Liban: dowódca armii wzywa do gotowości na granicy z Izraelem
Dowódca libańskiej armii wezwał we wtorek swych żołnierzy do pełnej gotowości na południowej granicy z Izraelem, żeby "stawić czoło zagrożeniom ze strony izraelskiego wroga". "To nonsens" - odpowiada wysoki rangą przedstawiciel władz Izraela.
"Wzywam was do pełnej gotowości na południowej granicy, aby stawić czoło zagrożeniom i naruszeniom ze strony izraelskiego wroga oraz - na co wskazują agresywne zamiary wobec Libanu - jego obywatelom i armii" - napisał na swoim koncie na Twitterze generał Joseph Aoun.
Agencja Reutera zwraca uwagę, że wypowiedź ta jest rzadkim przyznaniem przez libańską armię, że istnieje ryzyko wybuchu nowego konfliktu w momencie, gdy Liban zmaga się z kryzysem politycznym. "Wyjątkowa sytuacja polityczna, przez którą przechodzi obecnie Liban, wymaga od was najwyższego poziomu świadomości i czujności" - wzywał Aoun, zwracając się do żołnierzy.
Generał zaapelował również do wojska, by było czujne "w sprawie właściwego wdrażania" rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 1701 w celu "zachowania stabilności" na granicy z Izraelem.
"Nonsensem" nazwał w rozmowie z Reuterem ostrzeżenie libańskiej armii wysoki przedstawiciel władz Izraela, zastrzegający sobie anonimowość. Reuters nie podaje więcej szczegółów.
Rezolucja nr. 1701 o "zaprzestaniu wrogich działań" zakończyła w 2006 roku wojnę między Izraelem a radykalnym szyickim ugrupowaniem Hezbollah, wspieranym przez Iran. Od tamtej pory strony unikały konfliktu.
Na granicy izraelsko-libańskiej ONZ utrzymuje swe siły pokojowe. Na mocy rezolucji libańska armia jest odpowiedzialna za bezpieczeństwo po swojej stronie granicy w strefie, w której obecność jakichkolwiek innych sił zbrojnych, w tym Hezbollahu, jest zakazana.
Na początku tego roku wzrosło napięcie między Hezbollahem i Izraelem, który jest zaniepokojony rosnącymi wpływami Iranu i jego libańskich sojuszników w Syrii i w regionie.
Na całym Bliskim Wschodzie napięcie wzrosło w związku z kryzysem w Libanie, spowodowanym nagłą dymisją premiera Saada Haririego, ogłoszoną z Rijadu i, jak się powszechnie uważa, wymuszoną przez Arabię Saudyjską. Hariri oskarżył w swym wystąpieniu współrządzący w Libanie Hezbollah i wspierający go Iran o sianie chaosu w regionie i ingerencję w sprawy państw Bliskiego Wschodu. Oświadczył również, że obawia się o własne życie. Prezydent Aoun odmówił przyjęcia rezygnacji; podkreślił, że rozważy ją dopiero, gdy premier wróci do kraju i wyjaśni powody swej decyzji.
Po krótkim pobycie w Paryżu Hariri ma we wtorek spotkać w Egipcie z prezydentem Abd el-Fatahem es-Sisim, a w środę powrócić do kraju na obchody Dnia Niepodległości.
Liban podzielony jest na obóz lojalny wobec Arabii Saudyjskiej, kierowany dotąd przez Haririego, i blok wierny Iranowi, reprezentowany przez Hezbollah.
Skomentuj artykuł