Nie wszyscy potrzebują wspólnego nadzoru
Kraje spoza strefy euro, które mają silne krajowe nadzory bankowe, tak jak Polska, nie powinny szczególnie naciskać na przystępowanie do wspólnego nadzoru Europejskiego Banku Centralnego (EBC) - uważa Daniel Gros, dyrektor brukselskiego think tanku CEPS.
- Większość krajów Europy Środkowo-Wschodniej ma całkiem silne nadzory, więc nie sądzę, żeby była to (wejście do wspólnego nadzoru) dla nich ważna kwestia - powiedział w rozmowie z PAP Gros. Ekspert ocenił, że rozciąganie wspólnego nadzoru bankowego na kraje spoza euro jest "niezręczne", a Polska dostanie wspólny nadzór "w pakiecie", gdy przystąpi do obszaru wspólnej waluty.
Jego zdaniem nie jest dobrą sytuacją, gdy wszystkie kraje uczestniczące w nadzorze nie będą miały wspólnej gwarancji płynności (pożyczki dla banków komercyjnych), którą dla krajów euro zapewnia EBC, a dla krajów spoza - banki narodowe. Dlatego - uważa - trzeba byłoby się zastanowić nad linią płynnościową EBC dla krajów spoza euro, które będą uczestniczyć w nadzorze.
- Ale naprawdę nie widzę powodów, dla których kraje pragnące utrzymać własną walutę, chcą uczestniczyć w mechanizmie wspólnego nadzoru - powiedział Gros pytany o Szwecję, która domaga się pełni praw w nowym nadzorze. Zaznaczył, że chociaż Szwecja nie ma formalnie statusu "opt-out", jeśli chodzi o wspólną walutę, to de facto nie chce euro. Odnosząc się do Polski, która w przyszłości ma przystąpić do euro, odparł: - Dlaczego nie poczekać do czasu, gdy Polska przystąpi do strefy euro, do pełnego pakietu: euro plus wspólny mechanizm nadzoru?.
Daniel Gros przyznał, że przeszkodą dla porozumienia w sprawie wspólnego nadzoru może być stanowisko Niemiec, które nie chcą objęcia wspólnym nadzorem wszystkich banków (włącznie z ich regionalnymi landesbankami i podlegającymi im bankami lokalnymi). Niemcy uważają, że EBC powinien objąć pieczę tylko nad największymi transgranicznymi bankami. "Ale przecież nie każdy bank musi być bezpośrednio nadzorowany przez EBC" - zauważył Gros. Wyjaśnił, że EBC mógłby objąć nadzorem landesbanki, które z kolei byłyby odpowiedzialne za banki lokalne.
Ekspert uważa, że da się rozwiązać sprawę równowagi na forum Urzędu Nadzoru Bankowego (EBA) między krajami objętymi wspólnym nadzorem, a tymi, które pozostaną poza nim, o co dopomina się Wielka Brytania, która nie ma zamiaru przystępować do nadzoru EBC. - Waga EBA będzie znacznie umniejszona, a Wielka Brytania utrzyma swojego nadzorcę. EBA jest tylko regulatorem i zazwyczaj działa w oparciu o konsensus. Nie sądzę, żeby ta kwestia była przeszkodą - powiedział.
Pytany o szansę na porozumienie w sprawie nadzoru bankowego do końca roku, co uzgodnili w październiku przywódcy UE, odparł: - Biorąc pod uwagę fakt, że rynki finansowe nie są już tak wzburzone, może się stać tak, że porozumienie nie będzie osiągnięte do końca roku.
Skomentuj artykuł