Lotniskowe skanery opłacalnym biznesem

Skanery uwidoczniają nawet szczegóły anatomiczne kontrolowanej osoby (fot. EPA/Matthew Cavanaugh)
PAP / wab

Akcje firm, produkujących skanery dla portów lotniczych, ostro poszły w górę od czasu, gdy w Boże Narodzenie Nigeryjczykowi udało się wejść z materiałem wybuchowym na pokład samolotu lecącego z Europy do USA. Porty lotnicze na całym świecie sięgają więc głęboko do kieszeni.

Amerykański zarząd lotnictwa cywilnego zamówił od razu kilkaset takich skanerów. W Europie prekursorami są Holendrzy – dla lotniska w Amsterdamie zamówili 60 takich urządzeń, głownie w celu usprawnienia kontroli na trasach atlantyckich. Właśnie w Amsterdamie niedoszły zamachowiec Umar Faruk Abdulmutallab wszedł na pokład maszyny lecącej do Detroit. Na szczęście nie powiodła się próba zdetonowania materiału wybuchowego, który ukrył w bieliźnie.

Stało się jasne – pisze agencja dpa – że stosowane obecnie na lotniskach wykrywacze metali nie wystarczą do powstrzymania terrorystów. Porty lotnicze na całym świecie sięgają więc głęboko do kieszeni, aby wyposażyć się w nowoczesne skanery.

Szef lotniska w Amsterdamie nie chciał podać konkretnej sumy, ale mówił o "milionach". Nie powinno to dziwić – jeden taki skaner może kosztować ponad 100 tysięcy euro – wskazuje dpa. Typowy wykrywacz metalu kosztuje natomiast mniej niż 10 tys. euro. A w skali światowej potrzebne będą dziesiątki tysięcy nowoczesnych skanerów, nie tylko na lotniskach.

Doskonałe interesy na skanerach robią obecnie trzy firmy amerykańskie: L-3 Communications, Rapiscan Systems oraz American Science and Engeneering (ASEI). Ich "nagie" skanery pierwszej generacji (uwidoczniające także szczegóły anatomiczne kontrolowanej osoby) pracują już na 19 lotniskach w USA. Ale portów lotniczych jest w Ameryce Północnej ok. 500, więc rynek jest jeszcze daleki od nasycenia.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Lotniskowe skanery opłacalnym biznesem
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.