MSZ Iranu: Syria zezwoli misji ONZ na inspekcję
Minister spraw zagranicznych Iranu Mohammad Dżawad Zarif powiedział w niedzielę, że rząd Syrii zezwoli misji inspektorów ONZ na zbadanie miejsc w okolicach Damaszku, w których miało dojść do użycia broni chemicznej - poinformowała irańska telewizja Press TV.
"Jesteśmy w bliskim kontakcie z rządem syryjskim i otrzymaliśmy od niego zapewnienie, że nigdy nie użył on tak nieludzkiej broni i będzie w pełnej mierze współpracował z ekspertami ONZ, którzy mają odwiedzić teren", na którym miało dojść do użycia gazów bojowych - miał powiedzieć - według Press TV - Zarif w rozmowie z minister spraw zagranicznych Włoch Emmą Bonino.
Teheran jest najważniejszym sojusznikiem Damaszku w regionie. W sobotę ostrzegł on Waszyngton przed interwencją wojskową w Syrii; poinformował też, że dysponuje dowodami na to, że to syryjscy powstańcy użyli w środę broni chemicznej Damaszku.
"Międzynarodowa wspólnota musi poważnie zareagować na użycie broni chemicznej przez terrorystów w Syrii i potępić ten krok" - powiedział Zarif.
Jednocześnie Iran, główny sojusznik Damaszku, ostrzegł w niedzielę USA przed interwencją wojskową w Syrii, reagując na informacje, że Pentagon jest gotów do podjęcia akcji przeciw Damaszkowi. Teheran już w sobotę przestrzegł USA przed użyciem opcji militarnej wobec Syrii.
Zastępca szefa sztabu generalnego irańskich sił zbrojnych generał Masud Dżazajeri przestrzegł Waszyngton przed "przekroczeniem czerwonej linii w Syrii".
"Jeśli Stany zjednoczone przekroczą tę linię, Biały Dom poniesie poważne konsekwencje" - powiedział Dżazajeri.
"Terrorystyczna wojna, która toczy się w Syrii została zaplanowana przez Stany Zjednoczone i inne reakcyjne państwa regionu przeciw frontowi oporu (wobec Izraela). Mimo to rząd i lud Syrii odnieśli (w niej) poważne sukcesy" - powiedział generał, dodając: "Ci, którzy dolewają oliwy do ognia nie uciekną przed gniewem ludu".
Teheran regularnie ponawia oskarżenia pod adresem USA oraz ich sojuszników wśród krajów arabskich o wspieranie syryjskich powstańców w celu obalenia prezydent Baszara el-Asada.
Wcześniej w niedzielę szef Pentagonu Chuck Hagel poinformował dziennikarzy podczas konferencji prasowej, że amerykańskie siły zbrojne gotowe są do podjęcia akcji zbrojnej wobec Syrii, jeśli taką decyzję podejmie prezydent Barack Obama. Dodał, że USA nadal sprawdzają doniesienia o użyciu broni chemicznej w Syrii, a wszelkie decyzje będą podjęte na podstawie "faktów dostarczonych przez wywiad".
W sobotę rzecznik irańskiej dyplomacji Abbas Aragczi powiedział: "Nie ma żadnego międzynarodowego mandatu dla interwencji w Syrii. Ostrzegamy przed wszelkimi akcjami lub deklaracjami, których skutkiem byłoby zwiększenie napięć w regionie. Mam nadzieję, że politycy w Białym Domu dadzą dowód wystarczającej mądrości i nie zaangażują się w tak niebezpieczne przedsięwzięcie". Aragczi dodał też, że: "Istnieją dowody na to, iż (atak chemiczny w Syrii) przeprowadziły grupy terrorystów".
Syryjska opozycja oskarżyła w środę siły Asada o użycie na przedmieściach Damaszku gazu bojowego i spowodowanie śmierci od kilkuset do 1300 osób. Reżim stanowczo zaprzecza oskarżeniom.
Skomentuj artykuł