Młodzi Turcy nie wierzą w akcesję do UE

(fot. dodgydago / flickr.com / CC BY-ND)
PAP / kn

Decyzja KE o wznowieniu negocjacji nt. akcesji Turcji do UE została przyjęta przez Ankarę pozytywnie, jednak młodzi Turcy, zarówno ci zaangażowani w antyrządowe protesty, jak i ci, którzy popierają premiera Recepa Tayipa Erdogana nie są nią zainteresowani.

"W moim środowisku nikt na temat Unii nie rozmawia. Po prostu, nie oczekujemy, aby Turcja do Unii kiedykolwiek weszła. Sześć, siedem lat temu, być może, z poparciem Stanów Zjednoczonych mieliśmy jakąś szansę, teraz żadnej. Ludzie to wiedzą, więc stracili zainteresowanie. Kiedy Komisja (Europejska) ogłosiła ostatni raport, nikt z moich przyjaciół nawet się na ten temat nie zająknął" - powiedział PAP Ahmet Gunes, młody socjolog ze stambulskiej dzielnicy Kadikoy, znanej z wielu antyrządowych protestów.
Gunes, często biorący udział w społecznych dyskusjach na temat zachodzących w Turcji zmian, chciałby zobaczyć swój kraj w EU, jednak przyznaje, że na miejscu wielu Europejczyków też by się wahał.
"To smutne, ale jak bym był krajem w Unii też bym był w tej chwili przeciwny naszej akcesji. Jesteśmy za duzi, mamy za dużo kłopotów, nie widzę w tym żadnego sensu" - powiedział Gunes.
Zgadza się z nim Zeynep Arinc, aktywistka z Platformy Taksim, czyli organizacji jednoczącej wszystkie ruchy, które w czerwcu uczestniczyły w wielotysięcznych demonstracjach antyrządowych odbywających się na olbrzymim centralnym placu Stambułu Taksim.
"Wystarczy przejrzeć nasze gazety, żeby zobaczyć, że zainteresowanie negocjacjami jest minimalne. W pierwszych latach po ich rozpoczęciu, media były pełne informacji nt. Unii, teraz prawie nic się o tym nie słyszy" - powiedziała PAP Arinc.
Uważa ona, że apatia jej rodaków jest wynikiem nie tylko faktu, że wielu z nich zdaje sobie sprawę z kontrowersji, jakie przyjęcie Turcji do UE budzi w Europie, ale także specyficznej retoryki premiera Turcji Recepa Tayipa Erdogana, który często powtarza w swoich przemówieniach, iż Turcja Unii nie potrzebuje.
"Erdogan ciągle nam powtarza, że jesteśmy bogaci, że odnieśliśmy wielki sukces ekonomiczny, że mamy dobre stosunki ekonomiczne z Bliskim i Dalekim Wschodem i Afryką, a Unia ma same problemy, na dodatek jest w stosunku do nas uprzedzona, wniosek więc nasuwa się wielu ludziom sam: nie potrzebujemy takiej Unii" - powiedziała Arinc.
To samo powiedział młody sprzedawca dondurma, czyli popularnych różnokolorowych lodów na Istiklal, głównej ulicy Stambułu.
"Unia nas nie chce, my nie chcemy Unii. Sami sobie poradzimy" - powiedział PAP dwudziestoletni Ahmet, którego cała rodzina należy do rządzącej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP).
Jednak, według dr Matthew Gumperta ze stambulskiego Uniwersytetu Bogazici, pomimo zobojętnienia tureckiej opinii publicznej na rozmowy akcesyjne, kręgi biznesowe w dalszym ciągu bardzo aktywnie je popierają.
"To prawda, że Turcja dobrze zarabia na kultywowaniu stosunków biznesowych Bliskim Wschodem i Afryką, a Stambuł jest pełen turystów z arabskich krajów. Świat biznesu jest jednak w dalszym ciągu jest bardzo zainteresowany wejściem do Unii i wierzy, iż przyniesie im to olbrzymie korzyści" - powiedział PAP Gumpert.
Potwierdził to w rozmowie PAP Ahmet Arslan, którego firma Arslan Group of Companies, operuje zarówno na Bliskim Wschodzie jak i w Południowo-Wschodniej Azji, a także jest na etapie budowania kontaktów w Europie.
"Uważam, że Turcja może wiele wnieść do Unii. Jesteśmy dynamiczną gospodarką, mamy wiele energii, wielu młodych utalentowanych ludzi z olbrzymią energią twórczą. Jednocześnie turecki świat biznesu potrzebuje Europy, aby poprawić nasze przepisy prawne, i wprowadzić międzynarodowe standardy i praktyki biznesowe. Dlatego integracja z Europą jest dla nas bardzo ważna" - powiedział Arslan, którego rodzinny biznes rozkwitł od czasu, gdy AKP zdobyła władzę.

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Młodzi Turcy nie wierzą w akcesję do UE
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.