Łukaszenka zwolnił sześciu więźniów politycznych
Kierując się "względami humanitarnymi" prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka uwolnił w sobotę sześciu więźniów politycznych, w tym byłego kandydata na prezydenta w wyborach z 2010 roku Mikałaja Statkiewicza. Informację przekazała oficjalna agencja BiełTA.
Żona Statkiewicza Marina Adamowicz potwierdziła w rozmowie z niezależną agencją BiełaPAN, że jej mąż został zwolniony, i że w sobotę wieczorem dotrze do Mińska.
Statkiewicz to najbardziej znany spośród uwolnionych w sobotę opozycjonistów. Już na początku sierpnia Łukaszenka poinformował, że nie wyklucza, iż podejmie decyzję o wypuszczeniu go na wolność jeszcze przed październikowymi wyborami prezydenckimi.
Prezydent oświadczył wówczas: "Nie będę udawał, ta sprawa stoi na porządku dziennym. Decyzję podjąć mogę tylko ja".
Podkreślił, że Statkiewicz miał możliwość zwrócenia się do niego z prośbą o łaskę, ale z niej nie skorzystał. "On chce być w więzieniu i wyjść stamtąd jako bohater. (...) Co mam robić? Mogę wypuścić, jeśli człowiek zwróci się do mnie z prośbą, ale on się nie zwraca, bo chce być bohaterem" - powiedział wówczas Łukaszenka.
AP przypomina, że uwolnienie więźniów politycznych było warunkiem, jaki Unia Europejska i USA postawiły reżimowi Łukaneszki w zamian za poprawę relacji Mińska z Zachodem.
58-letni Statkiewicz, który jest szefem Białoruskiej Partii Socjaldemokratycznej (Hramada), został zatrzymany 19 grudnia 2010 roku, po protestach w Mińsku w noc po wyborach prezydenckich na Białorusi, w których był jednym z siedmiu kandydatów opozycji. W wyborach Statkiewicza poparł 1 proc. wyborców.
W maju 2011 roku skazano go na sześć lat kolonii karnej, uznając za winnego organizowania masowych zamieszek. Międzynarodowe organizacje obrony praw człowieka, Unia Europejska i USA uznały go za więźnia politycznego.
Na początku maja tego roku Statkiewiczowi zaostrzono warunki odbywania kary poprzez przeniesienie z kolonii karnej do więzienia, gdyż według komisji kolonii karnej łamał zasady wewnętrznego regulaminu w placówce oraz nie podporządkowywał się żądaniom kierownictwa kolonii. Według ostatniej decyzji sądu polityk miał pozostać w więzieniu do końca kary, czyli do grudnia 2016 roku. (PAP)
Skomentuj artykuł