Naukowcy ostrzegają: uwaga na Wikipedię

(fot. Wikimedia Commons)
PAP / mm

Naukowcy z USA przeanalizowali hasła z Wikipedii na temat 10 chorób i stwierdzili, że 90 proc. wpisów zawiera błędy. Do tekstów z internetowej encyklopedii należy podchodzić z ostrożnością - wynika z badania, które opisuje we wtorek BBC.

Uczeni porównali z badaniami medycznymi wpisy z Wikipedii dotyczące m.in. chorób serca, raka płuc, depresji, cukrzycy, zapalenia kości i stawów, bólów pleców czy astmy. Według naukowców większość artykułów zawiera "wiele błędów" i jest sprzeczna z najnowszymi badaniami medycznymi.

Wikipedia, która jest szóstą pod względem popularności witryną w sieci, zawiera 30 mln haseł w 285 językach. To, że praktycznie każdy internauta może edytować wpisy, budzi obawy lekarzy o jakość tekstów - piszą autorzy badania opublikowanego w najnowszym numerze "Journal of the American Osteopathic Association".

Z badania wynika też, że z Wikipedii korzysta nawet 70 proc. lekarzy i studentów medycyny.

DEON.PL POLECA

"Pacjenci nie powinni traktować Wikipedii jako głównego źródła informacji, gdyż publikowane tam artykuły nie przechodzą takiego procesu weryfikacji, jak teksty ukazujące się w czasopismach naukowych" - powiedział autor badania dr Robert Hasty z Karoliny Północnej, którego cytuje BBC.

Wikimedia UK, brytyjska odnoga Wikipedii, oświadczyła, że osoby, które obawiają się o swoje zdrowie, przed przeszukiwaniem sieci powinny udać się do lekarza.

Według przedstawiciela Wikimedii UK Steviego Bentona istnieje wiele inicjatyw mających na celu poprawienie haseł, zwłaszcza tych, które dotyczą zdrowia i medycyny. Wikipedia zamierza wkrótce zrealizować projekt, w ramach którego edytorzy znający się na medycynie wybiorą artykuły wymagające poprawek, znajdą wiarygodne źródła i poprawią wpisy - wyjaśnił.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Naukowcy ostrzegają: uwaga na Wikipedię
Komentarze (7)
M
M
28 maja 2014, 07:30
To, że Wikipedia sama ostrzega przed możliwymi błędami w hasłach medycznych, które publikuje, już rozumiem nie było warte podkreślenia?
A
adamus
27 maja 2014, 22:24
Jacy naukowcy ostrzegają? Naukowcy na etatach w korporacjach, które wykupują patenty na wiele chorób by je następnie ukryć we własnych sejfach. Próżno szukać leków na katar, nowotwory, AIDS i wiele innych chorób, na które już opatentowano metody/farmaceutyki. Niestety te patenty uniemożliwiły by dystrybuowanie placebo generując miliardowe przychody korporacjom farmaceutycznym. Wiele nowych zjawsk  chorobotwórcczych zawdzięczamy laboratoriom farmaceutycznym pracującym na zlecenie korporacji. Tym samym obawiam się że tym naukowcom nie chodzi o dobro pacjenta, który ma być ich dozgonnym żywicielem.
L
leszek
27 maja 2014, 22:41
Zalecam lekturę (także z wiki): [url]http://en.wikipedia.org/wiki/Conspiracy_theory[/url]
E
enigrest
27 maja 2014, 21:47
No fajnie, tylko warto zwrócić uwagę, że to samo hasło w Wikipedii ma zupełnie inną treść w różnch językach. Wystarczy spojrzeć na pierwsze lepsze hasło w polskiej i np. angielskiej Wikipedii. Można więc przypuszczać, że wyniki tego badania odnoszą się właśnie do Wiki angielskiej. A poza tym tak jak pisano wcześniej, 10 chorób? Moim zdaniem trochę za mało żeby jednoznacznie stwierdzić że Wikipedia jest "be".
L
leszek
27 maja 2014, 21:20
A ten lekarz do którego ma się udać osoba obawiająca się o swoje zdrowie oczywiście jest bezbłędny, nieomylny, wszechwiedziący i dysponuje najnowszą wiedzą naukową którą wczoraj odświeżył z naukowego periodyku naukowego weryfikowanego przez akademików ... litości, ale ze śmiechu oplułem cały monitor. Wikipedia istnieje od 10 lat i jeśli dopiero wczoraj "uczeni medycy" się ocknęli, że może fajnie byłoby aby hasła medyczne jednak pisali medycy, tez coś świadczy o "uczoności" i "nowoczesności" tych medyków.  Analogicznie zabobon, że rzekomo każdy sobie może dowolnie poprawiać hasła w wikipedii to też wymowne świadectwo. 
M
M
27 maja 2014, 20:34
10 chorób, prawdziwie miarodajna to próba.
Bogusław Płoszajczak
27 maja 2014, 20:21
Może by tak ktoś przeanalizował ilość bzdur publikowanych w różnych czasopismach na zasadzie "kryptoreklamy"? Nie wszystkie czasopisma stać na podawanie informacji o tym które artykuły "naukowe" są sponsorowane!