Nie pojedzie na Ukrainę. To bardzo jasny sygnał

Prezydent Niemiec Joachim Gauck (fot. EPA/Wolfgang Kumm)
PAP / pz

Prezydent Niemiec Joachim Gauck nie weźmie udziału w planowanym na połowę maja spotkaniu prezydentów krajów środkowoeuropejskich w Jałcie na Ukrainie - potwierdził w czwartek jego rzecznik Andreas Schulze.

Decyzję, o której poinformował w środę wieczorem dziennik "Sueddeutsche Zeitung", uznano za znak protestu protestu przeciwko postępowaniu ukraińskich władz wobec byłej premier Julii Tymoszenko.

- Sygnał, który wysyła prezydent, jest bardzo jasny - ocenił w czwartek pełnomocnik niemieckiego MSZ ds. praw człowieka Markus Loening w rozmowie z telewizją n-tv.

Jak zaznaczają niemieckie media, niezwykle rzadko zdarzało się, by prezydenci RFN odwoływali zagraniczne wizyty; ostatni raz uczynił to w 2011 r. ówczesny prezydent Christian Wulff, który nie pojechał do Bahrajnu na znak protestu przeciwko użyciu siły wobec demonstrantów w tym kraju.

Według rzecznika urzędu prezydenckiego Gauck uzgodnił swoją decyzję z niemieckim rządem, który w środę wyraził głębokie zaniepokojenie doniesieniami o użyciu siły wobec znajdującej się w więzieniu byłej premier Ukrainy. Rzecznik rząd Steffen Seibert oświadczył, że postępowanie władz ukraińskich jest "nie do przyjęcia".

Niemieccy politycy są zgodni, że bojkot zbliżających się piłkarskich mistrzostw Europy EURO-2012, których współgospodarzami są Polska i Ukraina, byłby złym pomysłem. "Dyskutowanie o bojkocie jest błędem - ocenił Loening. - Uważam, że więcej osiągniemy, gdy świat będzie mógł zajrzeć za kulisy na Ukrainie".

Według "Sueddeutsche Zeitung" rozważana jest propozycja, by w przypadku wyjazdu na mecze turniejowe na Ukrainę kanclerz, prezydent i ministrowie ograniczyli do minimum swoje kontakty z władzami tego kraju.

Rząd w Berlinie nadal stara się o to, by rząd w Kijowie umożliwił leczenie cierpiącej na bóle kręgosłupa Julii Tymoszenko w Niemczech.

51-letnia Tymoszenko odbywa karę siedmiu lat więzienia za nadużycia przy zawieraniu umów gazowych z Rosją w 2009 roku. Była premier, najważniejsza przeciwniczka prezydenta Wiktora Janukowycza, jest przekonana, że wyrok wydano z motywów politycznych.

Niedawno w Charkowie rozpoczął się kolejny proces Tymoszenko, po którym może ona spędzić w więzieniu ogółem nawet 12 lat. Proces ten dotyczy machinacji finansowych firmy Jednolite Systemy Energetyczne Ukrainy (JSEU), którą była premier kierowała w latach 90. Firma ta handlowała m.in. gazem.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie pojedzie na Ukrainę. To bardzo jasny sygnał
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.