzielę pierwszą turę wyborów prezydenckich we Francji z wynikiem 28,6 proc. głosów, a na drugim miejscu znalazł się prezydent Nicolas Sarkozy z 27,2 proc. Obaj ci kandydaci spotkają się więc w drugiej, decydującej turze.

- Francois Hollande podchodzi do drugiej tury w dużo korzystniejszej sytuacji niż Nicolas Sarkozy - uważa Cautres, politolog z paryskiego Cevipof (Ośrodka Badań Politycznych Sciences-Po). Jak wyjaśnił, wynika to z dwóch głównych powodów.

Po pierwsze wskazuje na to fakt, że urzędujący prezydent przegrał ze swoim rywalem w pierwszej turze, co w historii V Republiki jest czymś wyjątkowym. Na korzyść Hollande'a - dodaje badacz - przemawia także determinacja całej lewicy, niezależnie od jej wewnętrznych podziałów, do zakończenia rządów prawicy.

- Lewica tworzy blok przeciw Sarkozy'emu, gdyż pragnie mieć wreszcie swojego prezydenta - od 1988 roku (gdy szefem państwa został Francois Mitterrand) kandydat tej orientacji politycznej nie wygrał wyborów prezydenckich - podkreśla Cautres. W istocie Mitterand był jedynym w historii V Republiki socjalistycznym prezydentem.

Dlatego, jego zdaniem, wyborcy dwojga znaczących lewicowych różnych odcieni kandydatów, którzy odpadli w 1. turze: szefa Frontu Lewicy Jean-Luca Melenchona (11,1 proc.) i przedstawicielki Zielonych Evy Joly (2,3 proc.) pójdą do głosowania w drugiej turze i poprą zdecydowanie Hollande'a. Zdaniem Cautresa, Sarkozy ma w pojedynku z socjalistą mniejsze szanse także dlatego, że może liczyć na wsparcie tylko części wyborców szefowej skrajnie prawicowego Frontu Narodowego (FN), Marine Le Pen.

- Szacuje się, że dwie trzecie tych, którzy głosowali na Le Pen, w pierwszej turze wesprze za dwa tygodnie Sarkozy'ego. Większość pozostałych wyborców kandydatki FN nie pójdzie na drugą turę, a ich niewielki procent - zagłosuje nawet na Hollande'a. Tymczasem, żeby wygrać Sarkozy, potrzebowałby co najmniej 80 proc. wyborców Le Pen - zauważa Cautres.

Jego zdaniem, dobry wynik Le Pen - blisko 17,9 proc. - jest tylko "połowiczną niespodzianką", biorąc pod uwagę bardzo wysoki "poziom obaw" Francuzów związanych z kryzysem w strefie euro, recesją i wzrostem bezrobocia we Francji.

Politolog zwraca uwagę, że Le Pen przedstawia się teraz jako jedyna kandydatka, która potrafi ochronić Francuzów przed wieloma zagrożeniami: nie tylko niekontrolowaną imigracją, ale także widmem zapaści gospodarczej, globalizacją i - jak to ona sama nazywa - "dyktaturą banków i rynków finansowych". - Le Pen wykorzystuje te wszystkie lęki, przekonując Francuzów, że rozwiązaniem tych problemów jest zacieśnienie więzi narodowych - zauważa Cautres.

Jego zdaniem, pierwsza tura wyborów prezydenckich we Francji pokazała, że sympatie polityczne Francuzów są podzielone często według kryteriów wiekowych, społecznych i terytorialnych. - Widać, że Holllande'a woleli od Sarkozy'ego ludzie młodzi i w średnim wieku - poniżej 50 roku życia - a pod względem zawodowym - pracownicy niższego i średniego szczebla sektora publicznego i prywatnego - zauważa Cautres. Dodał, że z kolei obecny prezydent był bardziej popularny od Hollande'a wśród szefów firm, przedsiębiorców i przedstawicieli tzw. wolnych zawodów. Według badacza, Marine Le Pen udało się w dużym stopniu przekonać "elektorat ludowy", złożony m.in. z robotników.

Cautres dodaje, że pierwsza tura potwierdziła, iż niektóre części Francji głosują masowo na jedną z opcji politycznych. Francois Hollande wygrał zdecydowanie niemal na całej zachodniej ścianie Francji oraz na północy kraju - w Nord-Pas-de-Calais, a także w dużych miastach, w tym w Paryżu. Niespodzianką jest jego zwycięstwo w tradycyjnie prawicowej Marsylii. Z kolei Sarkozy triumfował w wielu departamentach wschodniej części kraju, w regionie alpejskim i na Korsyce.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Lewica połączy siły, by pokonać Sarkozy'ego
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.