Niemcy: Walka o fotel kanclerza będzie brutalna

(fot. EPA/JULIAN STRATENSCHULTE)
Jacek Lepiarz / PAP / slo

Koalicja SPD/Zieloni wygrała wybory w Dolnej Saksonii. CDU straciła władzę, chociaż pozostała najsilniejszą partią w landzie. To ostrzeżenie dla kanclerz Angeli Merkel, że jesienna batalia o Bundestag nie jest przesądzona, mimo popularności szefowej rządu.

Niedzielne wybory do dolnosaksońskiego landtagu traktowane były przez wszystkie niemieckie partie jako generalna próba sił przed wyborami do Bundestagu. Jesienne głosowanie zdecyduje o tym, czy kanclerz Merkel pozostanie przez kolejne cztery lata szefową rządu.

Zwycięstwo centrolewicowej koalicji SPD/Zieloni zapewnia temu blokowi dobrą pozycję wyjściową przed walką o mandaty do parlamentu federalnego. - Walka o fotel kanclerza będzie bardziej brutalna niż wyobrażała to sobie Merkel - napisał dziennik "Die Welt". "Wynik (w Dolnej Saksonii) jest dla koalicji CDU/FDP ostrzeżeniem, że nie może spocząć na laurach - ocenił politolog Franz Decker z uniwersytetu Bonn.

DEON.PL POLECA

Największa partia opozycyjna - SPD, która w skali całego kraju wypadała ostatnio w sondażach bardzo słabo, tracąc coraz bardziej dystans do kierowanej przez Merkel CDU, przywiązywała do wyniku wyborów w Dolnej Saksonii szczególne znaczenie.

Porażka socjaldemokratów w tym landzie mogła ostatecznie pogrążyć partię, odbierając jej ostatnie szanse na zdystansowanie chadeków. Z opublikowanego tydzień temu sondażu instytutu Forsa wynikało, że SPD cieszy się w skali kraju poparciem 23 proc. wyborców, podczas gdy CDU może liczyć na 43 proc. głosów.

Nic dziwnego, że czołowi politycy SPD nie kryli w poniedziałek satysfakcji ze zwycięstwa. - Wyborcy zdecydowali o zmianie władzy w Dolnej Saksonii - powiedział kandydat SPD na premiera landu, Stephan Weil. Jego koalicyjny rząd z Zielonymi będzie miał przewagę jednego mandatu (69:68) w dolnosaksońskim parlamencie.

- W zasięgu naszych możliwości jest teraz zmiana władzy w całych Niemczech - dodał Weil. Szef SPD Sigmar Gabriel uznał wynik wyborów do Bundestagu za "całkowicie otwarty". - Będziemy walczyć, mamy ogromną szansę, by nasz kandydat Peer Steinbrueck wygrał (z Merkel) - zapowiedział Gabriel.

Zwycięstwo SPD (32,6 proc.) i Zielonych (13,7 proc.) w Dolnej Saksonii ma nie tylko symboliczny wymiar. W drugiej izbie parlamentu, Bundesracie, centrolewica uzyskała teraz absolutną przewagę, pozwalającą jej na skuteczne blokowanie inicjatyw ustawodawczych koalicji rządowej Merkel.

Weil już zapowiedział, że SPD wykorzysta tę przewagę do unieważnienia ustawy o dodatku finansowym dla kobiet, które decydują się na wychowywanie małych dzieci w domu, zamiast posłać je do przedszkola. SPD i Zieloni zwalczali ustawę, forsowaną szczególnie przez bawarską CSU, jako "premię za stanie przy garach", zniechęcającą kobiety od podejmowania pracy zawodowej.

CDU starała się w poniedziałek bagatelizować znaczenie wyborów w Dolnej Saksonii. - To nie były przecież przyspieszone wybory do Bundestagu - powiedział sekretarz generalny CDU Hermann Groehe, dodając, że wynik nie ma żadnego związki z sytuacją w całych Niemczech. Przyznał jednak, że porażka jest bardzo bolesna.

Rozgoryczenie w szeregach CDU jest tym większe, że partia pozostała - pomimo straty głosów w porównaniu z poprzednimi wyborami - najsilniejszym ugrupowaniem w Dolnej Saksonii (36 proc.). Dobrze wypadł również koalicjant CDU - Wolna Demokratyczna Partia (FDP). Przez długi czas sondaże dawały liberałom wynik w granicach 2-3 proc., w niedzielę FDP dostała 9,9 proc.

Zaskakująco dobry wynik FDP zawdzięcza wsparciu ze strony wyborców CDU, którzy masowo poparli słabszego koalicjanta. W niemieckim systemie wyborczym każdy wyborca dysponuje dwoma głosami, wybierając oprócz kandydata w swoim okręgu wyborczym również partię. Z sondaży wynika, że wielu wyborców CDU oddało drugi głos na FDP.

Od reelekcji Merkel w 2009 roku utrata władzy w Dolnej Saksonii jest czwartą z kolei porażką CDU w wyborach lokalnych. Wcześniej chadecy ponieśli porażki w Nadrenii Północnej-Westfalii, Badenii-Wirtembergii i Szlezwiku-Holsztynie.

Ani postkomunistyczna Lewica, ani Piraci w Dolnej Saksonii nie zdołali przekroczyć 5-procentowego progu wyborczego. To pozytywne zjawisko - komentuje "Die Welt". Wyborcy odwrócili się od partii protestu, uważając, że w trudnych czasach liczy się stabilny system polityczny - czytamy w dzienniku.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Niemcy: Walka o fotel kanclerza będzie brutalna
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.